Do samotnej kobiety trafia pod opiekę tajemnicze dziecko, co na zawsze zmienia życie ich obojga.
Wielu rzeczy się po tym rejsie spodziewałem. Nie spodziewałem się, że zyskam rodzinę.
Kapitan statku, nieskrępowana czasem. Nieme dziecko, dźwigające brzemię niewyobrażalnej mocy. Tysiącletnia kobieta, dręczona przez życiowe błędy. W tej niesamowitej debiutanckiej powieści, spinające czas i przestrzeń w jedność, wszyscy ci samotnicy odnajdą w sobie to, czego im brakowało -- własne miejsce, przepełnione miłością. Bezpieczną przystań, w której można zacząć życie od nowa.
Lecz przyszłość już jest ich spragniona, i kiedy ich dogoni, zagrozi rozbiciem tej kruchej i efemerycznej rodziny.
Niejednokrotnie podczas lektury takiej czy innej książki zastanawiam się nad celem przyświecającym twórcy danego dzieła, wiadomością bądź uczuciem, które pragnie mi on przekazać. Czasami brak jakiegokolwiek takiego, zaś wyłącznym motywem powstania są pieniądze. Niewątpliwie względy skrywające się za piórem filipińsko-amerykańskiego pisarza uznać należy za głębsze.
Lektura pierwszych rozdziałów
„Ptaków, które zniknęły” skłania czytelnika do przekonania, iż autor bardzo umiejętnie przechodzi między życiorysem jednej postaci a drugiej, wskazując, jak drobne gesty właściwe dla egzystencji jednego człowieka, wyzbyte dlań głębszej treści, mogą stanowić kotwicę, wokół której krążyć będą myśli drugiego do jego ostatnich dni.
Jimenez jednak nie ogranicza się do owego spostrzeżenia, lecz następnie w pewnym stopniu zaskakuje czytelnika ściślejszym powiązaniem ze sobą wątków potencjalnie niezależnych, z potencjalnego zbioru opowiadań czyniąc jednak pełnoprawną powieść. Trochę aż szkoda.
Omawiana pozycja nie jest „kosmiczną operą”, autor próbuje potraktować serio ustalenia współczesnej astrofizyki, w szczególności w zakresie nieprzekraczalności prędkości światła, dylatacji czasu towarzyszącej „ściganiem” fotonów, choć ewidentnie nie mogąc się z tym pogodzić wewnętrznie. Trochę mniej uwagi niestety przywiązuje do wewnętrznej spójności skutków teorii względności dla cywilizacji ludzkiej w sytuacji kolonizacji gwiezdnych przestworzy. Choć nie obraca się do nich plecami.
„Ptaki, które zniknęły” nie są takim „twardym” sci-fi, do którego czytelnika przyzwyczaili pisarze pokroju
Clarke’a czy
Lema, a w kwestiach bardziej „humanistycznych”
Le Guin, nie jest to jednak również popkulturowa papka. Książka ta intryguje, porusza i pozostawia czytelnika dokonującego wglądu we własne uczucia.
|
Autor: Klemens
|
|
|