Wyobraź sobie imperium, które na półtora wieku odcięło się od świata. Nikt nie może go opuścić, obcokrajowcy nie są wpuszczani, ich religii zakazano, a ich poglądy są traktowane głęboko nieufnie. Mimo to nadal istnieje wąskie okno do wnętrza tego kraju-twierdzy: sztuczna, ogrodzona murem wyspa, połączona z portem na stałym lądzie i obsadzona jedynie garstką kupców z Europy. Jednak zamknięta Brama Lądowa nie może zapobiec spotkaniom umysłów - ani serc.
Tym narodem była Japonia, portem Nagasaki, a wyspą Dejima, dokąd zabiera nas panoramiczna powieść Davida Mitchella. Dla holenderskiego urzędnika Jacoba de Zoeta rok 1799 to początek mrocznej opowieści o obłudzie, miłości, winie, wierze i morderstwie - podczas gdy ani on, ani jego poróżnieni krajanie nie wiedzą nawet, że na świecie zmienia się układ sił...
TytuÅ‚ książki jest intrygujÄ…cy sam w sobie – nazwisko o wyraźnie flamandzkiej proweniencji sugeruje, trafnie zresztÄ…, czÅ‚owieka, trudno jednak sobie wyobrazić, jak to możliwe, by zaznaÅ‚ on tysiÄ…ca jesieni, wszak przy cyklu zmian pór roku oznaczaÅ‚oby to – nawet pokonujÄ…c każdorazowo równik – co najmniej pół tysiÄ…ca lat. Ot, to już sztuka, by wzbudzić zainteresowanie przy użyciu zaledwie piÄ™ciu słów.
Wspomniany Jacob de Zoet w istocie jest Holendrem rodem z Zelandii, którego los – a wÅ‚aÅ›ciwie jego wÅ‚asne pragnienia i postanowienia, by im sprostać – rzuca na drugi kraniec Å›wiata, do miejsca egzotycznego tyleż ze wzglÄ™du na przyrodÄ™ i kulturÄ™, co pomysÅ‚y czÅ‚owieka, by uczynić z niego pomost miÄ™dzy dwoma Å›wiatami, a zarazem bramÄ™ pomiÄ™dzy nimi.
Narrator swojÄ… uwagÄ™ skupia na wspomnianym Niderlandczyku, acz od czasu do czasu przyjmuje perspektywÄ™ innej osoby z innego Å›wiata, mianowicie choćby JapoÅ„czyków, których drogi skrzyżowaÅ‚y siÄ™ – na dobre i na zÅ‚e – z De Zoetem. Szybko odkrywamy też, że Å›wiat caÅ‚kiem normalny wcale takowym być nie musi i zaczynamy siÄ™ zastanawiać, czy mamy do czynienia z powieÅ›ciÄ… historycznÄ…, czy też może jednak fantastycznÄ…. Na wielki plus trzeba zresztÄ… oddać autorowi, że kwestii tej nie rozstrzyga jednoznacznie do samego koÅ„ca.
David Mitchell wykazaÅ‚ siÄ™ dużą starannoÅ›ciÄ… w odtworzeniu Å›wiata Dejimy z przeÅ‚omu XVIII i XIX wieku, jak też wiatru zmian przetaczajÄ…cego siÄ™ wówczas po rozlegÅ‚ych poÅ‚aciach Europy oraz innych kontynentów. OdnotowaÅ‚ na tym polu tylko jednÄ… wpadkÄ™, mianowicie uznaÅ‚ – koncept ten bezdyskusyjnie narzucajÄ…c swoim bohaterom, w tym także erudytom – za moment zmiany stulecia przeÅ‚om miÄ™dzy 1799 a 1800 rokiem, tymczasem wÅ‚aÅ›ciwe byÅ‚oby wskazanie na lata 1800 i 1801. Z drugiej strony jednak wystarczy wspomnieć na powszechnÄ… omyÅ‚kÄ™ w tym zakresie przy okazji zmiany daty z 1999 roku na 2000…
Autor wykazuje się dużą zręcznością w budowaniu nastroju, jak też żonglowaniu emocjami czytelnika, i to bez użycia prostackich sztuczek, przeciwnie, dokonując tego niejako przypadkowymi i delikatnymi pociągnięciami pędzla właściwymi dla dalekowschodniego mistrza kaligrafii. Właściwie ani przez moment czytelnik nie pozbywa się zadumy, zarazem nie nudząc się ani przez chwilę.
„TysiÄ…c jesieni Jacoba de Zoeta” potwierdza, że
„Atlas chmur” nie byÅ‚ przypadkiem, wykazujÄ…c zresztÄ… caÅ‚kiem spory potencjaÅ‚ ekranizacyjny. Jest to literatura wiÄ™cej niż przyzwoita, która zainteresuje nie tylko pasjonatów kultury Orientu – warto nazwisko
Davida Mitchella wprowadzić na krótką listę autorów, na których należy mieć szczególne baczenie.
|
Autor: Klemens
|
|
|