Świat księżniczki Skary na jej oczach spłynął krwią i zamienił się w zgliszcza. Skara musi przezwyciężyć strach, aby odzyskać swoje dziedzictwo.
Przebiegły Ojciec Yarvi przebył długą drogę, z dawnych wrogów uczynił sojuszników i zdołał utkać niepewny pokój. Tymczasem bezlitosna Babka Wexen zgromadziła największą armię od czasów rozbicia Bóstwa przez elfy, a dowództwo powierzyła Yillingowi Wspaniałemu – rycerzowi, który czci wyłącznie Śmierć.
Gdy Matka Wojna rozpościera żelazne skrzydła, na całe Morze Drzazg pada mroczny cień…
Swietłana Aleksijewicz przekonująco wykazywała, że wojna nie ma w sobie nic z kobiety. Jej głos jednak zdaje się niknąć w tumulcie głosów rozbrzmiewających przez stulecia, chwalących męskość zmagań wojennych, chwałę pól bitew – głosów, którym dość trudno się dziwić zważywszy na fakt, iż pochodziły od tych, którym udało się przetrwać, a więc i niejednokrotnie zwyciężyć. Trudno się więc dziwić, że cykl
Joego Abercrombiego traktujący o Morzu Drzazg również ku owym bitewnym zapasom zmierzał.
„Pół wojny” to jednak książka traktująca nie tylko o batalistyce. Brytyjski pisarz bowiem raczy swych czytelników również opowieściami o sztuce dyplomacji czy działania w cieniu, przedzierzganiu się z nieopierzonego podlotka w doświadczonego męża stanu. Czy mężynę.
Joe Abercrombie ochoczo sięga po nordyckie sagi, z niezwykłym talentem i wręcz wdziękiem je reinterpretujei kreuje z ich wykorzystaniem nowe światy. Zachwyca spójność jego krain, przekonująca konstrukcja postaci i ich motywacji, jak też fakt, jak umiejętnie splata on poszczególne wątki.
Największą słabością omawianej pozycji jest jednak fakt, że stanowi ona swego rodzaju odpowiedź na „pragnienie więcej” autora, który jak się zdaje nieco pozazdrościł niektórych konceptów i zabiegów innym kolegom po fachu (choćby
George’owi R.R. Martinowi), lecz jego zapuszczenia się na owe nowe obszary efektem końcowym przypominają nieco odwiedziny nietrzeźwego wozaka na polu minowym.
„Pół wojny” to książka wolna od nadęcia czy przekomplikowania właściwego dla „entych” tomów serii czy zwieńczeń cykli, jest to pozycja w sposób naturalny wieńcząca wcześniejsze opowieści. Mimo wszystka jest chyba najgrubiej ciosana, dostrzegalnie bardziej niż
poprzedniczki.
|
Autor: Klemens
|
|
|