Młody Amerykanin przybywa na Ukrainę, ściskając w ręku podartą fotografię. Szuka kobiety, która przed pięćdziesięciu laty uratowała jego dziadka przed nazistami. W poszukiwaniach towarzyszy mu grupa wyjątkowych ekscentryków.
W ciÄ…gu ostatnich dwóch lat Polacy – a w Å›lad za nimi dużą część reszty Å›wiata – na nowo „odkryli” UkrainÄ™ i UkraiÅ„ców, niestety w bardzo smutnych okolicznoÅ›ciach, które z kolei w niemaÅ‚ym stopniu wpÅ‚ynęły na postrzeganie narodu zamieszkujÄ…cego ów zakÄ…tek Ziemi. Nie da siÄ™ jednak ukryć, że tak naprawdÄ™ wciąż niewiele wiemy o historii Ukrainy, czy to z czasów okoÅ‚o rozbiorowych, czy to z okresu II wojny Å›wiatowej, czy to wreszcie lat postsowieckich a przedmajdanowych. Tym bardziej nÄ™cÄ…cym pomysÅ‚em może być siÄ™gniÄ™cie po książkÄ™
Jonathana Safran Foera.
Akcja powieści w istocie rozgrywa się w różnych planach chronologicznych, nawzajem się przenikających. Początkowo czytelnik może odnieść wrażenie, iż będzie miał do czynienia z sagą rodzinną, i choć pewne nasiona tego rodzaju konceptu w istocie można dostrzec, to jednak związki pomiędzy nimi nie będą aż tak jednoznaczne.
Niestandardowa jest również maniera narracji, w przypadku jednego z planów iście komiczna, czasami wręcz w męczący sposób. Wypowiedzi są stylizowane na bardzo pokraczną i jednocześnie wymyślną angielszczyznę, czasami jednak w owej nieporadności uderzającą nieco swoją sztucznością. Z pewnością polska translacja stanowiła niełatwe wyzwanie, uczciwie trzeba również przyznać, że ostatecznie czytelnik nie ma do czynienia z wdzięcznością tłumaczenia
Prousta dokonanego przez
Tadeusza Boya-Żeleńskiego.
Pomimo dość humorystycznej konstrukcji książka momentami porusza wÄ…tki arcypoważne, z ZagÅ‚adÄ… na czele, jak też dylematami, przed którymi stawiana byÅ‚a sÅ‚owiaÅ„ska ludność konfrontowana z piekielnymi zastÄ™pami różnorakich zespołów mniej czy bardziej „specjalnych”. Dla niektórych czytelników tego rodzaju zestawienie klimatów i wÄ…tków może być wrÄ™cz niestrawne, choć w mej ocenie autor nie przekracza żadnej granicy przyzwoitoÅ›ci.
„Wszystko jest iluminacjÄ…” to książka dość niestandardowa, nieco przywodzÄ…ca na myÅ›l swym duchem chociażby
„Paragraf 22”, choć może bardziej „poetycka” od arcydzieÅ‚a
Josepha Hellera. Zarazem pozwala siÄ™ ona zadumać nad Å‚agodzÄ…cym – a może niweczÄ…cym – efektem upÅ‚ywu czasu i przemijania.
|
Autor: Klemens
|
|
|