In vino veritas – głosili starożytni Rzymianie. Ale nie tylko birbanci, lecz również i dzieci zwykły być traktowane jako nośnicy prawdy, osoby zdolne do prostolinijnej szczerości, nieskrępowanej regułami tzw. przyzwoitości, taktu czy konwenansów społecznych bądź politycznych. Już jednak od czasów Ezopa chcąc powiedzieć prawdę pisarze nieraz odziewali swych bohaterów w skóry zwierzęce. Nie jest to jednak właściwość „tylko” europejska, czego dowodzi książka pod wielce wymownym tytułem „Jestem kotem”.
Wbrew sugestiom płynącym z lektury opisu z tylnej okładki czy konwencjonalnym przyzwyczajeniom czytelnika podczas lektury wcale nie operujemy non stop „kocimi” kategoriami, a nasz „bohater” wcale nie aspiruje do pierwszego planu. Zabieg literacki autora nie jest pozorem czy „chwytem marketingowym”, nie jest jednak absolutną normą.
Prawdziwymi bohaterami powieści są ludzie, tak naprawdę wokół których koncentruje się zdecydowana większość powieści. Są to osoby o cechach wybitnie nieheroicznych – charakteryzują się one swoimi małostkami, neurozami i przywarami, skłonnymi do wyświadczania sobie złośliwości, których przyjaźń niewiele się różni od nieprzyjaźni… co może zresztą zastanawiać głębiej nad charakterem tej relacji.
Książka powstawała przed około wiekiem i współcześnie niektóre wątki można uznać za przebrzmiałe, ale niejednokrotnie zaskakuje przenikliwość autora. Wrażenie to ulega wzmocnieniu po uświadomieniu sobie, że tak naprawdę on sam podchodził żartobliwie do poruszanych kwestii.
„Jestem kotem” to książka obfitująca w dialogi i sytuacje właściwe dla prozy
Dostojewskiego, choć utrzymana w znacznie lżejszym duchu. Lekkie podchodzenie do niej, z doskoku, okaże się jednak błędem.
|
Autor: Klemens
|
|
|