Podporucznik Andrew Dahl rozpoczyna sÅ‚użbÄ™ na „Nieustraszonym”, statku flagowym Unii Galaktycznej od roku 2456. Jest to prestiżowy przydziaÅ‚, dajÄ…cy miÄ™dzy innymi możliwość uczestniczenia w misjach zwiadowczych u boku dowódców sÅ‚ynnych w caÅ‚ej flocie. Wszystko zapowiada siÄ™ piÄ™knie, do chwili, gdy Dahl zdaje sobie sprawÄ™, że na misjach zwiadowczych szeregowi czÅ‚onkowie zaÅ‚ogi ginÄ… w gÅ‚upi sposób i z zadziwiajÄ…cÄ… regularnoÅ›ciÄ…, podczas gdy ich starsi stażem towarzysze zawsze siÄ™ z nich wymigujÄ…. Potem Dahl dowiaduje siÄ™ czegoÅ›, co kompletnie zmienia obraz tego, czym tak naprawdÄ™ jest „Nieustraszony”, i uzyskuje szansÄ™ – jeżeli powiedzie siÄ™ wariacki plan jego i grupki przyjaciół – ocalenia nie tylko wÅ‚asnego życia.
Tzw. opery kosmiczne nie zwykÅ‚y cechować siÄ™ nowatorstwem – wÅ‚aÅ›ciwie od dziesiÄ™cioleci opierajÄ… siÄ™ one na pewnej konwencji, wrÄ™cz sztampie, uksztaÅ‚towanej pod wpÅ‚ywem pierwotnego
„Star Treka” i rzadko kiedy zdolne sÄ… stanąć w szranki z pierwowzorem. Do tegoż wiÄ™c postanowiÅ‚ nawiÄ…zać
John Scalzi – a nastÄ™pnie dokonać obrotu o sto osiemdziesiÄ…t stopni.
Autor bowiem wyśmiewa wręcz sam pierwowzór, jakkolwiek w żadnym razie nie jest on wrogiem gatunku jako takiego. Nie podąża on bynajmniej utartym szlakiem pastiszy, przeciwnie, z niemałą ironią wskazuje na słabości przyjętych rozwiązań i wiążących się z nimi przyzwyczajeń.
Nie podejmuje on bynajmniej próby przedefiniowania gatunku, przeciwnie, raczej skÅ‚ania on do nieco życzliwszego – i gruntowniejszego – przyjrzenia siÄ™ postaciom nawet nie drugo-, co trzecioplanowym, niejako ustanawiajÄ…c nowy wzorzec z Sèvres sztampy – Å‚atwość uÅ›miercania i bagatelizowania roli postaci, które bynajmniej nie aspirujÄ… do bohaterstwa.
Mimo wszystko rzeczona książka mieściłaby się w ramach przyjętych dla gatunku, gdyby nie jej epilogi, dość nietypowe, można by było rzec, iż wręcz eksperymentalne. Obawiam się jednak, że ciągotki autora do szeroko rozumianego artyzmu niekoniecznie spotkają się z uznaniem czytelnika i mogą zostać uznane wręcz za pretensjonalne.
„Czerwone koszule” to pozycja, która delikatnie, nieraz ze Å›miechem i ironiÄ…, ma jednak wstrzÄ…snąć czytelnikiem, skÅ‚onić go do przedefiniowania dotychczasowych sympatii i nawyków. Åšwiat bohaterów kosmicznych pograniczy już nigdy nie bÄ™dzie taki sam…
|
Autor: Klemens
|
|
|