Rozpoczął się czas końca.
Rozpoczął się wielką czerwoną wyrwą biegnącą przez środek kontynentu i plującą popiołem.
Rozpoczął się śmiercią syna i porwaniem córki.
Rozpoczął się zdradą i zaognieniem ran.
Oto Bezruch, przywykły do katastrof świat, gdzie mocą ziemi włada się jak bronią. I gdzie nie ma litości.
Essun, kobieta z pozoru zwyczajna, za nic ma nadchodzącą zagładę. Jej mąż właśnie jedno z ich dzieci zabił, a drugie uprowadził. Pogrążona w żałobie i rozdarta rozpaczą, przemierza dogorywający świat. Jest zdolna dokonać jeszcze większych zniszczeń, jeśli pomoże jej to odzyskać córkę.
Geologia i tektonika dotychczas nie stanowiły kanwy niemal żadnej liczącej się pozycji zaliczającej się do gatunku fantasy tudzież science fiction. Chwała więc agencji NASA za szkolenie w zakresie nauk przyrodniczych, które zostało zorganizowane dla młodych twórców tego rodzaju literatury, gdyż dzięki niemu również w tym zakresie nastąpił kres.
Przedmiotowa pozycja jest o tyle zaskakująca, że w istocie niełatwo jest ją sklasyfikować. Z jednej strony nasuwa skojarzenia z różnorakimi pozycjami z magią w tle, z drugiej czytelnik nie jest wolny od podejrzeń, że ma do czynienia ze „światem po”, czyli znaną nam Ziemią, która doświadczyła kataklizmu cofającego ludzką cywilizację tysiąclecia w rozwoju. Śmiem twierdzić, iż autorce znana dobrze jest twórczość
Ursuli K. Le Guin i nie pozostała ona jej obojętna.
W
„Piątej porze roku” nie uświadczymy smoków czy inkantacji nuconych przez nosicieli spiczastych kapeluszy, przeciwnie, uświadczymy istnienia problemów rasowych czy stereotypów społecznych. Jest to publikacja ze wszech miar współczesna, z wszystkimi zaletami wynikającymi z tego faktu, choć i nie bez jego wad.
Największym felerem książki jest dość ślamazarny postęp akcji, tak naprawdę streszczając ją trudno przekroczyć łamy dwóch, trzech zdań (czego tutaj czynić nie będę). Pozycja ta stanowi raczej zarys uniwersum, obietnicę czegoś większego, niźli opowieść, śledzenie której wywoływałoby napięcie.
„Piąta pora roku” to książka ze wszech miar niebanalna, choć adresowana raczej do koneserów gatunku (-ów). Cechuje ją klasyczny język i mocno niekanoniczna treść, dla autorki zaś najważniejszym uniwersum pozostaje sfera przeżyć wewnętrznych, dla których nierealna sceneria stanowi wyłącznie tło.
|
Autor: Klemens
|
|
|