Red i Blue podróżują tam i z powrotem w czasie, zmieniając historię wielu wszechświatów w imieniu swoich, walczących ze sobą, imperiów. Wiedząc o sobie nawzajem, zostawiają sobie tajne wiadomości – początkowo szydercze, ale stopniowo rozwijające się we flirt, a następnie w miłość. Kiedy dowódca Red wykrywa interakcję między Red i Blue, zmusza Red do wysłania Blue wiadomości, która ją zabije. Po śmierci Blue Red podróżuje w czasie do dzieciństwa Blue, aby zapewnić jej odporność na zatrutą wiadomość, by pozwolić jej przeżyć.
Nie ukrywam, że odczuwam pewien smutek związany z totalnym upowszechnieniem się maili, esemesów i najróżniejszych komunikatorów, które poskutkowały m.in. niemal zupełnym obumarciem tradycyjnej nieurzędowej epistolografii. Nie chodzi bynajmniej tylko o samą formalną otoczkę, lecz zdolność snucia dłuższych (i zbornych) wywodów. Ale może jeszcze kiedyś listy wrócą do łask?
Autorzy książki
„Tak właśnie przegrywasz Wojnę Czasu” w istocie żywią tego rodzaju przekonanie, a przynajmniej tego rodzaju wątek czynią przewodnim. Są jednak w tym zakresie dość przewrotni, a mianowicie bohaterowie – czy też raczej bohaterki – ich powieści rzadko kiedy pozostawiają sobie „zwykłe” kartki papieru, przeciwnie, sam nośnik ich listów często jest ze wszech miar niezwykły.
Łatwo jest oswoić się z konstrukcją książki – naprzemiennie operującą „typowi” opisami beletrystycznymi i listami – trudniej jednak jest na jej podstawie dokonać rekonstrukcji istoty fabuły. Przeciwnie, należy przywyknąć do całego mnóstwa niedomówień, raczej symboliki niźli czytelnego wyjaśnienia jej istoty.
Z pewnością niedosyt również rodzi zdawkowość samych opowieści o podróżach w czasie i przestrzeni, które odbywają bohaterki. Przywara ta doskwiera tym mocniej zważywszy na fakt ogromu tkwiącego w tym potencjału – a w konsekwencji skali jego marnotrawstwa.
„Tak właśnie przegrywasz Wojnę Czasu” to książka bardzo nierówna, kryjąca w sobie pokłady niewątpliwego talentu, lecz zarazem unikająca jakiegokolwiek większego wysiłku przy jej tworzeniu. Efekt ostateczny niestety przywodzi na myśl wydmuszkę, publikację atrakcyjną z zewnątrz, w istocie jednak kryjącą w sobie pustkę.
|
Autor: Klemens
|
|
|