Chaos. Furia. Zniszczenie.
Niektórzy mówią, że chcąc zmienić świat, trzeba go najpierw spalić. Teza ta zostanie za chwilę poddana weryfikacji w tyglu rewolucji: Destruktorzy i Podpalacze przejęli stery władzy, dym zamieszek wyparł przemysłowy smog i wszyscy są zmuszeni podporządkować się mądrości tłumu.
Nie mając nic do stracenia, obywatel Brock zamierza stać się bohaterem na miarę nowej ery. Obywatelka Savine musi swój talent do interesów przekuć w zdolność przetrwania, zanim będzie mogła walczyć o odkupienie win. Orso przekona się, że kiedy świat staje na głowie, nikt nie upada równie nisko jak dawny monarcha. Na krwawej Północy stojąca na czele kruchego Protektoratu Rikke stopniowo traci przyjaciół, gdy tymczasem Czarny Calder gromadzi sojuszników i snuje plany zemsty.
Banki upadły, słoneczne sztandary Unii zostały zerwane z masztów, a w zalegających za kulisami mrokach wątki demonicznego planu Tkacza powoli zaczynają się ze sobą splatać…
Świat wykreowany przez
Joego Abercrombiego w cyklu
„Pierwszego prawa” rozrósł się w stopniu niespodziewanym chyba dla samego autora. O dziwo jednak był on w stanie w pełni zapanować nad tym procesem, zachowując intrygującą linię fabularną kolejnych i kolejnych części, ani trochę nie podważając sensowności wcześniejszych opowieści. W konsekwencji sięgnięcie po
„Mądrość tłumu” gdy tylko dana pozycja pojawiła się na księgarnianych półkach wydawało mi się oczywistością. Czy tak samo postrzegam daną pozycję po zakończeniu jej lektury?
Autor nawet nie próbuje stwarzać wrażenia, iż jest to samodzielna pozycja, którą można przeczytać bez znajomości poprzednich odsłon – co znajduje znakomite odzwierciedlenie w przyjętej przezeń numeracji części, bynajmniej nie rozpoczynającej się od jedynki. O dziwo jednak był on w stanie sprawić, że nie odczuwałem najmniejszej ochoty sięgania po jakiekolwiek streszczenia choćby
„Kłopotliwego pokoju”, albowiem najistotniejsze wątki niby mimochodem szybko przypomina, stroni również od męczących cliffhangerów. Zdradzę tylko, że
„Mądrość tłumu” równie dobrze może stanowić ostatnią książkę z akcją osadzoną w uniwersum, zarazem pozostawiając wyraźnie zarysowane „punkty zaczepienia” dla fabuły kontynuacji.
Brytyjski pisarz w najmniejszym stopniu nie zagubił swej zdolności do łączenia specyficznego poczucia humoru, właściwego dla jego kultury, ze specyficzną krwiożerczością właściwą dla współczesnych trendów. I choć nie jest on tak ochoczy w uśmiercaniu swych głównych bohaterów jak chociażby pewien pisarz z Santa Fe, to czytelnik nie ma wątpliwości, iż cały czas jest to jedna z możliwych opcji.
Może to już pewna znajomość pióra
Abercrombiego przeze mnie przemawiała, a może znajomość pewnych aktualnych tendencji i konwencji, jednakże przez gros czasu fabuła sprawia wrażenie przewidywalnej. W pewnym momencie twórcy jednak udało się zaskoczyć niżej podpisanego czytelnika, choć mam wrażenie, iż ostatnie sto, sto pięćdziesiąt stron książki jest jej najsłabszymi, a to wskutek piętrowo narastających nieprawdopodobieństw.
„Mądrość tłumu” niesie w sobie wszystko to, co czytelnicy pokochali wcześniej w opowieściach o Krwawej Dziewiątce, Żmii z Talinsu czy Orso Pierwszym. Zarazem chyba już dawno apetyt na ciąg dalszy nie został rozbudzony w porównywalnym stopniu.
|
Autor: Klemens
|
|
|