Znacie to uczucie, tydzieÅ„ po Wszystkich ÅšwiÄ™tych, na zewnÄ…trz wzglÄ™dnie ciepÅ‚o, że wieczorem jeszcze można pobiegać, ale coÅ› siÄ™ tu nie zgadza. KolÄ™dy w radiu, przyozdobione witryny sklepów, media zaczynajÄ… nakrÄ™cać wszystkich na Boże Narodzenie, rzec by można: „to siÄ™ nie zgadza, jeszcze nie teraz”. A jednak dajemy siÄ™ w to wciÄ…gnąć, bo któż z nas nie lubi Å›wiÄ…t? I ja siÄ™ wciÄ…gnÄ…Å‚em, muszÄ™ to przyznać, w ten przedwczesny Å›wiÄ…teczny wir, czytajÄ…c najnowszy zbiór opowiadaÅ„ Piernikowe Makabreski, w których wiÄ™cej niż makabry jest Å›wiÄ…t wÅ‚aÅ›nie i pierników…
Czy pierniczek może służyć jako narzędzie zbrodni? Dałoby się, przyznaję, choć wymagałoby to od mordercy nie lada finezji. Mało kto wie jednak, że ta pyszna przekąska to doskonałe narzędzie obronne oraz - gdy nadgryziona - poszlaka w poważnym śledztwie. O tych i innych dziwnościach przeczytamy w
Piernikowych Makabreskach, zbiorowi trzech opowiadań od wydawnictwa Bellona.
Trzy amerykańskie autorki łączą w swoich tekstach fabułę kryminału z lekkim piórem i szczyptą uroczego humoru, a to wszystko okraszone świątecznym nastrojem i pysznymi pierniczkami gdzieś w tle wydarzeń. Niech nikogo nie zmylą makabreski w tytule. Opowiadania z krwawymi makabrami mają niewiele wspólnego. Czytelnik często się śmieje, szczególnie przy drugim z tekstów. O strachu czy przerażeniu nie może być mowy.
We wszystkich opowiadaniach bohaterkami są kobiety w różnym wieku, które w okresie przedświątecznym prowadzą, rzec by można hobbystycznie, śledztwa. Jeśli ktoś spodziewa się zagmatwanych zagadek i skomplikowanych powiązań między podejrzanymi, to również źle trafił. Autorki raczej koncentrują się na świątecznym klimacie i kreowaniu bohaterek, co zresztą im świetnie wychodzi, bo te sprawiają wrażenie autentycznych.
W pierwszym, tytuÅ‚owym tekÅ›cie –
”Pierniczkowe Makabreski’ -
Joanne Fluke opowiada historię młodej Hanny Swensen, kucharki w miejscowej kawiarni, specjalizującej się wypiekaniem słodkości. Niestety życie kobiety przestaje być takie wspaniałe jak jej wyroby, kiedy znajduje martwe ciało swojego sąsiada, wokół którego leżą rozsypane pierniczki. Kobieta postanawia rozpocząć śledztwo w tej sprawie, gdy oskarżony zostaje jej dobry znajomy. Historia wydaje się przyjemna, a bohaterka da się lubić. Między rozdziałami autorka zamieszcza przepisy kulinarne, które czytelnik może wypróbować. Historia ta, mimo dużej ilości podejrzanych, jest jednak zbyt prosta. Tekst czyta się dobrze, nie ma problemu z poznaniem bohaterów i ich otoczenia, jednak chciałoby się trochę więcej intryg i skomplikowania zagadki.
Opowiadanie drugie zdecydowanie przypadło mi do gustu najbardziej. Singielka Jaine Austen przyjeżdża na święta na słoneczną Florydę do swoich rodziców. Dziewczyna, na co dzień zajmuje się pisaniem reklam, niańczeniem rozpuszczonego kota i przybieraniem na wadze. W wolnych chwilach jednak zamienia się w detektywa, któremu nie umknie żadna poszlaka. I to właśnie podczas świąt znów może przetestować swoje umiejętności, bowiem na jej oczach, podczas próby przedstawienia ginie główny aktor, doktor Preston McCay. Jaine czeka niełatwe zadanie, zwłaszcza że nieustannie pilnuje ją ekscentryczny ojciec oraz przeszkadza jej samolubny kot. Szczerze, przy opowiadaniu autorstwa
Laury Levine uśmiałem się co niemiara. Żarty sytuacyjne, rozbrajający kot i wrodzona nieporadność bohaterki sprawiły, że nie mogłem oderwać się od lektury. I tu można nawet przeżyć prostotę zagadki, która nie była tak interesująca jak ojciec czy zwierzak samej Jaine.
Ostatnie opowiadanie –
„Rewolwer i Stare Pierniczki”, autorstwa
Leslie Meier ma z kolei bardziej sentymentalny charakter. Bohaterką jest Lucy Stone, matka czwórki dzieci i dziennikarka na pół etatu w lokalnej gazecie. Bada ona sprawę zaginięcia chłopczyka Nemo, synka lokalnej pary ekscentryków. Opowiadanie czyta się lekko, jednak brakuje w nim elementu sensacyjnego, czegoś, co uczyniłoby lekturę bardziej interesującą.
Piernikowe Makabreski nie są może dziełem epokowym czy nawet książką, o której będzie się mówiło za rok czy dwa. Prostota języka i stylu pisarek dorównuje poziomem niezbyt zaskakującej fabule. Jednak książka przemyca w sobie niezwykłe ciepło i ducha świąt. Myślę, że zbiór opowiadań od Bellony będzie dobrym prezentem pod choinkę dla osoby lubiącej czytać (i gotować).
|
Autor: WSP
|
|
|