Trzęsienia ziemi wstrząsają półwyspem Reykjanes. Wulkany ożywają po ośmiu wiekach uśpienia. Nikt nie zna się na tym lepiej niż wulkanolożka Anna Arnardóttir, dyrektorka Wydziału Nauk o Ziemi. Uczona staje przed najważniejszym zadaniem w swojej karierze – zapewnieniem bezpieczeństwa i ochrony mieszkańcom Islandii.
Tymczasem jej z pozoru poukładane, stabilne i szczęśliwe życie wymyka się spod kontroli. Ukochana żona z długoletnim stażem, matka dwójki dzieci, mieszkająca w pięknym domu od pewnego czasu odczuwa nieracjonalny niepokój. Wszystko zmienia jedno zdjęcie. I fotograf, który je wykonał…
Islandia to kraj pozostający poza powszechnym zainteresowaniem, informacje go dotyczące nie zwykły trafiać do codziennych biuletynów informacyjnych, o ile nie cechują się „siłą rażenia” właściwą dla oddziaływania na kontynentalną codzienność jak wybuch wulkanu Eyjafjallajökull, dostrzeżony wszak nie od razu, a w momencie, gdy zaczęto sobie uświadamiać jego wpływ na zamarcie północnoatlantyckiego ruchu lotniczego. Ostatnimi czasy jednak zapanowała specyficzna wręcz moda na ten kraj, przejawiająca się tak w ruchu turystycznym, jak i zainteresowaniu twórczością pochodzących zeń artystów. Ot, choćby taka
Sigríður Hagalín Björnsdóttir doczekała się już trzeciego przekładu w kraju nad Wisłą.
„Ognie” to powieść ze wszech miar współczesna, traktująca o Islandii popandemicznej, próbującej wrócić do normalności. Ów termin w przypadku rzeczonego kraju i zamieszkującej go społeczności nie ma jednak charakteru banalnego, musimy bowiem pamiętać o tym, iż dosłownie stanowi on owoc aktywności wulkanicznej, buzującej w trzewiach po dzień dzisiejszy.
Z omawianej pozycji czytelnik nie dowie się niestety zbyt wiele w zakresie jednego z najbardziej frapujących tematów – a mianowicie nie pozna odpowiedzi na zagadkę jak to możliwe, by przy tak niewielkiej liczbie ludności kraj ten był w stanie funkcjonować i zaspokajać wszystkie – nie tylko egzystencjalnie istotne – potrzeby nowoczesnego społeczeństwa.
Zarazem książka ta stanowi kopalnię ciekawostek, dość różnorakiej natury, choć niestety nigdy o bardziej akademickim charakterze, mimo że pierwsze zdania zdają się z reguły sugerować taki właśnie pierwotny zamysł autorski. Nie mogę się pozbyć wrażenia, iż pisarka parokrotnie dokonała niewłaściwym wyborów, niejako umniejszając wartość swej książki.
Lektura
„Ogni” połączona ze śledzeniem wiadomości z Islandii – w której właśnie przebudził się wulkan na półwyspie Reykjanes i notowane są wstrząsy o sile przekraczającej 5 stopni w skali Richtera – przynosi ze sobą wrażenie obcowania z kasandrycznymi wołaniami, które objawiają swą profetyczną moc. Życząc Islandczykom nieziszczenia się owych przepowiedni żal trochę, iż sama warstwa epicka nie broni się równie mocno.
|
Autor: Klemens
|
|
|