To już nie pech, ale prawdziwe przekleństwo. Posada kierownika księgarni nie jest aż tak spokojna, jakby się mogło wydawać Darii Wasiljewej. Już pierwszego dnia pracy znajduje w szatni zwłoki dziewczyny, którą zidentyfikowano jako... Darię Wasiljewą. W jaki sposób się tam znalazła? Daria, zapamiętały detektyw-amator, zamierza to wyjaśnić i jak zwykle pakuje się w kłopoty. Zmuszona chwilowo zamieszkać w księgarni wraz z wesołą czworonożną menażerią, prowadzi własne śledztwo. Nic nie jest w stanie jej zniechęcić, nawet błądząca nocami po księgarni zjawa w białej szacie i... adidasach.
Rosyjscy pisarze cieszą się uznaniem całego świata i to właściwie niezależnie od epoki. Byli
Puszkin i
Lermontow,
Czechow i
Dostojewski, był
Tołstoj, a po rewolucji 1917 roku ziemia rosyjska obrodziła talentami choćby
Bułhakowa i
Sołżenicyna. I choć trudno wskazać, którego ze współczesnych twórców czytać się będzie za pół wieku – może
Marininę, może
Polakową czy
Strugackich – niewątpliwie ktoś zostanie zaliczony do grona klasyków światowej literatury. Czyżby znakomity przykład na istnienie genius loci?
Nic dziwnego, iż polscy wydawcy dość chętnie sięgają po twórców zza naszej wschodniej granicy, a w chęci tej im nie ustępują polscy czytelnicy. Takoż i na nadwiślański rynek trafiło już kilka pozycji niejakiej
Darii Doncowej, jedna z nich zaś –
„Zjawa w adidasach” – pojawiła się i w moich recenzenckich rękach.
Kryminały, podobnie jak choćby fantastyka, mają u ogółu opinię – zasłużoną lub nie – literatury lekkiej, niejako obniżonych standardów. I choć krzywdzi to wcale liczną rzeszę twórców, mających ambicje stworzenia prawdziwego dzieła,
Daria Doncowa postanowiła podporządkować się tym oczekiwaniom, co w konsekwencji wcale nie najgorzej odbiło się na jej sytuacji finansowej. Nie każdego stać na niezależność – i biedę –
Bułhakowa czy
Dostojewskiego.
Niestety
Doncowa nawet nie usiłowała choć trochę wyłamać się z konwenansu. Co gorsza jednak, nie stać jej nawet było na podążanie utartymi ścieżkami. W konsekwencji mamy do czynienia z jednobarwnymi i mało przekonywującymi rysami charakterologicznymi postaci, zupełnie nieprawdopodobnymi zbiegami okoliczności i mało komicznymi, w duchu wczesnych braci
Marx, scenkami, które w zamyśle autorki miały bawić czytelnika. No i te zakończenie...
Jedno mnie jednak powstrzymuje od odsądzenia
Doncowej od czci i wiary, a mianowicie jej wcale wysoka wrażliwość obserwowania otaczającego ją świata. Jej opisy skontrastowanego społeczeństwa współczesnej Rosji, a nawet i bardziej ogólne spostrzeżenia odnoszące się do natury człowieka autentycznie potrafią zainteresować. Miałem wręcz wrażenie, iż dopiero przy nich mam do czynienia z prawdziwą
Doncową.
Autorka
„Zjawy w adidasach” to zdolna pisarka, która w żadnym razie nie powinna pisać kryminałów – bo to jej nie wychodzi. A tak marnuje swój talent, śmiem zaś mniemać, iż talent wcale nie najmniejszy jednak posiada. Jednak ku literaturze obyczajowej, nie zaś kryminałom czy książkom rozrywkowym.
|
Autor: Klemens
|
|
|