Co mamy wspólnego z biegunami – prawosławnym odłamem starowierców, ludźmi, którzy zło oswajają ruchem? Ile jest w nas z biegunów?
Z pewnością jednym z preferowanych przez
Olgę Tokarczuk tematów jest zagadnienie podróży jako takiej, stanowiącej czasami cel sam w sobie, mniejsza o finalną destynację, czy w ogóle fakt istnienia takowej. Nie sposób nie odnieść wrażenia, że w ten sposób niejako uchyla ona rąbek swojej własnej duszy i doświadczeń życiowych, mniejsza o to, na ile jest to zgodne z rzeczywistością.
Narratorką jest kobieta, jednakże trudno tak naprawdę określić ją mianem głównej czy też jakiejkolwiek bohaterki. Niejako stanowi ona oś, wokół której całość krąży po dość egzotycznych orbitach, lecz trudno określić ją mianem autentycznego zwornika.
W konsekwencji książka ta jawi się nieco jako przedstawicielka już przebrzmiałego gatunku literatury, tzw. ogrodów rzeczy, zbiorów wątków luźno ze sobą powiązanych bądź cechujących się tylko iluzorycznym związkiem. Bliżej im do dygresyjnego sposobu myślenia człowieka, dość szybko zapominającego o punkcie, z którego jego refleksje wybiegły.
Olga Tokarczuk zaś niewątpliwie jest mistrzynią form krótkich, nawet jeśli nicią introligatora powiązanych w większą pozycję. Potrafi ona dostrzec atrakcyjność tematów tak niecodziennych i raczej odstręczających jak konserwacja ludzkich (i nie tylko) szczątków w czymś potocznie zwanym formaldehydem, lecz o znacznie bogatszej historii i większej złożoności.
Nieodmiennie jednak to podróż stanowi główny temat, choć czasami owym ekskursjom poddają się nie ludzie, lecz rzeczy. Podróż rozumiana jako fenomen socjologiczny, ale też biologiczny czy nawet psychologiczny. Cóż tak pcha człowieka?
„Bieguni” to książka, po którą warto sięgnąć, choćby w oczekiwaniu na lotnisku na wywołanie własnego połączenia.
|
Autor: Klemens
|
|
|