Dwudziestoletni Eidżi Mijake przybywa z prowincji do Tokio, by znaleźć i poznać ojca. Wokół bohatera - i z jego udziałem - szybko zaczynają dziać się rzeczy dziwne i tajemnicze. W jaki sposób łączą się ze sobą krwawa wojna gangsterów jakuzy i romantyczna miłość do subtelnej pianistki, przewrotna wola piorunów i opowieści niewidomej pisarki, zaskakujące interaktywne gry wideo i pamiętniki pilota kamikaze z czasów II wojny światowej?
Chyba trudno o kraj, który zachodniemu czytelnikowi bardziej by się kojarzył z technologicznym zaawansowaniem przenikającym codzienność niż Japonia – a przynajmniej jej wielkie miasta z okręgiem stołecznym na czele. W owo atrakcyjne otoczenie brytyjski pisarz postanowił wpisać opowieść starą jak świat, choć przez to nie tracącą na aktualności.
Pomimo mocno niecodziennej biografii dość łatwo jest zidentyfikować się z głównym bohaterem, którego główną cnotą o charakterze heroicznym jest determinacja, a której jednak nie towarzyszą stosowne kompetencje – momentami jest on wręcz safandułowaty, potrafi on zaskoczyć siebie tyleż pozytywnie, co i negatywnie.
David Mitchell przejawia nie lada talent w kreacji postaci, które nieraz wywołają u czytelnika rozbawienie, jakkolwiek czysty komizm nigdy nie stanowi ich wyłącznego przeznaczenia. Mimo jednak poczucia, iż sam autor opowieści gdzieś pod nosem się uśmiecha, zarazem jednak co i rusz konfrontuje on czytelnika z najgorszymi przywarami ludzkości, wzbudzając gęsią skórkę nie literackim absurdem, lecz wzbudzeniem poczucia, że odmalowywane sceny faktycznie mogą stanowić element rzeczywistości.
Urokiem przedmiotowej pozycji – i dowodem kunsztu autora – jest fakt, że pomimo upływu lat szereg wyrażonych w niej konceptów technologicznych nie zaczął współcześnie śmieszyć. Ba, niektóre można współcześnie uznać za przebłysk doskonałej intuicji, by wskazać chociażby na przekonanie o skazaniu wypożyczalni wideo na wymarcie ze wskazaniem ich gwoździa do trumny w postaci serwisów streamingowych.
„Sen_numer_9” to historia nieco mniej niezwykła od tych później właściwych dla pióra Brytyjczyka, lecz i tak momentami porywająca i wskazująca na niebanalność autora. Najbardziej zachwycające jest bijące odeń ciepło, mimo że jest to lektura daleka od zamiaru pokrzepiania serc.
|
Autor: Klemens
|
|
|