Nie da się również nie zauważyć, iż eksplorowany świat stanowi swego rodzaju wydmuszkę – poszczególne lokacje są dość sterylne, ani przez moment nie sprawiają wrażenia rzeczywistego miejsca. Miłośnicy rozbudowanych dialogów czy niejednoznacznych moralnie questów również mogą się poczuć rozczarowani, albowiem gra cechuje się mocno liniową strukturą (dość wskazać, iż rozmowę naprzód zawsze posuwa odpowiedź na samym dole listy). Z małym „ale”.
Otóż twórcy zaimplementowali do rozgrywki choćby jedno ukryte zakończenie, jak też i kilka bardziej rozbudowanych zadań pobocznych, które w istocie dość łatwo przeoczyć. Kończąc grę po raz pierwszy wciąż miałem kilka nierozwiązanych zadań w dzienniku, bynajmniej nie wskutek podążania po najkrótszej linii oporu, lecz zwyczajnie nie byłem w stanie dopatrzyć się przeoczonego przez siebie elementu. Jakaś tam więc swoboda (bo jednak nie unikalność) rozgrywki istnieje.
Pozytywnie należy ocenić również system walki. Może nie cechuje się on bogactwem trzeciego
„Baldura”, lecz autorom należy oddać, iż starali się nieco urozmaicić turową konwencję – i to nawet z pewnym powodzeniem. Naprawdę niegłupie jest przeliczanie odległości i szybkości postaci na liczbę punktów akcji, którą trzeba poświęcić na ruch.
|
Jest i smok (wszak bez niego bohaterskie fantasy się nie liczy)!
|
Owe „militarne” wrażenia wzmacnia również swoboda w zestawieniu drużyny. Ta co prawda nie może być zbyt duża – raptem cztery postacie stanowią górny limit (przy czym nasza własna jest obowiązkowym jej elementem) – lecz zważywszy na wielość dostępnych klas, jak też i mnogość potencjalnych towarzyszy i swobodę w rozwijaniu ich buildów, zwolennicy niemal każdego podejścia do starcia będą w stanie znaleźć satysfakcjonujące ich ustawienie.
Produkcja ta ucieszy również erpegowych „majsterkowiczów”. Z grą spokojnie można się uporać bez specjalnego zagłębiania się w rzemiosło czy warzelnictwo, lecz nie mam wątpliwości, że w ten sposób pozbawiłem samego siebie niemałej części projektowanej przez deweloperów frajdy, gdyż przedmiotów do stworzenia czy dekoktów do wyekstrahowania jest prawdziwe mnóstwo, a jakby tego było mało, to nie trzeba działać dokładnie wobec gotowych receptur, lecz można spróbować zdać się na własną intuicję.
|
Czasami bywa wręcz skrajnie nieczytelnie
|
Zoria: Age of Shattering to pozycja zdecydowanie nie dla każdego, lecz raczej zdeklarowanych miłośników komputerowych erpegów, dla których taki
Black Geyser był produkcją zbyt „jasną”, zaś
gry z serii
Pathfinder zbyt złożone. Obawiam się jednak, iż pozostawia to jednak niszę o skromnych rozmiarach…
Metryczka
Grafika |
60% |
Muzyka |
65% |
Grywalność |
70% |
|
|
Ocena końcowa |
65% |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
10 |
20 |
30 |
40 |
50 |
60 |
70 |
80 |
90 |
100 |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
10 |
20 |
30 |
40 |
50 |
60 |
70 |
80 |
90 |
100 |
|
+ / -
Wymagania systemowe
Intel Core i7 / AMD Ryzen 5, 16 GB RAM, karta grafiki 6 GB GeForce RTX 2060 / 8 GB Radeon RX 5700 XT lub lepsza, 30 GB SSD, Windows 10/11 64-bit
|
|
Autor: Klemens
|
|
<< poprzednia | 1 | 2
|