Oto świat, w którym Shinji Ikari powstrzymał Projekt Dopełnienia Ludzkości. Dawna specjalna agencja NERV została przekształcona w NERV JAPAN dowodzony przez Misato Katsuragi, a piloci Evangelionów, już siedemnastoletni, trwają w gotowości na powtórne przyjście Aniołów. Jedna z kopii Rei Ayanami przeznaczonych do działania w Globalnej Sieci Wykrywania i Niszczenia Aniołów, zwana Quatre, wymyka się spod kontroli. Shinji próbuje opanować sytuację za sterami jednostki 01, ale niestabilny klon nie zamierza poddać się bez walki...
Zwykłem wysoce nieufnie podchodzić do dzieł(ek), stanowiących niewątpliwie próbę monetyzacji sukcesu innego tytułu. Nie da się bowiem ukryć, iż bardzo często są one wyzute z jakiejkolwiek rzeczywistej treści, czasami zaś służą wyłącznie wprowadzeniu nowych konceptów służących sprzedaży pobocznych gadżetów itp. (tak,
Gwiezdne wojny, ku wam się wyzłośliwiam). Ostrożnie zabierałem się więc za lekturę
„ANIMA- #1”.
Nie jestem psychofanem danej franszyzy i od początku odczuwałem dyskomfort związany z nieznajomością wcześniejszych wątków fabularnych (motywowanych nie nieznajomością uniwersum, lecz dość odległym ostatnim z nim kontaktem). Autorowi należy oddać, że starał się jednak choć trochę przybliżyć niektóre szczegóły, uczynić całość bardziej strawną.
Docenić należy również łatwość, z jaką autor operuje naukowym żargonem, podejmowane przez niego próby „unaukowienia” opowieści, uczynienia jej mniej magiczną, a nieco bardziej realistyczną. To, że tak naprawdę jest to tylko nomenklaturowy miszmasz i ogólny bezsens, to już inna historia.
Akcja niemal od pierwszej strony przez cały czas rwie naprzód, choć czytelnik szybko dostrzega ogólną metodę. Ta bowiem polega na gwałtownym „rzuceniu” w stronę głównych bohaterów wyzwaniem, a gdy ci znajdą potencjalne rozwiązanie, to oczywiście jest kontrowane wyzwaniem wyższego rzędu. Nuda.
„Neon Genesis Evangelion -ANIMA- #1” to typowy produkcyjniak, którego lektura nie usatysfakcjonuje nikogo poza zdeklarowanym miłośnikiem marki. Paradoksalnie bardziej odsłania on bezsens wielu założeń źródła aniżeli je uwiarygodnia.
|
Autor: Klemens
|
|
|