Japońska okupacja, młoda dziewczyna i wyspa pełna duchów. Cassandra jest zmuszona opuścić wraz z rodziną Szanghaj i przenieść się na Wyspę Dusz , brytyjską kolonię na indonezyjskim archipelagu. Wyspę nawiedzaną przez duchy, które tylko Cassandra może widzieć… Z czasem dziewczyna staje się samotną i tajemniczą kobietą, uwięzioną na wyspie przez ciemne moce.
Niby rozpoczęła się już trzecia dekada XXI wieku, niby nie ma najmniejszych problemów, by oglądać transmisje na żywo ze zdecydowanej większości regionów świata, a jednak wciąż tak historia, jak i teraźniejszość wielu z nich stanowi dla nas nad Wisłą jedną wielką terra incognita. I nie mam tu na myśli regionów celowo izolowanych od reszty świata, jak Korea Północna, Erytrea czy obszary o wojskowym znaczeniu, lecz kraje istotne gospodarczo dla całego globu, zamieszkiwane przez milionowe społeczności.
„Wyspa dusz” teoretycznie jest opowieścią o Chince, której życie przypadło na słynnie przeklęte ciekawe czasy – okres Wielkiego Kryzysu, japońskiego militaryzmu i II wojny światowej na teatrze pacyficznym, w końcu zaś dekolonizacji. Już same w sobie są one dla nas dość egzotyczne, ale zapewne będą się jawić jako takowe dla wszystkich ludzi Zachodu, przywykłych raczej – jeśli już – do perspektywy Jankesów zatykających flagę na Iwo Jimie.
Pomimo jednak anturażu atrakcyjnego już samemu w sobie, autorka wplata w opowieść elementy tego, co nadużywająco zwykło się zwać realizmem magicznym, otaczający nas świat materii nie stanowi bowiem całości rzeczywistości, lecz tylko jej wycinek z dość typowo pojmowanym światem duchów, przy czym oba te uniwersa wzajemnie się przenikają i na siebie oddziaływają.
W dużej mierze jednak omawiana książka jest opowieścią nade wszystko o Singapurze, owym jakże nietypowym polis stanowiącym jakże nietypowe skrzyżowanie szlaków i cywilizacji, uosabiającym koncept tygla narodowości w stopniu dalece bardziej rzeczywistym niż w przypadku kraju Waszyngtona.
Na względzie jednak należy mieć fakt, iż wskazana wyżej nazwa miejscowa nigdzie się nie pojawia, autorka dość zręcznie miesza historyczną rzeczywistość z wytworami swojej wyobraźni. Szkoda jednak, że czasami nie zweryfikowała ona podstawowych faktów poprzestając na potocznym wyobrażeniu o nich, ze szkoda dla wiarygodności i psychologicznego prawdopodobieństwa opisywanych zdarzeń.
„Wyspa dusz” to książka, której lektura rodzi satysfakcję, choć równocześnie nieraz wzbudza irytację. Wielu futurystów prognozuje, iż XXI wiek będzie stuleciem kontrataku Wschodu wobec Okcydentu i z pewnością omawiana pozycja jest jedną z szabel na polu kulturalnym.
|
Autor: Klemens
|
|
|