Szóstka nieudaczników, na pozór zwykłych ludzi, zostaje zaszantażowana i zmuszona do przeprowadzenia napadu niemożliwego. Nie znają się nawzajem, nie wiedzą, co mają ukraść. Powoli odkrywamy, kim tak naprawdę są: były żołnierz, tancerka z nocnego klubu, korporatka negocjatorka, sześciopalczasty chirurg, marzący o życiu gangstera urzędnik i nastoletni nerd. W mroku złych dzielnic i w jasnych światłach luksusowych wieżowców Night City stają oni przeciwko brutalnym przestępcom o ciałach zmodyfikowanych wszczepami, bezwzględnym korporacjom i skorumpowanej policji.
Cyberpunk 2077 to zjawisko zupełnie unikalne w skali kraju nad Wisłą, którego niezwykłość jednak dość łatwo przeoczyć. Jest to bowiem produkt kojarzony na całym świecie, którego reklamy pojawiały się w miejscach z perspektywy typowego zjadacza bigosu zupełnie egzotycznych. Ale współczesny marketing w swej „wielkiej” odmianie nie kończy się na bannerach. W konsekwencji niedawno przy okazji premiery dodatku
Widma wolności mogliśmy uświadczyć również debiutu książki z akcją osadzoną w spopularyzowanym przez grę
CDPR uniwersum – a o niezwykłości tego zdarzenia świadczy już fakt, że polski autor jednocześnie doczekał się zagranicznych przekładów.
Początek książki jest dość chaotyczny, a co gorsza, w owym nieuporządkowaniu przewidywalny. Po trosze wynika to z rozdarcia samego autora między założeniem, iż czytelnik zna już uniwersum, a jego wolą przybliżenia takich czy innych szczegółów potencjalnie nowym odbiorcom. Efekt końcowy jest jednak dość mizerny i przywodzi na myśl smakołyk właściwy dla polskiej kuchni znany jako kogel-mogel.
Stopniowo jednak autor zaczyna sobie poczynać z większą swobodą, najciekawsze są jego refleksje (a właściwie „przetransferowany” przezeń dorobek popularnonaukowy w tym zakresie) na temat ludzkiej świadomości, tego, co czyni nas odrębnymi bytami i możliwości „zdigitalizowania duszy” – które to wątki są stanowczo zbyt lekko traktowane przez różnorakich innych twórców sci-fi.
Całość próbuje utrzymywać sznyt właściwy dla filmu animowanego
Cyberpunk: Edgerunners, lecz nieco brakuje wdzięki właściwego dla rzeczonego obrazu. Pewnym panaceum mogłoby być wzmocnienie wymowy filozoficznej książki, na to chyba jednak zabrakło pomysłu i ram wskutek przyjętego modelu.
„Cyberpunk 2077. Bez przypadku” to książka, która może się tak naprawdę okazać interesującą tylko dla osób, które dały się już uwieść wizji
Mike’a Pondsmitha i osób zrzeszonych w
CD Projekt RED. Nie oznacza to, że jest to pozycja zupełnie miałka czy wręcz tandetna – śmiem twierdzić, iż jakością wyróżnia się na tle innych „franczyzowych dziełek” – lecz jej hermetyczność raczej nie będzie sprzyjać otwarciu się niezaangażowanego czytelnika na nowe wrażenia.
|
Autor: Klemens
|
|
|