Filmy superbohaterskie zwykły się cechować – powiedzmy sobie szczerze – dość przeciętną jakością artystyczną, i to nie stroniąc od daleko posuniętych eufemizmów. Nie sposób nie zauważyć faktu, że ich wysyp nastąpił w ostatnich dwóch dekadach, czyli w okresie ewidentnego rozwoju technologii CGI, umożliwiających niekompromitujące epatowanie efektami specjalnymi, siłą rzeczy łączących się z postaciami większości bohaterów komiksów rodem z Marvela i DC. Nie przeszkadza im to jednak doskonale zarabiać, ba, co chwilę słyszymy o kolejnych rekordach otwarcia czy globalnych. Nie dziwi więc fakt, że tego rodzaju produkcje powstają w już naprawdę dużym wolumenie, penetrując kolejne i kolejne podgatunki. Czy w ów trend (dochodowej) miałkości wpisuje się również „Spider-Man Uniwersum”?
Akcja filmu rozgrywa się w czasach współczesnych, czyli powszechnej obecności telefonów mobilnych, mediów społecznościowych. Często stanowi to zresztą wyzwanie dla scenarzystów, albowiem geneza poszczególnych bohaterów wywodzi się z czasów przewidujących określoną sytuację polityczną czy poziom rozwoju technologicznego, które współcześnie trącą myszką, jeśli nawet nie wywołują rozbawienia.
Autorzy recenzowanego filmu uniknęli jednak tej pułapki, albowiem postać głównego bohatera jest oryginalna – nie jest to Peter Parker, lecz typowy „everyman”… choć nie do końca, bo wywodzący się z mniejszości etnicznej, co jednak w kosmopolitycznym środowisku Nowego Jorku nie stanowi wielkiego wyróżnika, lecz raczej przejaw pewnego „znaku czasów”. W konsekwencji scenarzyści nie mieli związanych rąk i mogli popuścić wodze fantazji – z korzyścią dla całości.
Wiele o fabule filmu mówi jego oryginalny tytuł –
„Spider-Man: Into the Spider-Verse” – niejako spinający w całość mnóstwo liczne interpretacje i reinterpretacje postaci Człowieka-Pająka oraz jego losów. Przyjęte przez nich rozwiązanie nie jest unikatowe, może nawet sprawiać wrażenie „wytrychu”… ale świetnie sprawdza się w praktyce, godząc ogień z wodą, nadając sens właściwie wszystkim komiksom poświęconym Spidermanowi powstałym przez kilkadziesiąt lat.
Recenzowana pozycja ma charakter animowany, lecz – a może właśnie z tego powodu – stanowi istną ucztę dla oczu. Jej teledyskowy charakter może jednak nieco rozpraszać, skłaniając tak naprawdę do projekcji z częstym wykorzystaniem stopklatki, a to z uwagi na mnogość w liczbie istnych miriad różnorakich nawiązań, aluzji i mrugnięć okiem. Warto jednak mieć tu na uwadze fakt, że pomimo stosunkowej lekkości konwencji nie jest to pozycja infantylna bądź adresowana do dzieci. Co prawda unika ona epatowania krwią etc., lecz śmierć w niej jest realna i namacalna.
„Spider-Man Uniwersum” to jeden z lepszych filmów poświęconych postaciom ze świata
Marvela. Jego autorzy szanując przeszłość zdecydowali się jednak pójść własną drogą, co uczynili z wdziękiem i poczuciem humoru, jednak bez tandetnej pretensjonalności. Mało tego, chyba jak mało który z przedstawicieli specyficznego „superbohaterskiego” podgatunku udało im się sensownie i z elegancją nawiązać do komiksowych źródeł.
|
Autor: Klemens
|
|
|