PewnÄ… swoistÄ… modÄ… ostatnich dwudziestu lat, wyksztaÅ‚conÄ… w niektórych Å›rodowiskach i wrÄ™cz bezrefleksyjnie przejÄ™tÄ… przez caÅ‚Ä… rzeszÄ™ dyktatorów opinii – czy to samozwaÅ„czych, czy też uznanych arbitrów elegancji – jest utyskiwanie na poziom polskiej literatury, jej zupeÅ‚ne oderwanie od realiów współczesnej Polski, lub wrÄ™cz przeciwnie, tak mocne w nich osadzenie, iż niezdolne do jakiegokolwiek szerszego ujÄ™cia, refleksji o czasie życia dÅ‚uższym od jednego sezonu. Pilch byÅ‚ na topie, ale już przestaÅ‚, nastÄ™pnie MasÅ‚owska byÅ‚a trendy, lecz przykryÅ‚a jÄ… kurtyna zapomnienia, nastÄ™pnie swoje pięć minut mieli Grochola i Kuczok, niemniej i na tych piÄ™ciu minutach siÄ™ skoÅ„czyÅ‚o. O tempora, o mores?
A wystarczy odrzucić na bok uprzedzenia, na chwilÄ™ zdobyć siÄ™ na krytyczne spojrzenie, lecz pozbawione nastawienia na wykazanie z góry postawionej tezy, iżby spostrzec, że pokolenie, jeÅ›li nawet nie dorosÅ‚e w wolnej Rzeczypospolitej, to w niej dojrzewajÄ…ce, kryje w sobie prawdziwe klejnoty, których miÅ‚oÅ›nicy zaÅ›niedziaÅ‚ych już nieco brylantów zauważyć po prostu nie chcÄ…. A Å›miem twierdzić, iż jeden z nich –
Jacek Dukaj mianowicie – kryje w sobie potencjaÅ‚ prawdziwego klejnotu koronnego.
RzÄ™sisty deszcz nagród, jaki go skropiÅ‚ – najpierw w nieco lekceważonym i egzystujÄ…cym nieco na poboczu głównego nurtu Å›rodowisku fandomu, a nastÄ™pnie już w aspirujÄ…cych do szlachectwa nobliwych salonach – mógÅ‚ zawrócić w gÅ‚owie niejednemu czÅ‚owiekowi, zwÅ‚aszcza tak stosunkowo mÅ‚odemu. StaÅ‚o siÄ™ – póki co – inaczej, i w koÅ„cu po
„Lodzie” twórca rodem z Tarnowa uraczyÅ‚ nas zupeÅ‚nie nowÄ… opowieÅ›ciÄ….
Klucz – a wÅ‚aÅ›ciwie tylko jeden z nich, jak to zawsze jest w przypadku dzieÅ‚
Pana Jacka – do lektury
„WroÅ„ca” stanowi osoba carollowskiej Alicji, która siÄ™ wybraÅ‚a w podróż na drugÄ… stronÄ™ lustra. Bohaterem bowiem recenzowanej pozycji jest również dziecko, także o imieniu na literÄ™ „A” – AdaÅ› – który odbywa zupeÅ‚nie niesamowitÄ… podróż po zupeÅ‚nie bajkowym Å›wiecie... który tak naprawdÄ™ jest jak najbardziej osadzony w rzeczywistoÅ›ci, którÄ… znamy, a wÅ‚aÅ›ciwie której uÅ›wiadczyliÅ›my w – na szczęście już coraz bardziej odlegÅ‚ej – przeszÅ‚oÅ›ci.
Rzeczywistość to zresztą mało przyjemna, duszna i momentami wręcz odrażająca, choć też wzbudzająca przez swoją radykalną wręcz odmienność niezdrową ciekawość, bo oglądana oczami kilkulatka, na co dzień egzystującego w świecie rycerzy, piratów i magii, a przez to też obeznanego z wszelkiej maści demonami i maszkarami, które wzbudzają strach, ale nie przerażenie, zwątpienie, ale nie poczucie beznadziei i utratę wiary w szczęśliwe zakończenie.
Jacek Dukaj po raz kolejny zaskoczyÅ‚! Można wrÄ™cz odnieść wrażenie, że jest to swoisty „trademark” tego artysty, a unikniÄ™cie jakiegokolwiek opatrzenia etykietkÄ… i zaszufladkowania stanowi jego punkt honoru. Nie ma tu wszakże miejsca na jakiekolwiek „miotanie siÄ™”, silenie siÄ™ na oryginalność dla niej samej, przeciwnie, każda pozycja – choć czasami nieÅ‚atwo to dostrzec – jest w pewien sposób powiÄ…zania z poprzedniczkÄ…, razem wytyczajÄ…c szlak ku – ku czemu wÅ‚aÅ›ciwie? Na to pytanie w chwili obecnej – co Å›wiadczy o wielkoÅ›ci Autora – nie sposób odpowiedzieć.
„Wroniec” zaÅ› to tak naprawdÄ™ dwie różne książki – jedna adresowana do rówieÅ›ników siedmioletniego w chwili ogÅ‚oszenia stanu wojennego Jacusia, peÅ‚na robotoidalnych ZÅ‚omotów, Milipantów, którzy wcale nie sÄ… mili, oraz mrocznych Bubeków, nie majÄ…cych nic wspólnego z barankami poza melodiÄ… ich pieÅ›ni, druga z kolei skierowana jest do tych wszystkich, którzy skÅ‚onni by byli dać siÄ™ uwieść fukuyamowskiej wizji koÅ„ca historii i wierze, iż epoka ZOMO, UB i paÅ„stwa totalitarnego bezpowrotnie minęła. I warto siÄ™gnąć po obie.
|
Autor: Klemens
|
|
|