Ruchliwa ulica w kanadyjskim mieście. W promieniu światła, najwyraźniej wystrzelonego przez UFO, znika Samantha August, autorka książek science fiction. Podczas gdy nagrane telefonami filmy, ukazujące moment porwania, rozchodzą się w Internecie, Samantha budzi się w małym pomieszczeniu. Tam wita ją głos Adama, który wyjaśnia, że znajdują się na orbicie, a on sam jest obdarzonym sztuczną inteligencją rzecznikiem Delegacji Interwencyjnej, triumwiratu obcych cywilizacji. Celem Delegacji jest ochrona i ewolucja ziemskich ekosystemów…
Informacje o „płonącym świecie” cieszą się największym zainteresowaniem, oczywiście pod warunkiem, że akurat nie dotyczy to naszego trawnika. Niejednokrotnie podskórnie jednak zwykłem przy tej okazji odczuwać nic ponad wielkie rozczarowanie niezmiennością podłości ludzkiej natury, niepozwalającej autentycznie uwierzyć w coś takiego jak „postęp”. A co gdyby jednak dysponować wszechmocą (z obecnej ludzkiej perspektywy) umożliwiającej ręczne sterowanie rzeczywistością?
„Cena szczęścia” to dość niezwykła opowieść o Pierwszym Kontakcie, gdyż sugerująca tak negatywne, jak i pozytywne ich wizje. Jednocześnie. Ale tak naprawdę to nie owi przybysze jawią się jako najciekawsi, lecz ludzka reakcja na nich, która jest… dość przewidywalna, niestety. Zwłaszcza iż
Erikson również dość jednoznacznie nawiązuje do konkretnych wydarzeń i osób – by wskazać chociażby na Donalda Trumpa czy Ruperta Murdocha – przez co jego poniekąd uniwersalne dziełko dość łatwo może ulec dezaktualizacji.
Odwołanie się dwa akapity wyżej do pojęcia wszechmocy mogło nasuwać skojarzenia z istotą boską i o dziwo w przypadku rzeczonej książki nie będą one bowiem zupełnie od rzeczy. Autor bowiem porusza zagadnienia, od których inni twórcy fantastyki (nie tylko oni zresztą) zwykli zupełnie stronić lub traktować je jednostronnie i dość groteskowo. Może kanadyjski pisarz nie jest pod tym względem szczególnie przekonujący, jednakże docenić należy już sam zamiar.
Niestety całość cierpi na niemało mankamentów, jest nieco zbyt bajkowa, za bardzo moralitetowa, a niedostatecznie przekonująca pod względem czy to technologicznym, psychologicznym i ekonomicznym, w końcu zaś socjologicznym. Oczywiście, specyfiką Nieznanego jest to, iż jest ono nieznane, lecz niejednokrotnie stanowi ona zbyt wygodne usprawiedliwienie dla uników.
„Cena szczęścia wbrew tytułowi dość niewiele mówi o takowej, jak się zdaje w większym stopniu stanowi projekcję marzeń twórcy o przyszłości. I jakkolwiek dość naiwne mogą się one jawić, czy naprawdę nie chciałoby się stanąć w jednym szeregu z autorem?
|
Autor: Klemens
|
|
|