Wyszukiwarka
Google

RPG.sztab.com
Logowanie
   Pamiętaj mnie

Rejestracja

Przypomnienie hasła
Hostujemy strony o grach
Gry Strategiczne


Polecane strony
Gry logiczne


.

Kazimierz Korkozowicz - Przyłbice i kaptury. Nagie ostrza

Kazimierz Korkozowicz - Przyłbice i kaptury. Nagie ostrza

Informacje o książce

dots Tytuł: Przyłbice i kaptury. Nagie ostrza
dots Autor: Władysław Korkozowicz
dots Wydawca: ZYSK I S-KA
dots Rok wydania: 2010
dots Ilość stron: 684
dots Cena: 39 PLN


W tym roku temat walk polsko-krzyżackich jest wyjątkowo chodliwy. Wiadomo – sześćsetna rocznica bitwy pod Grunwaldem. Poza hucznie obchodzoną rekonstrukcją walk, możemy także uświadczyć wielu pozycji literackich, poruszających tę tematykę. Jedną z nich jest reedycja powieści Kazimierza Korkozowicza.

„Przyłbice i kaptury. Nagie ostrza” - bo tak się zwie owa książka – to dwa opowiadania, wymienione w tytule, powiązane ze sobą bohaterami i wydarzeniami, tworzące de facto jedną spójną całość. Opisane są w nich wydarzenia rozgrywające się na terenie Rzeczypospolitej, Litwy oraz państwa Zakonu Krzyżackiego w latach 1408-1410. Głównymi bohaterami są Czarny i Benko, którzy zostają wcieleni do tajnej służby jego królewskiej mości Władysława Jagiełły. Ich ścieżki, początkowo oddzielne, z czasem krzyżują się i dowiadujemy się o związkach ich łączących. Poznajemy także ich „pracę”, polegającą na wypełnianiu poleceń pracodawców – czasem mniej, czasem bardziej tajemniczych – prowadzących głównie do infiltracji przeciwnika lub wykrywaniu zdrady, zagrażających w jakiś sposób państwu. Niestety, mogę sobie pozwolić tylko na taki enigmatyczny zarys fabuły, gdyż gdybym próbował ją bardziej przybliżyć, to ujawniłbym za dużo jej szczegółów, które zepsułyby lekturę. Mogę co najwyżej zdradzić, że punktem kulminacyjnym – jak łatwo się domyślić – jest bitwa pod Grunwaldem.

Kazimierz Korkozowicz   Przylbice i kaptury


W opowiadaniach odnajdziemy nie tylko akcje godne najlepszych szpiegów i skrytobójców. Nie zabraknie także walk: tych mniejszych, w karczmach czy korytarzach lochów, większych potyczek oddziałów polsko-litewskich i krzyżackich, czy też wielkich oblężeń i bitew poprzedzających konfrontację na polach Grunwaldu. Ogólnie rzecz biorąc – dla każdego lubującego się w średniowiecznych klimatach coś miłego, dlatego też powieści te bym określił jako „historyczną literaturę akcji”. Chciałem także zwrócić uwagę na to, że chociaż fabuła jest wielowątkowa, jednak nie jest nadmiernie zagmatwana i czytelnik raczej się w niej nie pogubi, poza tym z czasem losy różnych osób schodzą na ten sam tor. Korkozowiczowi udało się tak poprowadzić linię fabularną, że nie popełnił błędu często popełnianego przy wielowątkowości powieści - mianowicie jednostajności i przewidywalności. Tu, wręcz przeciwnie, rozwój wydarzeń jest nieprzewidywalny i często zaskakujący, a przy tym logiczny.

A jak wygląda sprawa klimatu powieści? Czy Korkozowiczowi udało się dobrze oddać ówczesne realia? Opisy są ciekawe, a przy tym szczegółowe i łatwo można sobie wyobrazić na przykład miejsce akcji, pasujące oczywiście do tej konwencji oraz okresu historycznego. Dzięki nim możemy się wczuć w klimat wąskich uliczek Krakowa, po których strach przechodzić nocą, gdzie w dzień przewalają się tłumy, pod ścianami siedzą żebracy, a w pobliżu karczmy słychać odgłosy radosnej pijatyki. W sumie mogę się przyczepić jedynie do języka, jakim porozumiewają się postaci – dla mnie jest zbyt mało archaiczny. Oczywiście nie oczekiwałem, że przy lekturze będę się musiał posiłkować co chwilę słownikiem lub przypisami na pół strony, jednak w porównaniu do innych powieści historycznych sfera językowa jest dosyć uboga. Nie zapominajmy jednak, że „Przyłbice i kaptury” były wydane już w 1970 roku, więc 40 lat temu, co na pewno nie jest bez wpływu na ten aspekt (czytaj: wtedy nie było wśród czytelnictwa takiego parcia na stylizację językową).

Jeśli chodzi o kwestie techniczne, „Przyłbice i kaptury...” wypadły średnio. Z jednej strony znalazłem tylko parę niewiele znaczących literówek, które w żaden sposób nie zakłócały czytania. Jednakże książka ta ma aż 684 strony, tak iż jest niemałym tomiskiem i z tego powodu powinna być wydana przynajmniej ze sztywniejszą okładką, nawet kosztem podwyższenia ceny (co w takiej sytuacji byłoby nieuniknione). Jednakże jest inaczej i mam nadzieję, że przynajmniej klej będzie dobrze trzymać, gdyż sama powieść kosztuje niemało, bo 39 zł. Niestety obawiam się, że wspomniana okładka skończy dosyć szybko swój żywot z powodu zbytniej giętkości i łatwo powstających na niej zagnieceń.

Podsumowując, „Przyłbice i kaptury. Nagie ostrza” to dobra pozycja. Lektura wciąga na długie godziny dzięki ciekawej fabule i opisom. Nawet mimo drobnych potknięć, polecam ją każdemu fanowi powieści przygodowych. A już na pewno sięgnąć po nią powinni ci, dla których czytanie „Krzyżaków” w szkole nie było katorgą, a wręcz przeciwnie, przyjemnością, rzadko towarzyszącą czytaniu lektur szkolnych.


Wojciech "Dziadó" Kuczyński
E-mail autora: dziado(at)gmail.com
Autor: Dziadó


Przedyskutuj artykuł na forum

Ustaw Sztab jako strone startowa O serwisie Napisz do nas Praca Reklama Polityka prywatnosci
Copyright (c) 2001-2013 Sztab VVeteranow