Wyszukiwarka
Google

RPG.sztab.com
Logowanie
   Pamiętaj mnie

Rejestracja

Przypomnienie hasła
Hostujemy strony o grach
Gry Strategiczne


Polecane strony
Gry logiczne


.

Martina Kempff - Katedra heretyczki

Martina Kempff - Katedra heretyczki

Informacje o książce

dots Tytuł :Katedra heretyczki (Die Kathedrale der Ketzerin. Historischer Roman über die Katharer und die französische Königin Blanka von Kastilien)
dots Autor: Martina Kempff
dots Ilość stron: 384
dots Wydawnictwo: TELBIT
dots Rok wydania: 2012
dots Cena: 39,90 PLN
dots Autor recenzji: Grzegorz „Hunter” Żmuda
dots Data recenzji:
dots Ocena: 70/100


Swoją przygodę z „Katedrą heretyczki” mogę przyrównać do swojej pierwszej wyprawy górskiej. Z początku było naprawdę ciężko i pierwsze kroki były pełne narzekań po tym jak entuzjazm nieco przygasł. Gdy jednak już przełamałem pierwsze lody, wędrówka zaczęła sprawiać mi prawdziwą przyjemność, aż w końcu pozostały po niej bardzo miłe wspomnienia z obietnicą, że „na tym jednym wzgórzu nie skończę”. Wszakże dla czytelnika głównie fantastyki i literatury SF w tym tej z podgatunku popularno-naukowych, pozycja z półki historyczno-obyczajowych nie była chlebem powszednim.

„Katedra heretyczki” przenosi nas do burzliwego okresu wypraw krzyżowych i wojen religijnych. Zarówno to, jak i fabuła wraz z całym tłem i wątkami pobocznymi sprawiają, że sama książka jest miszmaszem trzech światów literackich. Z jednej strony autorka zapoznaje nas ze zgrabnie wplecionymi wydarzeniami historycznymi i przedstawia wiele problemów, z jakimi borykali się ludzie z tamtego okresu. Drugą stroną jest wątek obyczajowo-miłosny, którym z początku jest główna linia fabularna (co z czasem zaczyna się zmieniać). Trzecią warstwą książki jest warstwa społeczno-polityczna. Przedstawienie skomplikowanej sytuacji politycznej we Francji w połączeniu z burzliwym okresem dla całej Europy, a także bohaterami będącymi ludźmi wysokiego rodu, a posiadającymi swoje własne, często dosyć mroczne sekrety tworzy szereg intryg i ciekawostek, które ciekawski czytelnik z pewnością łyknie za pierwszym razem, pod warunkiem, że przebrnie przez nudnawy początek oraz będzie w stanie przełknąć fakt, iż mimo wszystko w dalszym ciągu ma do czynienia z powieścią będącą – przynajmniej częściowo – romansem. To wrażenie będzie bowiem nam towarzyszyło aż do ostatniej kropki.

Jak zdążyliście zauważyć, powyższy akapit poniekąd zdradza pierwszą i zarazem największą wadę „Katedry”. Jest to książka dosyć nierówna. Nie bez powodu wspomniałem na samym początku o ciężkim początku. Po części był on oczywiście spowodowany moim sceptycznym podejściem, to fakt. Część zasług jednak można przypisać powolnemu, ciągnącemu się zdecydowanie zbyt długo wstępowi. Klara – z założenia jedna z głównych bohaterek – nie jest postacią ani interesującą, ani zbyt sympatyczną. Przewija się z kartki na kartkę, zawadzając tu i ówdzie oraz podejmując widoczną jak na dłoni próbę nawiązania sympatii z czytelnikiem, która jednak, przynajmniej w moim odczuciu okazuje się porażką. Co prawda tło historyczne tejże bohaterki jak i jej portret psychologiczny są całkiem ciekawe, jednakże same jej poczynania, a także sercowe rozterki potrafią doprowadzić momentami do mdłości. Tym bardziej, że w tle przewija się znacznie ciekawszy wątek kraju i władzy, która w nim urzęduje. Na całe szczęście wraz z postępem akcji sytuacja obraca się o 180 stopni.

Martina Kempff   Katedra heretyczki 154306,1


Mówiąc o obrocie sytuacji mam na myśli całkowity przewrót priorytetów dla poszczególnych wątków. Wraz z pokonywaniem następnych stron, historia Klary i jej niespełnionej miłości zostaje strącona na boczny tor, podczas gdy pierwsze skrzypce zaczyna odgrywać to, co tak naprawdę w „Katedrze heretyczki” najciekawsze, czyli kraj, jego nieszczególna sytuacja polityczna oraz nękające go walki na tle religijnym. Oczywiście córka hrabiego nie odchodzi w zapomnienie i do samego końca daje o sobie znać, jednak częstotliwość jej pojawiania się znacznie się zmniejsza. Również i jej działania stają się nieco delikatniejsze w odbiorze, dzięki czemu czytelnik nie poświęca im aż tak dużej uwagi jak z początku, skupiając się na warstwie historyczno-politycznej. Warto również przy tym zaznaczyć, że wspomniane przejście i zmiana kierunku w jakim płynie fabuła zostały przeprowadzone na tyle subtelnie, że niezbyt skupiony czytelnik prawdopodobnie nawet tego nie zauważy. Nie jest to przeprowadzone „z kartki na kartkę”, przez co nie wygląda to nienaturalnie. Odpowiednia objętość tekstu przeznaczona na tą dyskretną podmianę okazała się strzałem w dziesiątkę, przez co, mimo prawdę mówiąc tak drastycznej zmiany, do tekstu nie dostaje się chaos, a wszystko płynie swoim spokojnym i ciągłym tempem.

To umiejętne przejście pomiędzy wątkami to nie jedyna rzecz, którą autorka miała w zanadrzu. Jej warsztat literacki okazał się bowiem znacznie bardziej dopracowany, czego z pewnością nie miała zamiaru ukrywać. Umiejętność prowadzenia fabuły (z pominięciem tych początkowych potknięć), to z całą pewnością największy plus tej książki. Mimo tego, że nie jest to książka pełna zwrotów akcji (encyklopedycznych zwrotów akcji nie ma wcale, koniec końców mamy tu do czynienia z dramatem niźli z fantastyką czy sensacją) nie została ona pozbawiona dynamizmu. Wręcz przeciwnie, jak na gatunek, który prezentuje, >b>„Katedra heretyczki” to książka wyjątkowo dynamiczna, co powoduje, ze czyta się ją naprawdę przyjemnie. Podobnie jest z resztą bohaterów. Książka nie wprowadza sztywnego podziału na bohaterów pierwszoplanowych i drugoplanowych. Każdy odgrywa tu w pewnym sensie ważną rolę. Oczywiście pojawiają się bohaterowie epizodyczni, jednak gdy mowa o bohaterach fabularnych, każdy z nich pełni swoją funkcję i każdy ma do wrzucenia „swoje trzy grosze”, przez co historia nie spycha na bok żadnego z nich.

Reasumując, „Katedrę heretyczki” czytało mi się naprawdę przyjemnie. Po przebrnięciu przez ciężki i męczący początek okazuje się, że mamy do czynienia z ciekawie skonstruowanym dramatem, w którym wraz z rozwojem akcji pierwsze skrzypce zaczyna odgrywać polityka i historia, co czyni fabułę jeszcze ciekawszą. Dynamizm, a także dobry język to kolejne zalety powieści. Polecam ją nie tylko fanom dramatów, ale także i tym, którzy z owymi wcześniej nie mieli zbytnio do czynienia, gdyż to może być okazja do zapoznania się z zupełnie nowym gatunkiem literackim. Ostrzegam jednak, że jest to raczej pozycja dla cierpliwych, Ci, którzy owej cierpliwości nie posiadają, prawdopodobnie zrezygnują już na samym początku, który jest największą bolączką tej naprawdę dobrej książki.


Grzegorz „Hunter” Żmuda
E-mail autora: hunter(at)sztab.com
Autor: Hunter


Przedyskutuj artykuł na forum

Ustaw Sztab jako strone startowa O serwisie Napisz do nas Praca Reklama Polityka prywatnosci
Copyright (c) 2001-2013 Sztab VVeteranow