Na jednej z moskiewskich stacji metra znajduje się rzeźba psa. Krążą o niej legendy, mówiące, że jeśli pomyślisz życzenie i potrzesz nos psa, to życzenie się spełni. Z daleka nos świeci, jest zżółknięty, wytarty od ciągłego głaskania... Oczywiście Igor nie wierzył w te dziecinne wróżby, rozumiał, że nigdy nie zwróci dawnego szczęścia, nigdy nie wskrzesi zmarłej żony i córki. A jednak pewnego dnia znalazł się obok wspomnianej rzeźby i pomyślał o niemożliwym - o powrocie swoich bliskich ... A los prawie spełnił jego prośbę!
Wielkie dramaty i nie mniejsze namiętności zwykły się nam kojarzyć z salonami wielkich instytucji czy innymi obiektami mieniącymi się kosztownościami, generalnie zwykły one przynależeć do innego świata, gdzie trawa jest bardziej zielona. Tymczasem niejednokrotnie w trakcie zwykłego spaceru po najbardziej banalnej z ulic nieraz mijamy osoby, które można określić mianem nosicieli tego rodzaju tytanicznych bólów i radości.
„Świat nad przepaścią” jest książką poświęconą jednemu z nich.
Niespecjalnie porywający jest początek powieści, i nie chodzi mi tu bynajmniej o jego trywialny wydźwięk. Po prostu jawi się on jako zanadto „bajkowy”, choć oczywiście wiele, wiele osób odpowie na ten zarzut, że tego rodzaju historie są im znane nawet z własnego życia, więc nietrudno o łatwe przełknięcie.
Później zaś czytelnik uświadcza iście hitchcockowskiego trzęsienia ziemi… po którym bynajmniej napięcie wcale nie rośnie. Autor jednak całkiem umiejętnie napoczyna nowe wątki, dość przekonująco wskazując na sposoby ponownego sklejenia w całość czegoś, co zostało już bezpowrotnie uszkodzone.
Ciekawym zabiegiem są próby wprowadzenia do osnowy fabuły perspektyw kolejnych i kolejnych osób – a właściwie ciekawy jest sam w sobie pomysł. Jego wykonanie może jednak wzbudzać wątpliwości, zastrzeżenia co do prawdopodobieństwa, jak też psychologicznej spójności.
Rozczarowujące jest również zakończenie. Przyczyną tego faktu jest tak jego „bajkowość” (ponownie), jak i właściwe dla wielu bajek zignorowanie szeregu wątków mniej szczęśliwych, napoczętych nawet interesująco bądź sugerująco, a następnie niejako porzuconych.
„Świat nad przepaścią” może jawić się jako swego rodzaju lekarstwo na życiową chandrę, swego rodzaju moralitet dla osób zranionych przez życie. Obawiam się jednak, iż jakkolwiek dla jednych w istocie okaże się on satysfakcjonującym remedium, w przypadku innych jednak wywrze raczej efekt właściwy dla posypania ran solą.
|
Autor: Klemens
|
|
|