Listopad 1944 roku. Niemcy stoją w obliczu klęski militarnej. Jedyną szansą na odwrócenie biegu wydarzeń jest cudowna broń Hitlera – V2.
Rudi Graf, jeden z konstruktorów pocisków, jest odpowiedzialny za ataki rakietowe na Anglię, a zwłaszcza na Londyn. Ich nasilenie zadowala wprawdzie Führera, ale naraża na śmiertelne niebezpieczeństwo niemieckich żołnierzy. Graf, który nigdy nie wierzył w nazistowską propagandę, nie widzi już szans na zwycięstwo, a dalsze wystrzeliwanie V2 uważa za zwykłe ludobójstwo. Pytanie, czy odważy się coś z tym zrobić?
Zagłębiając się w lekturę książek o II wojnie światowej bądź obcując z innymi dziełami kultury traktującymi o największym konflikcie w dotychczasowych dziejach ludzkości łatwo o zdumienie nad zawziętością niemieckich wojsk i notabli w upartym oporze zwłaszcza wobec zachodnich aliantów, w sytuacji gdy było już oczywiste, że wojna jest przegrana? Naprawdę oczywiste? Choć kazusy włoskiego zamachu stanu (pierwszego) bądź opozycji symbolizowanej przez Staufenberga zdają się potwierdzać daną tezę, w drugiej połowie 1944 roku wciąż wiele osób – nie tylko Adolf Hitler pogrążający się w utracie poczucia rzeczywistości – liczyło na cudowną odmianę, choćby poprzez użycie nowych cudownych rodzajów broni. I faktycznie szereg z nich pamiętamy do dzisiaj. Dotychczas trudno było jednak o typową beletrystykę traktującą o nich.
Akcja najnowszej książki
Roberta Harrisa koncentruje się jednocześnie wokół dwóch (fikcyjnych) postaci, przy czym nietrudno się domyśleć, że stoją one po przeciwnych stronach frontu. Nie chodzi jednak tylko o ich przynależność państwową, lecz również płeć i historię życiową. Tylko przewrotny Los postanawia, że ich drogi się skrzyżują.
Jedna z pierwszych scen omawianej pozycji zdaje się sugerować, iż książka ta wpisze się w powszechnie znany schemat popularnych produkcyjniaków spod znaku piersi i karabinu, lecz na szczęście autor jest zbyt dobrym pisarzem, by tak łatwo popaść w kliszę. Co nie znaczy bynajmniej, że ta jest zupełnie obca jego warsztatowi.
Akcja powieści trzyma w napięciu, i to pomimo faktu, że przytłaczająca większość czytelników zna doskonale zwieńczenie całej historii jeszcze przed sięgnięciem po książkę. Mimo wszystko łatwo doznać pewnego zawodu poznając jej zakończenie – nie sposób nie odnieść wrażenia, iż pisarz pozwolił sobie może nie na kpinę, co jednak pewien żart z czytelnika. A przynajmniej taką wolę interpretację niźli przyjąć, że po prostu zabrakło mu lepszego pomysłu.
Wiele śladów po broniach V1 i V2 pozostało również na terenach współczesnej Polski, historie z nimi związane z reguły jednak sprowadzają się tylko do momentu zniszczenia stosownych poligonów. Już choćby więc z tej przyczyny warto sięgnąć po
„V2” Roberta Harrisa, by poznać nieco mniej eksponowane nad Wisłą – w odróżnieniu od roli polskiego wywiadu – działania ukierunkowane na eliminację zagrożenia związanego z owymi tzw. broniami odwetowymi (bądź „cudownymi”).
|
Autor: Klemens
|
|
|