Wyszukiwarka
Google

RPG.sztab.com
Logowanie
   Pamiętaj mnie

Rejestracja

Przypomnienie hasła
Hostujemy strony o grach
Gry Strategiczne


Polecane strony
Gry logiczne


.

Opowiadanie RPG do konkursu Carpe Diem

- Mówiąc to zaczął badać ścianę dzielącą kulę na dwie części. Po dokładnym obmacaniu usłyszał, że za ścianą leci mały strumyczek. Pełny nadzieji zaczął delikatnie, a potem coraz mocniej, obstukiwać kamieniem ścianę. Zauważył, że na samym dole, na środku ściany, jej grubość jest relatywnie mała. Energicznie pracował kamieniem i po krótkim czasie ręka krasnoluda przedostała się na drugą stronę kuli. Dziewczyna zauważyła to i doskoczyła do otworu, badając jej wielkość.
- Nie za duży.
- Trzeba będzie rozwalić, przynajmniej, otwór dla mnie. - uśmiechnął się rozbrajająco. Przystąpili do pracy i zrobili dość pokaĽny otwór, ale dla dziewczyny. Położyła się na ziemi na plecach i ostrożnie przystąpiła do wsuwania głowy w dziurę.
- Musisz to zobaczyć! Szybko! - wyjęła głowę z otworu i ustąpiła miejsca krasnoludowi.
- Nie mogę wejść. Trzeba powiększyć otwór.
Gerik wstał i zaczął kopać ścianę dookoła dziury. Przerąbali wystarczająco dużo, by krasnolud mógł wejść. Zasłona z pyłu opadła i obydwoje weszli do drugiej części kuli. Ich oczom ukazał się bliĽniak komnaty, z której wyszli. Jedna pochodnia wisiała na rączce i migotliwym światłem dała obraz tunelowi prowadzącemu w głąb góry. Obszarpane ściany, prawdopodobnie przez lawinę, były wąskie i niskie. Strużka wody spływała po ścianie i chowała się między kamieniami po przeciwległej stronie jaskini. Dziewczyna musiała się schylać, krasnolud był jak w domu. Prawie.
- Nie wiem jak ty, ale wydaję mi się, że to jedyne przejście prowadzące na zewnątrz. - krasnolud przejął inicjatywę i zaczął dowodzić.
- Masz rację, ale ktoś musi mieszkać w tych tunelach, trzeba się jakoś uzbroić.
Zdecydowanym ruchem głowy wskazała na kamienie, odłupane przez wstrząsy, leżące przy ścianach.
- Jak chcesz to pozbieraj trochę, ale ja uważam, że z naszym stanem nie powinniśmy z nikim zadzierać.
- No tak, dwoje obszarpanych, poranionych istot, nie ma szans z... - Wstrzymała oddech i szybko zaczęła zbierać kamienie zdatne do rzutu.
- Goblinami! - wykrzyczał Gerik. Przypomniał sobie obietnicę i zauważył, że nie jest gotowy na, chociażby, karczemną awanturę.
Tylko jeden goblin ich zaskoczył i tylko ten jeden rzucił się w ich stronę, uniemożliwiając ucieczkę. Wzniósł swój, o dziwo, doskonałej jakości topór i zaszarżował na dwójkę swoich, potencjalnych, ofiar. Dziewczyna schowała się w najdalszy zakątek jaskini i gotowała się do rzutu. Krasnolud powoli zaczął kojarzyć brzydką twarz goblina i topór, który kiedyś miał innego, pechowego, właściciela.
- Ty parszywy zielonoskóry złodziejaszku. - wykrztusił. - Ja cię tak załatwię, że będziesz gryĽć własny nos.
Gerik skupił się i przygotował do uniku. Goblin zbliżał się w zastraszającym tempie. Topór miał właśnie zaryć w głowę krasnoluda. Tego było za dużo, dużo za dużo. W ostatniej chwili skoczył w prawo przekręcił się w powietrzu twarzą w stronę goblina i wykorzystując energię obrotu, uderzył goblina nogą, mocną nogą krasnoluda, w potylicę. Gerik ciężko upadł na stertę kamieni i zaczął kwiczeć, jęczeć coś o niesprawiedliwości i parszywych zielonoskórych. Zwijając się z bólu nie zauważył, że goblin powoli wstał chwycił, topór w garść i zamachnął się na niego. Niestety, dostał malutkim kamyczkiem, w bardzo bolące miejsce z tyłu głowy, upadł, a przed upadkiem pomyślał - co to było? Nie obudził się już nigdy. Gerik wstał i zobaczył leżącego na ziemi gobosa. Zadowolony z siebie otrzepał się, żeby dobrze wyglądać, jak na niszczyciela goblinów i powiódł wzrokiem po komnacie. Dziewczyna, również, zadowolona z siebie otrzepała się z pyłu, żeby dobrze wyglądać jak na niszczycielkę goblinów i powiodła wzrokiem po komnacie. Ich wzrok spotkał się i pogratulowali sobie, że jeszcze żyją. Gerik podszedł do nieprzytomnego goblina, wziął swój topór i ochrzcił go na nowo, we krwi, martwego już, goblina.
- Hahaha! Jestem wielki! - wyryczał z niemałą dumą. - Zaraz rozprawimy się z resztą tej niecnej bandy, która nas tak załatwiła. - podniósł wysoko topór, następnie opuścił i czule przytulił się do styliska. - Ciebie, chyba, też, co nie?
- Nie wiem starałam się nie patrzeć. - zakryła twarzą dłonie i rozpłakała się.
- Spokojnie dziecinko, już nikt ci krzywdy nie zrobi, dopóki będziesz się mnie trzymała. Zrozumiałaś?
Dziewczyna spojrzała się na niego niedowierzająco, otarła łzy, spływające jej po policzkach i spytała:
- Ciebie? - I jak na potwierdzenie swoich słów, znowu skryła twarz w dłoniach. Krasnolud podszedł do niej, chwycił rękoma, jej ramiona i przytulił ją do swojej piersi. Dziewczyna poczuła coś, czego nigdy w życiu nie zaznała, ale wiedziała jak to uczucie nazwać. Marzyła o tym. Śnił się jej zapach, który dalece odbiegał od tego, który teraz wdzierał się jej do nosa - smród potu, krwi, ziemi, kamieni. Ale dla niej, to nie był smród, to był najprzyjemniejszy zapach jakiego w życiu doznała. Zapach bezpieczeństwa.
- Tak. Zrozumiałam. - otarła łzy, wstała i dumnie wypięła krągłą pierś.
- Dobrze, głowa do góry i nie przejmuj się niczym. Ja będę cały czas przy tobie. - zamyślił się. To już druga obietnica złożona tego dnia.
- To dobrze. To bardzo dobrze.
Odetchnął głeboko, przygotowując się psychicznie do czekającego go zadania. Napili się wody ze strumyka i obmyli ciała. Krasnolud poszedł pierwszy, badając co kilka kroków ziemię. A dziewczyna poszła za nim.
Maszerowali tunelem pół godziny, co dziesięć metrów wisiała pochodnia, raz po jednej, raz po drugiej stronie. Tunel wyglądał na świeżo, acz niechlujnie wyrąbany. Słyszeli miarowe kapanie wody, doprowadzające do szału.
- Wiedz, że to nie jest krasnoludzka robota.
- Domyślam się. - odpowiedziała z nutką ironii.
- To śmierdzące gobliny i ich krewniacy. - zdawał się nie wyczuwać sarkazmu.
- Całkiem możliwe.
- Tak w ogóle, to jak ty masz na imię, bo, chyba, mi wyleciało z głowy.
- Nie, nie wyleciało. Mam na imię Veronica. Ale to, chyba, za długo. - zamyśliła się. - Możesz mi mówić Vera.

<< poprzednia | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | następna >>


Przedyskutuj artykuł na forum

Ustaw Sztab jako strone startowa O serwisie Napisz do nas Praca Reklama Polityka prywatnosci
Copyright (c) 2001-2013 Sztab VVeteranow