Wyszukiwarka
Google

RPG.sztab.com
Logowanie
   Pamiętaj mnie

Rejestracja

Przypomnienie hasła
Hostujemy strony o grach
Gry Strategiczne


Polecane strony
Gry logiczne


.

China Miéville - LonNiedyn

China Miéville - LonNiedyn

Informacje o książce

dots Tytuł: LonNiedyn (Un Lun Dun)
dots Autor: China Miéville
dots Ilość stron: 533
dots Wydawnictwo: MAG
dots Rok wydania: 2009
dots Cena: 45 PLN


Zanna to 12-letnia dziewczynka mieszkająca w Londynie. Nie wyróżnia się niczym szczególnym na tle swych rówieśniczek. Pewnego dnia dowiaduje się jednak, że jest tajemniczą „Szuassi” – przynajmniej zdaniem dziwnych ludzi, którzy na jej widok reagują z nieukrywaną radością i wykrzykują dziwne hasła. Wraz ze swoją przyjaciółką Deebą znajdują ukryte przejście do LonNiedynu – najdziwniejszego miasta, jakie można sobie wyobrazić. Okazuje się, że metropolii tej zagraża straszliwy Smog, a zdaniem magicznej księgi to właśnie Zanna ma uratować LonNiedyńczyków.

LonNiedyn to naprawdę dziwne miejsce. Grasują tu krwiożercze żyrafy, istnieją tu duchy, ba!, mają nawet własną dzielnicę, w której mieszkają! Natomiast po ulicach biegają sobie śmiecie, przypominając swoim zachowaniem bezpańskie zwierzaki. China Miéville przedstawił w swojej powieści LonNiedyn jako odbicie Londynu w krzywym zwierciadle, gdzie wszystko jest przeinaczone i gdzie zarazem oba te miasta funkcjonują, będąc od siebie zależnymi. Na przykład wcześniej wspomniane śmieci zanim trafiły do LonNiedynu, były „wyprodukowane” w Londynie. Poza tym zagłada grożąca jednemu miasto oznaczałaby także koniec tego drugiego.

Świat wykreowany przez Miéville jest przede wszystkim bajkowy. Nie powinno nas jednak to dziwić, gdyż książka skierowana jest głównie do dzieci. Czy oznacza to jednak, że ja, stary pryk, czułem się przy jej czytaniu tak, jakbym zamiast do filharmonii trafił na wiejską potupaję? Nic podobnego! Moim zdaniem z powodzeniem po tą książkę może sięgnąć matka, jak i córka. Babcia też, jeżeli ma ochotę. Zobaczymy tu zupełnie odmieniony „lustrzany” Londyn: pełen domów o fantastycznych kształtach, dziwnych ludzi poruszających się tylko po dachach budynków, jeszcze dziwniejszych osobników ubranych w osobliwe kostiumy (kosze na śmieci, skafandry płetwonurka etc.), stworzeń mogących się pochwalić mnogością kończyn, nieustraszonych podróżników mających zamiast głowy klatkę z ptakiem, latających – oczywiście czerwonych! – autobusów i wielu innych. LonNiedyn nie jest jednak miastem całkowicie przyjaznym, z powodu przedłużającej się wojny ze Smogiem, którą mieszkańcy niestety przegrywają coraz więcej dzielnic jest pełnych duszącego i toksycznego dymu, oraz smombie (czy li zombie wypełnionych czadem) i smrodoćpunów – ludzi uzależnionych od chemikaliów. To oni będą głównie próbowali zapobiec wypełnieniu się przepowiedni, według której tajemniczy wybraniec pokona Smoga.

ChinaM 123505,1


Fabuła w „LonNiedynie” jest tylko z pozoru liniowa. Wydawałoby się z początku, że jest do bólu sztampowa i banalna, jednak już po paru rozdziałach dochodzi do zaskakujących zwrotów akcji (których oczywiście nie wyjawię) i do samego końca nie jesteśmy pewni, co za chwilę nastąpi. Zostało tu zastosowanych parę oryginalnych zabiegów zaprzeczających pewnym tradycyjnym aspektom zawartym w powieściach, niestety znowu nie mogę nic więcej na ich temat powiedzieć, bo bym zepsuł niespodziankę czytającym tą książkę lub planującym po nią sięgnąć. Mogę jednak powiedzieć, że ich rozwiązanie jest bardzo ciekawe i myślę, że wielu się ono spodoba.

Jako, że książka jest skierowana do tych młodszych, nie uświadczymy tu przemocy, odcinanych rąk, machania mieczem, strzelania z łuku czy innych tego typu przyjemności. Występuje tu mało przemocy, a sceny walk ograniczają się najczęściej do przepychanek. Nie obejdzie się tu jednak bez śmierci, paru bohaterom pobocznym będzie dane przejść na tamten świat. Oczywiście przedtem będą heroicznie bronić swoich bliskich i walczyć w słusznej sprawie, jak na herosów przystało. „LonNiedyn” jest także pełny dobrych wartości, które powinna mieć książka skierowana do młodszych. Nie zostały one jednak podane w najpłytszy z możliwych sposobów, właściwie wynikają one naturalnie, nie jest nigdzie na siłę wpychany patos.

Miéville, by opisać wykreowane przez siebie zjawiska, zastosował wiele stworzonych przez siebie zwrotów i nazw. Wykazał się w tej kwestii ogromną pomysłowością, jednak zarazem przysporzył duży problem tłumaczom. Jak przetłumaczyć te słowa i zachować ich pierwotne znaczenie? Grzegorzowi Komerskiemu udało się to w pełni i dzięki niemu możemy poznać Złammasola, wojowników śminja, bełkotki i wielu innych zdumiewających mieszkańców LonNiedynu, których imiona i nazwy mogą już nam zasugerować ich charakter lub wygląd.

„LonNiedyn” to książka, która raczej nie przypadnie do gustu ludziom preferującym krwawą, ponurą i poważną prozę. Zdaniem niektórych może to być także utwór zbyt dziecinny. Myślę jednak, że każdy z nas czasem chciałby powrócić do krainy, którą kiedyś wykreowaliśmy w naszej dziecinnej wyobraźni, a „LonNiedyn” może nam w tym pomóc. Sztywna oprawa i ładnie ilustrowane wydanie tylko dopełniają przyjemności z lektury. Gdyby cena jeszcze była ciut niższa…


Wojciech „Dziadó” Kuczyński
E-mail autora: dziado(at)gmail.com
Autor: Dziadó


Przedyskutuj artykuł na forum

Ustaw Sztab jako strone startowa O serwisie Napisz do nas Praca Reklama Polityka prywatnosci
Copyright (c) 2001-2013 Sztab VVeteranow