Wyszukiwarka
Google

RPG.sztab.com
Logowanie
   Pamiętaj mnie

Rejestracja

Przypomnienie hasła
Hostujemy strony o grach
Gry Strategiczne


Polecane strony
Gry logiczne


.

Święta tuż, tuż…
Święta. Płatki śniegu opadają na ziemię zakrywając białym, gęstym kożuchem drogi, ulice, dachy domów i drzewa.
„Pewnie w wigilię przestanie padać i będą roztopy – pomyślał Romek, zachwalając w przebraniu św. Mikołaja świąteczne upominki, produkty popularnej lubelskiej galerii handlowej.
- Kurwa! - zaklął pod nosem – Koledzy po studiach wyjechali na dojenie krów do Skandynawii albo na zmywaki i żyją jak królowie a ja tu klepię bidę jak pier…. Santa Clause.
Romek był już znużony pracą. Robotę jako sprzedawca dostał w ubiegłym roku. Przed świętami musiał jeszcze zachwalać świąteczne błyskotki, stroiki, choinkowe bombki oraz bardziej wyrafinowane „świąteczne perfumy” i biżuterię.
Był 21 grudnia, więc i tak wzmożony już ruch klientów w galerii wzmagał się z każdą chwilą jeszcze bardziej. Ludzi ogarnął szał zakupów. Promocje, wyprzedaże – nagle okazało się, że ludziom natychmiast potrzebne były dodatkowe skarpety, skórzana piłka do siatkówki, perfumy Gucciego, suknie, garnitury, buty i wiele innych rzeczy, które jeszcze kilka dni przed postawieniem tabliczki - Promocja 50 % (promocja obejmowała tylko niewielką część produktów) wydawały się zbędne. Romek od rana był wkurzony. Wkurzony! Wstał z lekkim kacem po niedzielnej imprezie i już porankiem dnia następnego musiał zdzierać gardło na zachwalaniu sklepowego szajsu. W dodatku w głupim, czerwonym przebraniu. Siwa, błyszcząca, sztuczna broda swędziła go niemiłosiernie, czapeczka z puchem spadywała z głowy, ukazując nieliczne włosy za każdym razem, gdy się schylił zbyt nisko a przez kostium grzał się niemiłosiernie. Anty-prespirant reklamowany w telewizji jako stuprocentowo skuteczny nie dotyczył św. Mikołaja ani jego pomocników, Romek pocił się więc jak… święty Mikołaj.
„Renifer Rudolf zasuwając po polskich drogach tak się nie spoci – pomyślał. Coś się będzie działo – stwierdził patrząc na staruszkę, która kuśtykała w jego kierunku.
- A po ile ten stroik? – staruszka zapytała cienkim, dźwięcznym głosem patrząc w oczy Romka z niemal wyczuwalnym żądaniem natychmiastowej, zadowalającej odpowiedzi.
- 25 złotych – odparł Roman bez emocji.
- Tak drogo za taki stroik? – zdziwiła się staruszka, przebierając nerwowo oczyma. Miała mały zadarty nos, którzy znakomicie pasował do blisko osadzonych oczu, co nie znaczy, że twarz wzbudzała sympatię. Wręcz przeciwnie.
- Niestety – uciął Romek – Wszystko podrożało.
- A tak… Zgadza się – zaczęła – Za Gierka to było inaczej…
Babka kontynuowała wywód a Romek wnet pożałował jednego, nieprzemyślanego zdania. „Wszystko podrożało. Jasne, że wszystko podrożało – wciąż nie mógł sobie darować, nieopatrznych słów – Tylko pensje wciąż niskie”.
- … Kiedyś to nawet młodzież była kulturalniejsza. A gdzie ci dżentelmeni co kiedyś? – babka nie dawała za wygraną.
„Idź do domu babuniu, do wnuków. Kup im po pluszowym miśku i spier…” - zaproponował w duchu Romek i wciąż uśmiechając się paskudnie do staruszki potakiwał głową…
- Te ceny – babka chyba przechodziła do sedna sprawy – emerytura niska, leki drogie a tu jeszcze taki wydatek na święta.
„Kiedy ona skończy?” – zastanawiał się Romek żałując, że nie może zapalić papierosa albo chociaż skonsumować browara.
- Drogi panie święty Mikołaju – babcia uśmiechnęła się ukazując rząd nieskazitelnie białych zębów (Pewnie jej proteza jest więcej warta niż mój piętnastoletni Fiat –stwierdził Roman).
– Dam osiemnaście złotych za ten stroik – wskazała ręką na zdobiony gałązkami świerku, czerwonymi kokardkami i sztucznymi kwiatami przedmiot.
- Droga pani – Roman starał naśladować się jej akcent – Bardzo chętnie sprzedałbym pani ten piękny stroik taniej – W tym miejscu zrobił efektowną przerwę, starając się dotrzeć jak najlepiej do świadomości staruszki – niestety nie mogę. Cena wynosi dwadzieścia pięć złotych.
Wyraz twarzy staruszki zmienił się natychmiast. Blisko osadzone oczka zdawało się, znalazły się jeszcze bliżej względem siebie a zadarty nos uniósł się kilkanaście centymetrów wyżej niż minutę wcześniej.
- Tacy to święci Mikołajowie teraz są – staruszka trzymała się za boki groźnie lustrując Romka – to ja napiszę pisemną skargę - obiecała.
- Skoro pani tę skargę napisze to się rozumie, że będzie to skarga pisemna – odciął się św. Mikołaj – Pani chce, to pani pisze.
Babka spokorniała na te słowa. Nie udało się, więc należało zastosować inną taktykę. Uśmiechnęła się życzliwie.
- Nic pan nie zejdzie z ceny? – zapytała słodkim niewinnym głosem – Dla biednej, schorowanej staruszki, której stare nogi odmawiają posłuszeństwa?
- Dwadzieścia pięć złotych – odpowiedział ostro św. Mikołaj. – Ani grosza mniej!
Staruszka wykrzywiła się jednocześnie ukazując zgiętą pięść po czym szybkim krokiem oddaliła się, zapominając o chorobie nóg, starości i innych dolegliwościach łącznie z hemoroidami. Jeszcze „pioruny siarczyste” poleciały w kierunku Romka i kobieta odeszła.

Tego dnia Romek miał jeszcze kilka przygód. Kilku urwisów chciało sprawdzić tożsamość Mikołaja, próbując wyrwać przyczepioną gumką brodę. Trafił się złodziej perfum, który szybko wybiegł z flaszeczką Calvina Kleina, nim ktokolwiek zdążył zareagować. Roman spotkał znajomych ze studiów, Asię i Marcina, którzy zaręczyli się i mieszkają w Anglii. Marcin kupił naszyjnik za prawie dwa tysiące złotych, Romek tylko kiwał głową, bo taki jednorazowy wydatek poniósł tylko raz w życiu – przy zakupie Fiata. Przez sklep przewinęła się masa młodzieży, galerianki ze sponsorami lub te poszukujące nowych „frajerów”, czasem trafiła się jakaś zamożna dama, która szastała kwotami, które przyprawiały Romka o palpitację serca lub dla odmiany skąpa staruszka, która targowała się o każdą złotówkę. Romek wrócił tego dnia wykończony i wkurzony.

Następny dzień zapowiadał się jeszcze ciekawej. Romek już po godzinie pracy został zaatakowany przez jakąś „ niemłodą okularnicę”. Kobieta z plikiem kuponów, rabatów, niekoniecznie z tej galerii, próbowała utargować kilkadziesiąt złotych na złotym pierścionku. Tłumaczenia, że kupony nie dotyczą tego sklepu ani tej galerii nie zdały się na nic. Kobieta zrobiła awanturę, wzbudzając zainteresowanie gapiów jak również kierownika. Romek z miejsca podpadł. Powodem nie była awantura klientki, lecz odór alkoholowy bijący od „św. Mikołaja”. Te kilka „Perełek” dnia poprzedniego teraz mogło odbić się głęboką czkawką na grudniowej wypłacie. Kierownik pogroził palcem i odszedł zajęty innymi sprawami a niesforna klientka już robiła awanturę młodej ekspedientce przy stoisku z kosmetykami znajdującemu się nieopodal.
Nie minęło piętnaście minut od awantury okularnicy a powróciła staruszka, która tak zawzięcie targowała się o świąteczny stroik dzień wcześniej. Romek miał nadzieję, że stara zebrała pieniądze i w końcu zdecyduje się na stroik za 25 złotych, ale nic z tych rzeczy. Nastąpił „powrót strasznej staruszki 2” i to w całkiem niezłym wykonaniu. Staruszka przyprowadziła siwego mężczyznę o krzaczastych brwiach.
- O widzisz Stefanie – pokazała palcem na św. Mikołaja – tutaj potraktowano mnie bardzo brzydko.
Staruszka przybrała skrzywdzony, wzbudzający litość wyraz twarzy. Wygięła wąskie usta i zadarła lekko nos. Patrzyła na Stefana licząc na pomoc. Romek prawie by się nabrał na grę starej, gdyby nie wczorajsze sceny. Stefan spochmurniał – na niego to podziałało.
- Ten pan – wypowiedziała te słowa z obrzydzeniem – Wyzywał mnie.
- To nieprawda – zaprzeczył Romek czując coraz większą złość – Może powinienem przypomnieć pani wczorajsze zachowanie?
- Dość – Stefan wtrącił się do rozmowy – To, że źle synu traktujesz klientów, powinieneś zostać wyrzucony z pracy… - ale…
- Za obrażenie słabej, schorowanej kobiety… - Stefan przerwał zbierając myśli – Tutaj samo przeproszenie nie wystarczy…
Stefan chciał złapać Romana za biały, mikołajowy kołnierz, ale ten odepchnął jego rękę. Prawdopodobnie doszło by do rękoczynów, ale zjawił się kierownik. Kierownik po krótkiej wymianie zdań przeprosił klientów i jako zadośćuczynienie podarował staruszce świąteczny stroik.
Roman o premii mógł zapomnieć, w dodatku kierownik zakomunikował, że to był ostatni jego wybryk. Z kolejnym pożegna się z pracą.
Romek, czerwony ze złości nie wdawał się w dalszą dyskusję. Obserwował oddalającą się starszą parę. Kobieta trzymała stroik w dłoni niczym trofeum. Odwróciła się na chwilę patrząc z wyższością na Romka. „Wygrałam – zdawało się mówić jej spojrzenie – Wygrałam, frajerze…”
Romek nigdy nie lubił świąt…


Michał „Spiderlo” Mazik
E-mail autora: michalmazik(at)gmail.com
Autor: Spiderlo


Przedyskutuj artykuł na forum

Ustaw Sztab jako strone startowa O serwisie Napisz do nas Praca Reklama Polityka prywatnosci
Copyright (c) 2001-2013 Sztab VVeteranow