Stalowe Serce zabił jego ojca. Pożar skradł mu serce. A teraz Regalia zamieniła jego najlepszego sprzymierzeńca w groźnego wroga.
David znał tajemnicę Profesora i zatrzymał ją dla siebie nawet wtedy, gdy Profesor z trudem panował nad swoją mocą Epika. Jednak starcie ze Znikającym w Babilarze przeważyło szalę.
Były przywódca Mścicieli przeszedł na drugą stronę. Zapadł w mroczną otchłań zła szerzonego przez Epików na całym świecie, z której - jak powszechnie sądzono - nie ma powrotu.
Jednak wszyscy się mylą. Odkupienie jest możliwe nawet dla Epików, czego dowiodła Megan. Nie wszyscy są straceni. Nie całkowicie. A Dawid jest na tyle szalony, aby stawić czoło najpotężniejszemu z elity Epików, aby ocalić przyjaciela. Albo zginąć...
„Pożar” wyraźnie wyznaczył ramy fabularne kolejnej odsłony cyklu, niejako przeznaczając jej zresztą rolę zwieńczenia. Co prawda co najmniej kilka wątków miało charakter otwarty, lecz tylko jeden z nich został wysunięty na pierwszy plan – i tak rzeczywiście ma miejsce w przypadku
„Calamity”.
Autor jednak wyraźnie starał się krążyć wokół wiadomego starcia, lecz do niego nie doprowadzać, starając się uzupełnić wiedzę czytelnika w zakresie tematów traktowanych wcześniej jako zdawkowe. Teoretycznie winno to służyć wzbogacenia i „urealnieniu” przedstawianego uniwersum, tak jednak wcale do końca nie jest – odpowiedzi rodzą większą ilość pytań, sprawiając, że całość bardziej rozchodzi się w szwach niźli to miało miejsce pierwotnie.
Nieco drażniąca jest także maniera amerykańskiego pisarza, polegająca na wprowadzeniu nowych wątków tylko w celu zachowania punktów zaczepienia na potrzeby ewentualnych kolejnych odsłon, gdyby rachunek ekonomiczny za tym przemawiał. Metoda ku temu jest banalna, sprawia zaś wrażenie rozdrabniania się autora na drobne.
Najciekawszą częścią książki jest prezentacja nowych Epików i związanych z nimi społeczności. Można zaryzykować tezę, iż swoisty „bestiariusz” osadzony w realiach świata mógłby być ciekawą pozycją. Wyobraźni
Brandonowi Sandersonowi w tym zakresie nijak nie sposób odmówić.
Niestety, samo zakończenie jest w miarę przewidywalne, choć nie w pełni wytłumaczalne. Jak na amerykańskiego pisarza jest ono wręcz banalne, stanowiąc swego rodzaju reminiscencję
twórczości Philipa José Farmera. Unikalne koncepty stanowiły dotychczas mocną stronę
Sandersona, tak jednak nie jest w tym przypadku.
„Calamity” to najsłabsza część serii, obniżająca ocenę ogólną całego cyklu. Cechuje ją zbyt duża doza „produkcyjniactwa”, zbyt mała zaś czystej przyjemności towarzyszącej procesowi twórczemu. Można odnieść wrażenie, iż autor myślami był już przy scenariuszu filmu okraszonego bogactwem efektów specjalnych, a nie rzetelnej wielogodzinnej konstrukcji prezentowanego świata.
|
Autor: Klemens
|
|
|