Kiedy John Hackworth po raz pierwszy dopuścił się przestępstwa, nawet nie zdawał sobie sprawy, co zapoczątkował i w jak gęstą sieć intryg się wplątał. W świecie, w którym wszystko jest na wyciągnięcie ręki, gdzie domowe kompilatory materii potrafią stworzyć niemal każdy żądany przedmiot, rozwój techniki determinuje los jednostki. O sile decyduje przynależność do grupy i umiejętność szybkiego reagowania na nadarzające się okazje. Ale świat ten skazany jest na zagładę. Jego przyszłość znalazła się w rękach małej dziewczynki, która przypadkowo weszła w posiadanie pewnej wielce istotnej księgi...
Neal Stephenson jest pisarzem dość niezwykÅ‚ym, gdyż niezwykle twardo stÄ…pajÄ…cym po gruncie nauki takiej, jakÄ… ona jest, a nie takiej, jak chcieliby jÄ… widzieć specjaliÅ›ci od efektów specjalnych. Co wiÄ™cej, posiada on niezwykÅ‚y dar, pozwalajÄ…cy mu przekonać do wÅ‚asnej wizji również czytelnika, poczÄ…tkowo skÅ‚aniajÄ…cego siÄ™ ku zdaniu ekspertów FX. Zawsze jednak byÅ‚o mu o tyle Å‚atwo, iż akcja jego powieÅ›ci rozgrywaÅ‚a siÄ™ bÄ…dź w przeszÅ‚oÅ›ci, bÄ…dź „niemal” w teraźniejszoÅ›ci, o ile nie zdecydowaÅ‚ siÄ™ on do ucieczki w realia kompletnie odmienne, jak to miaÅ‚o miejsce w przypadku
„Peanatemy”. Nie oznacza to jednak, że stroni on zupeÅ‚nie od typowego cyberpunkowego sci-fi.
„Epoka diamentu” – wydana dawniej w Polsce pod tytuÅ‚em
„Diamentowa epoka” – to opowieść rozgrywajÄ… siÄ™ w bliżej niesprecyzowanej przyszÅ‚oÅ›ci, która mogÅ‚aby siÄ™ rozgrywać lada moment (jak by to wynikaÅ‚o z jednym sformuÅ‚owaÅ„), lecz równie dobrze za kilka stuleci (jak wskazywaÅ‚yby inne). Ten element niedookreÅ›lenia ma zresztÄ… charakter ze wszech miar celowy, gdyż równie dobrze można go odnaleźć chociażby przy nazwach miejscowych, tak iż czytelnik zastanawia siÄ™, czy sugerowane mu miejsca rzeczywiÅ›cie sÄ… tymi, które on kojarzy współczeÅ›nie pod tymi samymi nazwami.
Bohaterowie powieÅ›ci sÄ… wÅ‚aÅ›ciwie dwaj – anglosaski genialny (a jakże!) inżynier oraz maÅ‚oletnia dziewczynka, których losy dziwnym trafem siÄ™ ze sobÄ… wiążą. W istocie stajÄ… siÄ™ oni bowiem instrumentami w rozgrywce poważniejszych siÅ‚ – których perspektywÄ™ choćby częściowo czytelnik bÄ™dzie mógÅ‚ poznać – lecz nie bezwolnie siÄ™ im poddajÄ…cymi, a próbujÄ…cymi jÄ… samodzielnie przeobrazić.
Autor śmiało korzysta z ukształtowanych konwencji, ale też nie ma żadnych zahamowań w ich przeobrażaniu, decydując się zresztą na tak niecodzienne kolaże jak połączenie wspomnianego cyberpunku z baśniami braci
Grimm (ale w ich oryginalnych duchu, a nie wykastrowanych postaciach przedstawianych współcześnie).
Stephenson pozostaje
Stephensonem.
Rzeczona pozycja nie jest tak dogłębnie przemyślana jak dalsze publikacje wspomnianego pisarza, choć daje się dostrzec feler w postaci jego ciągotek ku grafomanii. Mimo jednak szeregu swych przywar broni się swą niebanalnością, stanowiąc w sumie dobre wprowadzenie do bardziej wyrafinowanych dzieł amerykańskiego pisarza.
|
Autor: Klemens
|
|
|