Książki na podstawie gier nie są zjawiskiem zbyt popularnym. Co prawda na przestrzeni kilku lat pojawiło się kilka tytułów takich jak opowieść oparta o Dragon Age czy Gears of War. W księgarniach nadal można spotkać również wydane jakiś czas temu książki oparte o światy gier Blizzarda czy kultowego uniwersum Wrót Baldura. Niespełna miesiąc temu dowiedziałem się, że w naszym kraju niebawem pojawi się nowy tytuł oparty o grę komputerową. Z początku podchodziłem do niego sceptycznie, wręcz niechętnie. Moje podejście zmieniło się drastycznie już po pokonaniu kilku pierwszych stron.
Eve: Era Empireum, bo tak zatytułowana jest powieść
Tony'ego Gonzalesa, jest książką opartą o grę pod tym samym tytułem.
EvE jest popularną produkcją z gatunku gier sieciowych rozgrywaną w świecie gdzie science fiction wymieszane jest z wizją postapokaliptyczną i cyberpunkiem. Już sam ten fakt sprawia, że świat gry jest wyjątkowy. Nie zmienia to jednak faktu, że fabularnie gra nigdy się tak naprawdę nie wyróżniała niczym szczególnym. Wszakże jest to produkcja spod szyldu MMORPG, a te nigdy nie oferowały wielowątkowych, zapierających dech w piersiach historii. Z jednej strony jest to wada, a z drugiej, gdyby nie ten schemat, z pewnością nie powstałaby
Eve: Era Empireum w takiej formie z jaką mamy okazję się zapoznać.
Autor,
Tony Gonzales, jest fanem wspominanej gry. Przed stworzeniem
Ery napisał dwa, docenione przez wielu, opowiadania, których akcja również umieszczona jest w tymże uniwersum. To pozwoliło mu dokładnie zapoznać się z bogatym światem przygotowanym przez twórców oraz nabrać doświadczenia, które wykorzystał przy pisaniu książki. Jak sami dobrze wiecie, historie oparte o gry mają ciężki żywot. Dzieje się tak przez fakt, że autorzy starają się w mniejszym lub większym stopniu odwoływać do linii fabularnych zawartych w tytułach, na których podstawie tworzą kolejne rozdziały swoich historii. W wypadku
Eve sprawa ma się zupełnie inaczej. Pan
Gonzales wrzuciÅ‚ do jednego worka wspaniaÅ‚e uniwersum gry, postaci majÄ…ce rolÄ™ NPC-ów w trakcie rozgrywki oraz rasy i klasy wystÄ™pujÄ…ce w samej grze. Od siebie natomiast dorzuciÅ‚ historiÄ™ i – przynajmniej częściowÄ… – genezÄ™ wszystkiego co tam siÄ™ znalazÅ‚o oraz przygotowaÅ‚ w caÅ‚oÅ›ci autorskÄ… fabułę. To sprawiÅ‚o, że recenzowana przeze mnie książka staÅ‚a siÄ™ peÅ‚noprawnym tytuÅ‚em, który z
Eve nie ma tak naprawdę zbyt wiele wspólnego.
Czy to dobrze? Cóż, zakładając, że przede wszystkim nie musimy być zaznajomieni z treścią gry, tak z pewnością wychodzi to książce na plus. Reszta już leżała w rękach samego autora. Na całe szczęście okazał się on człowiekiem bardzo pomysłowym dlatego też na nudę nie sposób narzekać. Jedną z najmocniejszych stron historii są bez wątpienia bohaterowie przez nią się przewijający. Nakreślone grubymi konturami są zarówno postaci pozytywne jak i antybohaterowie. Jednak z racji tego, że w książce jest tak naprawdę ukazany międzygalaktyczny konflikt, to od nas zależy kogo będziemy uznawać za tego złego, a kogo nie. Każda z pojawiających się tu ras dąży za swoimi ideałami i celami. Jedni chcą władzy, inni pieniędzy, a znajdą się również i ci pragnący spokoju i ładu w swoim państwie. Mimo tego większość kreacji posiada swoją burzliwą historię lub ciemną stronę charakteru, którą prędzej czy później ujawnia. Nie zapominajmy bowiem, że mamy do czynienia w pewnym stopniu z postapokalipsą.
Będąc przy uniwersum nie sposób wspomnieć o wyczerpujących opisach poszczególnych planet czy prezentacji konkretnych warstw społecznych. To co jednak wyróżnia
Eve, to bardzo dobrze pokazane stosunki międzyludzkie: przyjaźń, zdrada, nienawiść czy żądza władzy. Twórca zdaje sobie sprawę z tego w jakich realiach osadzona jest historia i to perfekcyjnie wykorzystuje. Przygotowane przez niego gry polityczne zadowolą nawet wymagających czytelników, a lubujący się w śledzeniu zmiennych, nieraz dramatycznie pogarszających się relacji, nie tylko między pojedynczymi ludźmi, ale też miastami, planetami, aż w końcu całymi państwami i rasami również poczują się zadowoleni.
Nie sposób ulec złudzeniu, że sam początek
Ery Empireum jest trochę nudny. Niestety przez sporą wielowątkowość możemy się początku czuć zagubieni. Kolejne to rozdziały skaczą pomiędzy różnymi miejscami zapoznając nas z nowymi bohaterami i ich problemami. Taki zabieg sprawia, że z początku nie wiemy co się tak naprawdę dzieje, nie potrafimy wyłapać głównego wątku i na dobrą sprawę zastanawiamy się czy przedstawianie każdego z tych wątków ma sens gdyż, z początku, nie są one praktycznie w ogóle powiązane.
Na całe szczęście im dalej, tym lepiej. W trakcie pokonywania kolejnych stron dowiadujemy się, że wszystkie wątki w mniejszym lub większym stopniu są ze sobą powiązane. Każdy odgrywa jakąś rolę w zbliżającym się konflikcie. Z racji tego, że świat osadzony jest w postapokalipsie mamy do czynienia z jakże typowymi dla tych klimatów problemami. Znajdziemy zatem w tekście wątek rewolucji i przewrotu w państwie przez źle traktowanych robotników, handel ludźmi, totalitarnych władców aż w końcu organizacje mające na celu ostudzić narastające napięcia. Oczywiście prócz tego pojawia się kilka świeżych wątków, które są bardzo ciekawie przygotowane. Wspomnieć tu warto chociażby o historii Brookera i sposobie utrzymania władzy przez Ammarów.
NapomykajÄ…c o Brookerze, trudno powstrzymać siÄ™ przed napisaniem jeszcze kilku słów o bohaterach pojawiajÄ…cych siÄ™ w książce. Zarówno sam Brooker jak i wielu innych bohaterów takich jak pojawiajÄ…cy siÄ™ już z poczÄ…tku Falek Grange czy rewolucjonista Tibus Heth to jedne z najlepszych kreacji w książkach jakie spotkaÅ‚em od dÅ‚uższego czasu, a już zdecydowanie najlepsze biorÄ…c pod uwagÄ™ książki oparte o gry komputerowe. Z pewnoÅ›ciÄ… swój udziaÅ‚ ma tu również studio odpowiedzialne za grÄ™, ale sam autor również tu wiele zdziaÅ‚aÅ‚. To wÅ‚aÅ›nie on stworzyÅ‚ postaci, których czasami zachowanie jest godne podziwu, a chwilÄ™ później czytajÄ…c zastanawiamy siÄ™ „co siÄ™ z nim staÅ‚o?”. Szczególnym wyjÄ…tkiem jest tu Brooker, który mimo swoich czynów potrafi wzbudzić nieco współczucia gdy dowiadujemy siÄ™ kim tak naprawdÄ™ jest i co robi.
Jak już wspominaÅ‚em książkÄ™ czyta siÄ™ szybko i przyjemnie. Niestety nie zdążymy nawet siÄ™ zorientować kiedy znajdziemy siÄ™ przy koÅ„cu naszej kosmicznej podróży. Nie jest to bynajmniej wina objÄ™toÅ›ci tekstu, bo ten liczy sobie prawie sześćset stron. WinÄ™ za tu ponosi autor gdyż nie udaÅ‚o mu siÄ™ przygotować zakoÅ„czenia na tyle zadowalajÄ…cego byÅ›my mogli w spokoju odÅ‚ożyć książkÄ™ i przemyÅ›leć kilka rzeczy by pod sam koniec powiedzieć z czystym sumieniem, że byÅ‚ to kawaÅ‚ dobrej przygody. Niestety – przynajmniej ja – po ukoÅ„czeniu
Ery Empireum czułem ogromny niedosyt. Między innymi dlatego, że mimo sprawnego połączenia ze sobą wszystkich wątków, historia niektórych bohaterów gdzieś zniknęła, spadła na dalszy plan i nie powróciła aż do ostatniego rozdziału, a co za tym idzie, nie wiemy tak naprawdę co z nimi się dalej podziało. Podobnie z poprowadzeniem całej historii aż do samego końca. Jedną z najważniejszych wad książki jest to, że przez cały czas nie został odpowiednio wyróżniony główny wątek i patrząc na to jak autor do samego końca skacze pomiędzy różnymi bohaterami to tak naprawdę nie doświadczymy tu żadnego pogrubienia głównego problemu/konfliktu w książce gdyż taki sami musimy odnaleźć.
Mimo wyżej wymienionych wad
Eve: Era Empireum to jedna z lepszych książek tego roku, a już zdecydowanie najlepsza historia na podstawie gry. Co prawda autorowi nie udało się uniknąć drobnych potknięć i z początku możemy czuć się zagubieni. Tak czy inaczej otrzymujemy bardzo dobrze napisaną książkę w niesamowitym uniwersum
Eve, które jest spektakularnym miszmaszem SF, postapokalipsy, a nawet cyberpunku. W sieci można wyszukać również informacje o nowej książce tego samego autora również spod znaku
Eve. Jej premiera zapowiedziana jest na początek przyszłego roku i mam nadzieję, że autor pozbędzie się wymienionych przeze mnie błędów oraz że będzie to sprawnie kontynuowana opowieść w części pierwszej. Tymczasem jednak zachęcam do zapoznania się z
Erą Imperium. Dla fanów gry pozycja obowiązkowa, dla tych, którzy z
Eve nie mieli jeszcze do czynienia okaże się ona bardzo dobrym czytadłem z niesamowitym klimatem i z pewnością zachęci do spróbowania swoich sił w grze i odwiedzenia megakorporacji czy republiki Caldari.
Książka otrzymuje
7 w dziesięciostopniowej skali wg
Huntera.
Plusy:
klimat
książka nie polega wyłącznie na scenariuszu gry
bohaterowie
niewymagana znajomość gry
Minusy:
z początku możemy poczuć się zagubieni
niejasno określony główny wątek
pozostawienie kilku nierozwiÄ…zanych spraw
|
Autor: Hunter
|
|
|