Wyszukiwarka
Google

RPG.sztab.com
Logowanie
   Pamiętaj mnie

Rejestracja

Przypomnienie hasła
Hostujemy strony o grach
Gry Strategiczne


Polecane strony
Gry logiczne


.

Charlaine Harris - Klub martwych

Charlaine Harris - Klub martwych recenzja książki

Już dawno nie było tylu kontrowersji wokół serii powieści, jakie wzbudza ostatnio cykl o Sookie Stockhouse, autorstwa amerykańskiej pisarki Charlaine Harris. Rozmawiałem już z wieloma osobami na ten temat i muszę wyciągnąć z nich dwa wnioski. Pierwszy: książki się sprzedają bardzo dobrze. Praktycznie każdy słyszał o cyklu i wiele osób czytało. Na pewno duży wpływ na ten fakt ma dobra promocja wydawnictwa oraz serial „Czysta Krew”, kręcony na podstawie cyklu i który można oglądać na antenie HBO. Drugi wniosek zaś to fakt, że książki o Sookie nie są odbierane poważnie i raczej wśród komentarzy przeważają te negatywne.

„Klub Martwych” to trzecia, najnowsza z wydanych w Polsce, część cyklu. Po lekturze „U Martwych w Dallas”, czyli jej poprzedniczki, nie spodziewałem się niczego wybitnego. Muszę przyznać, że miałem absolutną rację. Akcja powieści znowu zaczyna się w Bon Temps, małej miejscowości, gdzieś w Luizjanie. Miejscowa kelnerka Sookie wiedzie monotonne, pozbawione barw, życie, a to z powodu braku zainteresowania swojego chłopaka Billa. Ten od wielu tygodni zajmuje się pracą, nie mając czasu dla swojej największej miłości. Monotonia i nuda bohaterki udzieliła się nie tylko klimatowi początku powieści, ale także stylowi autorki. Pani Charlaine pisze bardzo chaotycznie i ewidentnie niespójnie, przez co nudzi, lub czasem wręcz irytuje, czytelnika.

Wraz z biegiem akcji warsztat pisarki się odrobinę polepsza i nawet książkę da się czytać. Sookie po raz kolejny musi odszukać wampira, którym tym razem jest Bill we własnej osobie. Chłopak blondynki okazuje się nagle doskonałym programistą! Jak możemy wyczytać w powieści Pani Harris w kilka tygodni pisze on program przechowujący bazę z danymi o 80% całej populacji wampirów w USA i uwaga, Bill te informacje zdobywa, rozmawiając ze znajomymi... I w tym momencie chyba jakikolwiek komentarz powinien być zbędny. Dodam tylko, że takich gaf i błędów (czyli po prostu głupot), wynikających zapewne z braku wiedzy autorki na temat pewnych spraw jest co niemiara.

Niewątpliwie mocnymi stronami autorki są opisy rzeczy, na których się zna, tj. moda i uroda. Na te tematy możemy poczytać bardzo wiele, łącznie z tym jakiego szamponu używa Bill Compton. Mam tylko jedno pytanie, czy to kogokolwiek interesuje? Poza tymi sprawami autorka szczególnie upodobała sobie opisy erotycznych przygód Sookie, która wciąż ma okazje do seksu i której go bardzo brakuje, ale zawsze gdy ma okazję, ktoś jej przerywa. W poprzedniej recenzji nazwałem książkę Harris „tanim pornolem”. Teraz wypadałoby powiedzieć to samo, a powieści nadać tytuł „Seks w Jackson”, bo to właśnie w tym mieście rozgrywa się główna fabuła powieści.

Trzecia część cyklu wciąż niestety pozostaje bardzo uboga w przemyślenia. Z wielką nadzieją czekałem na jakieś mądre zdanie, jakieś spostrzeżenia na temat świata, czy egzystencji. Niestety nie otrzymałem nic. Sookie odbiera świat niczym nastoletnia uczennica gimnazjum. Kobieta w powieści zabija pewną wampirzycę, a całe jej przemyślenia na ten temat sprowadzają się do stwierdzenia, że kilkakrotnie sprawiła paru osobą ból fizyczny, było jej co prawda przykro, ale później o tym zapominała, więc zabójstwo praktycznie się od tego nie różni... I co w tym najlepsze Harris nie pisze tego językiem wysublimowanym, dwuznacznym czy emocjonalnym. Autorka podaje wszystko dosłownie, niczym na tacy, jakby odbiorcami jej tekstów były dzieci.

W poprzedniej części cyklu chwaliłem autorkę za umiejętność konstruowania klimatu i dobry warsztat pisarski. I faktycznie w „U Martwych w Dallas” czytało się naprawdę dobrze i mimo głupot jakie serwowała autorka książka nawet dawała się lubić. Niestety w „Klubie Martwych” ten zagadkowy, wyrazisty klimat ginie gdzieś razem z chłopakiem głównej bohaterki, lecz w przeciwieństwie do wampira, nie odnajduje się już. Kunszt pisarski natomiast ustąpił chaosowi opisów i zbyt dużej ilości dialogów, z których i tak nic nie wynika.

Jeśli chodzi o samą fabułę, no cóż, na początku odniosłem wrażenie, że autorka wyraźnie straciła pomysły i wałkuje znowu temat porwania. Mimo wszystko Pani Harris uchroniła się przed tą strasznie nudną schematycznością, którą raczyła nas w poprzednich częściach. Po raz pierwszy zauważyłem, typową dla kryminałów zagadkę, która dawała do myślenia. Niestety, jeśli chodzi o manipulację tą zagadką, autorka wypadła już o wiele gorzej i jej rozwiązanie poznajemy na końcu, gdy po prostu zdradza je przypadkiem jeden z bohaterów. Ponadto fabuła jak dla mnie jest zbyt prosta i w ogóle cała opiera się na absurdzie, którego autorka nie raczyła nawet sprawdzić. To wszystko wygląda jak napisane na kolanie, aby tylko zamknąć usta wydawcy, domagającemu się kolejnej książki.

Dzięki pierwszym trzem tomom powieści o Sookie Stockhouse utwierdziłem się w przekonaniu, że należy trzymać się od tego cyklu z daleka. Jeżeli jeszcze o poprzedniej części da się powiedzieć coś dobrego, tak o „Klubie Martwych” już niestety nie. Ta książka wśród współczesnej literatury to taki BigMac z dużymi frytkami, podany na zamówienie, ślicznie pachnący i wyglądający, ale w środku sztuczny, nie zaspokaja głodu i budzi niestrawność. Z ogromną trudnością dociągnąłem lekturę do końca i z wielkim niesmakiem będę ją wspominał. I tak słowem podsumowania, muszę powiedzieć, że nie poleciłbym nikomu tej książki, bo nie wyobrażam sobie by komukolwiek się ona spodobała. Dodam też, że osoby, które uważają „Zmierzch” za profanację motywu wampira, niech przeczytają „Klub Martwych”, a uwierzą, że może być coś jeszcze gorszego.

Książkę oceniam na 3/10


WSP
E-mail autora: kozowsp(at)gmail.com
Autor: Serafia, WSP
<< poprzednia | 1 | 2


Przedyskutuj artykuł na forum

Ustaw Sztab jako strone startowa O serwisie Napisz do nas Praca Reklama Polityka prywatnosci
Copyright (c) 2001-2013 Sztab VVeteranow