Wyszukiwarka
Google

RPG.sztab.com
Logowanie
   Pamiętaj mnie

Rejestracja

Przypomnienie hasła
Hostujemy strony o grach
Gry Strategiczne


Polecane strony
Gry logiczne


.

Stephen R. Donaldson - Skok w potęgę

Stephen R. Donaldson - Skok w potęgę

Informacje o książce

dots Tytuł : Skok w konflikt. Skok w wizję (The Gap into Power: A Dark and Hungry God Arises)
dots Autor: Stephen R. Donaldson
dots Ilość stron: 570
dots Wydawnictwo: MAG
dots Rok wydania: 2012
dots Cena: 49 PLN
dots Autor recenzji: Michał „Spiderlo” Mazik
dots Data recenzji:
dots Ocena: 60/100


W „Skoku w potęgę” Stephena R. Donaldsona Czytelnik już po raz trzeci ma okazję śledzić rozgrywki o władzę nad wszechświatem pomiędzy Holtem Fasnerem, nazywanym Smokiem, póki co niepodzielnym władcą – niemal bogiem – oraz jego podwładnym Wardenem Diosem, dyrektorem policji Zjednoczonych Kompanii Górniczych.

W książce ogromną rolę w intrygach odgrywają „pionki” – funkcjonariuszka Morna Hyland i zdradliwi piraci na usługach policji – Nick Succorso i Angus Thermopyle. Akcja powieści przeniesie się do Fakturamy – stoczni działającej na bakier z prawej, gromadzącej wszelkiej maści przestępców i wykolejeńców, którzy mogą tam naprawić swoje statki kosmiczne. Trwa „zimna” wojna pomiędzy ludźmi a Amnionem. Obca rasa pragnie przejąć kolejne zakątki wszechświata, a swoich przeciwników modyfikuje genetycznie tak, aby stali się…nimi. Dla ludzi jest to gorsze od śmierci.

„Skok w potęgę” Stephena R. Donaldsona to również osobisty dramat Morny Hyland. Wychodzi na to, że policjanta została zdradzona przez wszystkich, łącznie z jej szefostwem. Gwałcona i poniżana przez Angusa Thermopyla, następnie jest więziona przez Nicka Succorso, a później zostaje sprzedana Amnionowi. Ma stać się jedną z nich. Kobieta znajdująca się na granicy szaleństwa i wyczerpania najbardziej martwi się o syna, który bez własnej woli musi odegrać rolę w potyczkach „na szczycie”. Po raz kolejny okazuje się, że w intrygach politycznych najbardziej cierpią szaraki. Przez długi okres ciężko odgadnąć jak potoczy się akcja, a sytuacja Morny wydaje się beznadziejna. Czasem przychodzi refleksja: „Jak długo ta kobieta wytrzyma jeszcze zanim sięgnie po ostateczne środki?” Tymczasem pomoc przyjdzie z najmniej oczekiwanej strony.

Stephen R


Mocną stroną powieści jest uknuta przez autora sieć intryg. Podczas jakiejkolwiek akcji nie ma nic pewnego – sojusznicy okazują się nagle wrogami, a wrogowie w nieoczekiwanych momentach wyciągają pomocną dłoń. Nie ma czerni ani bieli – jest za to szarość przybierająca różne odcienie. Wszystko zależy od sytuacji, a bohaterowie niczym w „Piratach z Karaibów” muszą na każdym kroku pilnować się i trzymać asa w rękawie. Osoby u szczytu – Smok i Warden – toczą niejasną grę, będąc oficjalnie sojusznikami na linii pracodawca–podwładny, a ich „żołnierze” starają się przetrwać na Thanatos Minor. Nick Succorso lawiruje pomiędzy pracą dla ZKG a usługami dla Omnionu. Nikt do końca nie wie, jaki jest jego cel, komu jest wierny i co chce osiągnąć. Może to być więc dużą zaletą książki (fabuła jest nieobliczalna), jak i po prawdzie wadą (bohaterowie wprowadzają dużo zamieszania i chaosu).

Ciekawe w książce natomiast jest to, że większość bohaterów „Skoku w potęgę” trudno polubić. Są to wyraziste, ale niestety mało „głębokie” postaci. W swoich działaniach są tak nieobliczalni, że staje się to nudne…i łatwe do odgadnięcia. Jeśli bohater pomaga Amnionowi, to można poczekać, kiedy odwróci się od nich i zdradzi potężną rasę…

Cykl Stephena R. Donaldsona trzeba koniecznie przeczytać od pierwszego tomu. Sięgając po powieści wybiórczo – na przykład najpierw po „Skok w potęgę” – trudno połapać się w wydarzeniach ogrywających się w świecie rządzonym przez Smoka. Nie zmienia tego nawet fakt, że większość wydarzeń odgrywa się na małym kawałku wszechświata – na planetoidzie Thanatos Minor i w jej otoczeniu. Amerykański autor pokusił się więc w tym wypadku o przedstawienie mikroświata jak na cykl, który można zaliczyć do „odysei kosmicznej”.

„Skok w potęgę” Stephena R. Donaldsona to niezła książka, która powinna ukontentować miłośników kosmicznego science–fiction. Autor na szczęście nie przesadził z liczbą abstrakcyjnych, wymyślonych słów – jak na ten gatunek literacki – chociaż oczywiście w świecie pozaplanetarnych technologii i takich nie brakuje.


Michał „Spiderlo” Mazik
E-mail autora: michalmazik(at)gmail.com
Autor: Spiderlo


Przedyskutuj artykuł na forum

Ustaw Sztab jako strone startowa O serwisie Napisz do nas Praca Reklama Polityka prywatnosci
Copyright (c) 2001-2013 Sztab VVeteranow