Wyszukiwarka
Google

RPG.sztab.com
Logowanie
   Pamiętaj mnie

Rejestracja

Przypomnienie hasła
Hostujemy strony o grach
Gry Strategiczne


Polecane strony
Gry logiczne


.

Planszówki - moja pierwsza miłość

"Wojny Napoleońskie" były dla mnie wstępem do prawdziwych gier strategicznych. Wydawała je firma Dragon,(chyba nawet jeszcze istnieje), posiadałem wszystkie bitwy jak się ukazały do roku 1998. Ogromną satysfakcję stwarzały mi pojedynki w "Grunwald" pięknie wykonane żetony i fajny przepis, który nakładał obowiązek atakowania jeżeli jednostki się "stykały" ze sobą. Inną grą, która bardzo mnie wciągnęła była "Kreta 1941" symulowała jedną z najciekawszych bitew II w.ś - desant niemieckich jednostek powietrzno desantowych na Kretę, na której znajdowało się dwa razy więcej Brytyjczyków i od dawna przygotowujący się do odparcia desantu. Gra była bardzo dynamiczna i ciekawie symulowała rozrzut desantu - rzucało się kostkę i w zależności od rzutu, jednostka tam lądowała. Plansza co prawda była strasznie niewygodna bo trochę przydługa, ale czego się nie robiło dla ukochanych gier. Ja specjalnie do tej planszy wydłużyłem biurko o pokaĽnych rozmiarów drewnianą ramę. "Waterloo 1815" - gra, która przyznam się mnie z początku przytłoczyła, ogromna instrukcja, setki żetonów, w sumie mętne przepisy ( szerzej poczytajcie wywiad z Bergerem) , musiałem zamówić u szklarza dodatkową szybę aby plansza była idealnie płaska. Choć pamiętam katastrofę, kiedy mój pies wpadł do pokoju w bodajże drugim dniu rozgrywki, ludzie myślałem, że gnoja zabiję. W zasadzie to od niechybnej śmierci uratowała go siostra wychodząc z nim na spacer. Pamiętam, że ta tragedia na długo mnie zniechęciła do tej gry. W "Waterloo 1815" występowała po prostu taka ilość, żetonów, że koszmar. Tym niemniej znakomicie odzwierciedlała ona realia tamtych czasów i śmiem twierdzić, że przeniesiona na komputer byłaby o niebo lepsza od serii Batlegrudnów.

"Ardeny 1944" to była klasyczna gra, wspaniałe żetony, idealnie przedstawione struktury dywizji, doskonałe przepisy. Gra zmuszała Niemców -czyli zawsze mnie , do desperackiego wyścigu z czasem, bo wiedziałem, że kumplowi za chwilę miały przyjść potężne posiłki alianckich czołgów. W tą grę w swoim czasie graliśmy najdłużej i najbardziej maniakalnie. W wakacje z kumplem wyjeżdżaliśmy do niego na działkę, tam na jedynym tapczanie - dodatków usztywnionym, rozkładaliśmy grę i zaciekle walczyliśmy po parę dni. Spaliśmy wtedy na podłodze, tam też jedząc , po czym wracaliśmy do domu, wypaleni intelektualnie ale w doskonałych nastrojach i już planowaliśmy następne wyprawy. "Tannenberg' jakoś mnie nigdy nie zachwycił, może dlatego, że nigdy nie uważałem I w.ś za coś fajnego pod względem taktyczno -strategicznym, dla mnie to taka wojna secesyjna przeniesiona do naszej pięknej Europy. Dodatkowo racjonalne lecz upierdliwe przepisy związane ze zmianą rozstawienia szyn w Rosji i Europie strasznie mnie wkurzały, w sumie gra mi się nie spodobała.

<< poprzednia | 1 | 2 | 3 | 4 | następna >>


Przedyskutuj artykuł na forum

Ustaw Sztab jako strone startowa O serwisie Napisz do nas Praca Reklama Polityka prywatnosci
Copyright (c) 2001-2013 Sztab VVeteranow