Charlie Reade jest zwyczajnym nastolatkiem, choć w dzieciństwie przeżył traumę. Właśnie wtedy złożył pewną obietnicę, ale dopiero kiedy jako uczeń ostatniej klasy liceum poznał Howarda Bowditcha, dostrzegł okazję do wywiązanie się ze swoich zobowiązań. Stroniący od ludzi stary człowiek i jego budzący grozę dom ze skrywającą jakąś mroczną tajemnicę szopą na podwórzu zafascynują Charliego i na zawsze zmienią jego życie. Ale to przede wszystkim za sprawą Radar, psa pana Bowditcha, chłopiec uda się w niesamowitą podróż do świata, w którego istnienie nigdy by nie uwierzył.
Rządzeni przez tyrana mieszkańcy baśniowej krainy Empis, do której trafia, potrzebują pomocy. Charlie na początku odrzuca jednak rolę ich zbawcy. Ale w świecie, w którym czas płynie zupełnie inaczej, gdzie świecą dwa księżyce, świerszcze są wielkości kotów, a pies może znów stać się młody, jeśli postawi się go na zegarze słonecznym, wszystko jest możliwe. Nawet to, że chłopiec stanie się mężczyzną i postanowi chronić lud Empis nie tylko przed ich okrutnym władcą, ale też przed największym zagrożeniem – płynącym ze strony świata, z którego Charlie przyszedł.
Już nieraz w mej szeroko rozumianej publicystyce utyskiwałem nad banalizacją baśni, postrzeganiu ich w disney’owskich kategoriach, a i to głównie mając na uwadze obrazy z ostatnich dekad. Wiele osób tak naprawdę nie zna różnicy między wspomnianą baśnią a bajką, oba te teksty postrzegając synonimicznie. Różnicę ową niewątpliwie zna jednak
Stephen King.
„Baśniowa opowieść” dzieli się praktycznie na dwie części, przy czym pierwsza z nich to wręcz klasyczna bajka o odkupieniu i nagrodzie za prawość, w pewnym momencie wręcz irytująca swoją kryształowością. Ów brak realizmu mógłby się zresztą jawić wiernym czytelnikom jako niewybaczalny, i to pomimo faktu, że autor bynajmniej nie zasłynął jako pisarz obyczajowy czy popularnonaukowy. Ale to dopiero pierwsza połowa.
Druga część to już
King bardziej znany i szanowany, zabierający czytelnika do krain swej wyobraźni, nieraz mrocznych i skrywających istne demony. Zarazem nieco bardziej uważny czytelnik ani przez moment nie odczuwa prawdziwego strachu, nie wątpi on, że narracja pierwszoosobowa nie jest podstępem, lecz w istocie stanowi ona klucz.
Omawiana pozycja jest zarazem dość mocno zakorzeniona w amerykańskiej kulturze, nawiązując tyleż do codzienności znanej dla niemal każdego mieszkańca kraju Waszyngtona, co i jej mitów i tęsknot. Trudno przeoczyć nawiązania do
„Czarnoksiężnika z Oz”, a i tak pisarz dopomaga czytelnikowi poprzez nieco zabawnie podane podpowiedzi.
„Baśniowa opowieść” nigdy nie będzie uważana za najwybitniejsze dzieło w dorobku prozaika z Portland, lecz podejrzewam, iż niejeden z fanów jego twórczości właśnie od owej pozycji będzie chciał rozpocząć znajomość innych osób z twórczością swego idola. Trochę strachu, trochę dramatu, wiele niezwykłości i zwyczajnej przyjemności płynącej z lektury setek stron – oto czym jest ta powieść.
|
Autor: Klemens
|
|
|