Podejrzewam, iż jednym ze współczesnych polskich pisarzy, wyimki z którego zawitają w przyszłości w krajowych podręcznikach szkolnych, jest Szczepan Twardoch. Nie chodzi tu bynajmniej o jego warsztatową maestrię – której w mej ocenie trudno mu odmówić – lecz pewien duch epoki wyłaniający się spod jego pióra. I wcale się nie zdziwię, jeśli pewną demonstracją dorobku owego pisarza o śląskich korzeniach będzie właśnie których z tekstów opublikowanych w „Balladzie o pewnej panience”.
Już choćby tytułowy tekst, otwierający omawiany zbiór, jest swego rodzaju kwintesencją stylu
Twardocha - bez najmniejszego skrępowania eksplorującego rejony historyczne i geograficzne dotychczas spenetrowane tylko wedle pewnego kanonu, drażniącego się z czytelnikiem pewnymi modyfikacjami znanej mu rzeczywistości, przez co nieco bardziej magicznej i pociągającej, lecz wciąż pozostającej w stałym kontakcie z brudem wypełnionych spływającymi kałużami rynsztoków oraz kopalnianych czeluści.
Bohaterowie poszczególnych tekstów często zresztą nie zasługują na samo to miano, bliżej im do antyheroizmu jakiegokolwiek rodzaju. Zarazem jednak nie sposób nie odnieść wrażenia, iż odstręczając czytelnika stanowią oni jednak również projekcję jego pragnień, starannie skrywanych, czy wręcz wypieranych.
Coś dla siebie w przedmiotowym zbiorze znajdą tak osoby ujęte lekturą
„Króla”, jak te preferujące jego dzieła z optyką ukierunkowaną na Śląsk, nie zabraknie tak podróży w krainy czarnych bogów, jak i na salony promieniujące egzotyką, erotyką i pieniądzem. Dla każdego coś nie-miłego.
Omawiana antologia to prawdziwe spektrum twórczości
Szczepana Twardocha w swego rodzaju miniaturze (liczonej jednak w niemal każdym przypadku w dziesiątkach stron). Sądzę, iż pod wpływem jej lektury nie doznają zawodu tak miłośnicy, jak i kontestatorzy literatury wspomnianego autora.
|
Autor: Klemens
|
|
|