Jak wiadomo, Stephen King to – obok Howarda Phillipsa Lovecrafta i Clive'a Barkera – obecnie najbardziej popularny autor literatury grozy. Nie mamy tutaj jednak do czynienia z pisarzem, który zachwyca niesamowitym i wyszukanym stylem czy wnikliwymi opisami. King zyskał bowiem olbrzymie uznanie przede wszystkim dzięki umiejętności straszenia czytelnika i to ona stanowi fundament jego ogromnego i niewątpliwego sukcesu. Tym sposobem czytając „Wszystko jest względne” odbiorca zyskuje okazję poznania czternastu odrębnych historii, ale wszystkie z nich wykrzesują wspomniane uczucie zaniepokojenia...
Znani literaci chętniej koncentrują się na tworzeniu długich powieści, niż zbiorów opowiadań, co w pewnym stopniu we wstępie – zatytułowanym
„Uprawianie sztuki (niemal) straconej” – recenzowanej książki uzasadnia
King. Pomimo tego stanowią one doskonałe rozwiązanie dla wszystkich tych, którzy mają tylko chwilę na poznanie ciekawej przygody. Poza tym opowiadania wydawane jako zbiory często oferują zupełnie odmienne od siebie fabuły, miejsca akcji i postacie, więc nawet malkontenci w pewnym momencie odnajdują interesujące ich historie. Dodajmy jeszcze do tego antologie, które są o tyle ciekawsze ze względu na fakt, że najczęściej wspólnie tworzą je różni autorzy, a dostrzeżemy ogromną potęgę, jaka drzemie w opowiadaniach.
W swoim dziele
King niejednokrotnie oddaje nam porcje sztampowych fabuł, mimo to nadrabiają one specyficzną formą, doskonale rozpoznawalną w przypadku tego autora. Najbardziej oryginalne pod względem tematyki wydaje się opowiadanie pod tytułem
„To wrażenie można nazwać tylko po francusku”, w którym głównej bohaterce niemal nieprzerwanie towarzyszy odczucie deja vu. Poza tym ciekawą odskocznię stanowi
„Śmierć Jacka Hamiltona”, będąc historią o zwykłych przestępcach uciekających przed FBI, odbiegającą od reszty recenzowanego zbioru swoim charakterem. Natomiast tytułowe
„Wszystko jest względne” to nieco zaskakująca historia z pewnym przesłaniem. Pokazuje ona, że czasami pozorne dobro (zwłaszcza, gdy stanowi wynik naszego działania) tak naprawdę ma zupełnie inne odcienie.
Moim zdaniem najlepsze dzieło, jakie znajdziemy we
„Wszystko jest względne” stanowi
„1408”, które – swoją droga – doczekało się ekranizacji. Nie jest to oryginalna historia, ale doskonale trzyma w napięciu i absorbuje. Opowiada ona o znanym pisarzu, który – mimo ostrzeżeń kierownika hotelu – postanawia spędzić noc w nawiedzonym pokoju. Co ciekawe, miłośnicy cyklu
„Mroczna Wieża” na pewno ucieszą się z dzieła, zatytułowanego
„Siostrzyczki z Elurii”, w którym przeczytamy o młodych latach Rolanda, muszącego stawić czoła między innymi osobliwym siostrzyczką ze szpitala, do którego trafia. Warto wspomnieć, że przypadnie ono do gustu nie tylko tym osobom, które znają wspomniany cykl.
King za pomocą
„Wszystko jest względne” oddaje czytelnikom przyjemny w lekturze zestaw niezbyt długich dzieł literackich. Praktycznie wszystkie trzymają wysoki poziom i obcowanie z nim sprawia frajdę, dodatkowo wywołując spore emocje. Niestety
„Wywiozą ci wszystko, co kochasz” rozczarowuje brakiem porządnego zakończenia, pozostawiając duży niedosyt i szybko ulatniając się z naszej pamięci. Jednak cała reszta jest bez wątpienia godna polecenia.
|
Autor: Silas
|
|
|