Wyszukiwarka
Google

RPG.sztab.com
Logowanie
   Pamiętaj mnie

Rejestracja

Przypomnienie hasła
Hostujemy strony o grach
Gry Strategiczne


Polecane strony
Gry logiczne


.

Dungeons & Dragons: Złodziejski honor - recenzja filmu

Dungeons & Dragons: Złodziejski honor - recenzja filmu

Moja życiowa przygoda z „grami w odgrywanie ról” zaczęła się od Baldur’s Gate… i miałem w tym wiele szczęścia, doszło bowiem do szczęśliwej kombinacji wielu sprzyjających czynników: pragnienia czegoś nowego, początkowej fascynacji fantastyką, po-prostu-świetnej-gry (i jeszcze lepszej lokalizacji oraz popisowego polskiego wydania) i udanych kontynuacji. Dzięki tej grze pokochałem również inne estetyki i systemy, niejednokrotnie po prostu bardziej dojrzałe, lecz nieco zinfantylizowane i przepatetyzowane D&D już chyba na zawsze znalazło miejsce w mojej wyobraźni. W tamtych młodzieńczych czasach marzyłbym o kinowej premierze takiego filmu jak Złodziejski honor, czy jednak teraz jest on w stanie obiektywnie się bronić?

Pierwsze kadry nie są specjalnie zachęcające, nie dla widza zaznajomionego z blockbusterami Jacksona, adaptacjami Tolkiena od Amazona czy historiami z Westeros od HBO. Można wręcz odnieść wrażenie, iż autorzy chcieli zwyczajnie odciąć kupony od retrostalgii, co i rusz racząc widza takimi nazwami jak wspomniane Wrota Baldura, Dolina Lodowego Wichru czy Wybrzeże Mieczy, o Neverwinter nie wspominając. Tak, komputerowi gracze, zdecydowanie znaleźliście się na celowniku producentów.

Dungeons & Dragons Zlodziejski honor   recenzja filmu 210957,1


Co gorsza, to co miało najbardziej czarować – magię mam na myśli, i tą całą poboczną „fantastyczność” – nieraz bardziej śmieszy, swą specyficzną budżetowością przywodząc bardziej na myśl (nie)sławną ekranizację z 2001 roku prozy imć Sapkowskiego. Oj, łatwo się sparzyć, łatwo.

I gdy widz zaczyna się zastanawiać, jak tu pogodzić się ze zmarnowaniem kolejnych dwóch godzin swego życia… nagle zaczyna całkiem dobrze się bawić prezentowaną mu historią i całym uniwersum. Film nie cechuje się bowiem scenariuszem najwyższych lotów, twórcy jednak okazali się zaskakująco świadomi swych własnych ograniczeń, lecz trochę wzorem własnych postaci nie speszyli się tym, lecz postanowili wziąć byka za rogi. A skoro widz jest skłonny się uśmiechnąć, to dlaczego nie dać mu ku temu kolejnej i kolejnej okazji?

Dungeons & Dragons Zlodziejski honor   recenzja filmu 210957,2


„Złodziejski honor” nie jest jednak pastiszem czy zbiorem gagów w stylu filmów z Leslie Nielsenem, żongluje nastrojami i sekwencjami. I nawet jeśli niektóre z nich – szczególnie te obliczone na wywołanie u widza wzruszenia – niespecjalnie się udają, to łatwo o spolegliwe wybaczenie, gdy chwilę później autorom uda się lepszy pomysł.

Trzeba zresztą autorom oddać, że w tym karkołomnym zadaniu podołali niejednemu wyzwaniu. Bo niby jak tu w dwugodzinnym filmie oddać specyfikę jako tako trzymającego się kupy heroic fantasy, wykorzystać całe mnóstwo motywów i mechanik znanych fanom oryginału (magowie z Thay, Podmrok, nietolkienowskie i mieszane rasy i klasy, drużyny…)? A jednak się udaje, momentami nawet z całkiem imponującym przytupem!

Dungeons & Dragons Zlodziejski honor   recenzja filmu 210957,3


„Dungeons & Dragons: Złodziejski honor” nie miał prawa się udać – tymczasem trudno tu mówić o jakiejkolwiek porażce. Owszem, nietrudno dopatrzyć się niejednego niedociągnięcia, owszem, nie jest to dzieło, które w jakichkolwiek liczących się rankingach czy zestawieniach będzie okupowało kluczowe pozycje – ale przez te dwie godziny czułem się widzem obrazu, o jakim te ćwierć wieku temu marzył pewien młodociany eksplorator Candlekeep, wsłuchujący się w hymny o mędrcu Alaundo. Nawet jeśli to „tylko” komedia.


Piotr „Klemens” Kociubiński
E-mail autora: klemens(at)sztab.com
Autor: Klemens


Przedyskutuj artykuł na forum

Ustaw Sztab jako strone startowa O serwisie Napisz do nas Praca Reklama Polityka prywatnosci
Copyright (c) 2001-2013 Sztab VVeteranow