Czterdzieści lat. Czterdzieści opowiadań.
25 maja 1977 r. świat poznał Hana, Luke’a, Leię, parę droidów, Wookieego, sędziwego czarodzieja, łotra w czerni i galaktykę pełną możliwości. Czterdzieści lat później Gwiezdne Wojny pozostają niezrównanym fenomenem kulturowym, źródłem inspiracji kolejnych pokoleń fanów i twórców. Jeden film – Nowa nadzieja – sprawił, iż w kolejnych dziesięcioleciach pojawiły się następne opowieści, po części dlatego, że odległa galaktyka wydaje się taka prawdopodobna. Dziwni, cudowni bohaterowie zapełniają ekran i zachęcają nas, abyśmy popuścili wodze fantazji. Kim są? Jak się potoczą ich losy? Na kartach tego wyjątkowego zbioru świętujemy dziedzictwo Gwiezdnych Wojen. Ponad czterdziestu zaproszonych autorów interpretuje po swojemu pierwszą w kinach część sagi. Czterdzieści opowiadań przedstawia sceny z Nowej nadziei z perspektywy postaci drugo- i trzecioplanowych. Wśród zaproszonych gości znajdziesz bestsellerowych autorów, trendsetterów i weteranów, którzy kładli podwaliny pod literackie dzieje Gwiezdnych Wojen.
„Nowa nadzieja” stała się takową dopiero po latach, pierwotnie były to po prostu
„Gwiezdne wojny” i jako takie funkcjonowały w istocie w powszechnej świadomości przez wiele, wiele lat. Franczyza rozrosła się jednak do monumentalnych rozmiarów, stając się z pewnością jedną z absolutnie topowych (pod względem choćby wartości) we współczesnych czasach. Z pewnością jednak wielu fanów odczuwa pewien przesyt nowymi „produktami”, zmęczenie bądź rozczarowanie kierunkami, ku którym się ona rozwinęła. Tęsknią oni za pierwotnym zachwytem historią Luke’a, Lei i Hana Solo (nie zapominajmy też o Vaderze) – czy odnajdą ten przy okazji lektury zbioru opowiadań powstałego dla uczczenia (i zmonetyzowania…) 40 rocznicy premiery
„Nowej nadziei”?
Sam pomysł na rzeczoną antologię jest w mej ocenie naprawdę niezły. Pierwszoplanowymi bohaterami wszystkich składających się nań pozycji (bo nawet nie tekstów – jedna z nich to jednostronicowy komiks) są postacie w obrazie
George’a Lucasa wybitnie trzeciorzędne. Nawet zdeklarowani miłośnicy filmu (nie mylić z psychofanami!) nie wpadliby nieraz na pomysł, że dana postać mogłaby być czymś więcej niż elementem scenografii.
Powiedzmy sobie wprost – jakość poszczególnych historii jest mocno zróżnicowana. Dla przykładu teksty otwierające zbiór sprawiają wrażenie mocno naciąganych, przesyconych nieznośnym patosem. Ich autorzy wyraźnie chcieliby bardziej pisać o głównych bohaterach i głównych motywach a nie kreować własne wątki. Po niektórych pisarzach widać jednak po prostu talent, który pozwala im się odnaleźć w każdej sytuacji i estetyce.
Teksty różnią się między sobą również formą. O ile przeważająca część z nich to klasyczne krótkie opowiadania, to będziemy mieli do czynienia również ze wspomnianym quasi-komiksem, ale nawet rodzajem dramatu czy czymś, co moglibyśmy nazwać arią operową. Jest to atut przedmiotowej pozycji, lecz i słabość.
Star Wars. Z pewnego punktu widzenia. 40 opowiadań na 40-lecie Nowej nadziei to książka uczciwie pisząc dość przeciętna. Odnaleźć w niej można może nawet nie perełki, co odblaski prawdziwego talentu, pozostają one jednak w otoczeniu szeregu tekstów podlegających zapomnieniu chwilę po zakończeniu ich lektury. Całość trudno uznać za interesującą dla kogokolwiek innego niż „warsowicza”.
|
Autor: Klemens
|
|
|