„Miasteczko Twin Peaks” uchodzi za serial kultowy, na początku lat 90. minionego wieku stanowiło ono swego rodzaju wstrząs dla zastanej konwencji, przyciągając przed ekrany telewizorów miliony, i to pomimo niekoniecznie wdzięcznej pory emisji. Na fali powszechnej retronostalgii po ćwierć wieku przerwy kręcony jest jego trzeci sezon, a zgodnie z obecnymi prawami rynku nie mogło się to obyć bez różnorakich „produkcji towarzyszących”. Jedną z takowych są „Sekrety Twin Peaks” Marka Frosta. Czy jest na czym zawiesić oko?
Pozycja ta utrzymana jest w konwencji dossier sprawy prowadzonej przez Federalne Biuro Śledcze, daleko jej więc do klasycznie rozumianej książki. Zamiast tego mamy do czynienia ze stronami stylizowanymi na wycinki z gazet, kopie różnorakich protokołów pisanych na maszynie itp. itd.
Mimo sprawiających wrażenie zewnętrznych gabarytów rzeczona książka jest w istocie pozycją skromną treściowo, jej lektura zaś nie jest czasochłonnym zajęciem. Pewnego rodzaju panopticum są strony zapełnione tekstem w nie więcej niż 20% swej objętości.
Treściowo niestety czytelnik ma do czynienia z miszmaszem i pewnego rodzaju bełkotem, pełnym tematów krążących wokół masonerii, iluminatów czy UFO. Przygotowanie jej nie było zbyt skomplikowane, ot, wystarczyło zgromadzić nieco informacji z różnorakich „spiskowych” stron internetowych i nadać im nieco profesjonalnej otoczki.
Niestety, w
„Sekretach Twin Peaks” najmniej jest… sekretów Twin Peaks. Rzeczona książka nie zmienia właściwie niczego w postrzeganiu dotychczasowych wydarzeń, jak też dostarcza niewielu informacji co do losów bohaterów po zakończeniu właściwych wydarzeń – ot, dowiadujemy się, że kilka postaci wciąż niewątpliwie żyje i ma się dobrze, inne zaś niekoniecznie.
Co gorsza, książka w dziwnie wybiórczy sposób podchodzi do wydarzeń z drugiego sezonu – jednym poświęca całkiem sporo uwagi (śmierć Josie, wybuchowa skrytka w banku), inne zaś – by wskazać na sprawę Windome’a Earle’a, ciążę Lucy tudzież „zapaść” Nadine – kompletnie pomija. Trudno daną pozycję traktować nawet jako vademecum dla osób, które przez dwadzieścia pięć lat nie wracały do serialu.
„Sekrety Twin Peaks” są ze wszech miar rozczarowujące. W żaden sposób nie są one warte swojej ceny i mogą wywołać rumieńce podniecenia wyłącznie u najskrajniejszych maniaków serialu (ci zaś kupią wszystko opatrzone stosowną marką). Publikacja ta może służyć jako wzorzec klasycznego marketingowego produkcyjniaka.
|
Autor: Klemens
|
|
|