Na zgliszczach zrujnowanego świata, na wyspie dotychczas zwanej Nową Zelandią, zrealizowano platońskie marzenie - stworzono utopijną republikę. Jednak pewnego dnia pojawił się buntownik...
Wiele lat później czternastoletnia Anaksymandra staje do czterogodzinnego egzaminu. Temat jest bliski jej sercu - Adam Forde, bohater z dzieciństwa. Jeśli egzamin zakończy się pomyślnie, Akademia przyjmie ją w swoje elitarne szeregi. W trakcie egzaminu Anax poznaje fakty, które nie są dostępne zwykłym obywatelom. Informacje te kwestionują wszystko to, co stanowiło dla niej świętość. Dlaczego Akademia pozwala Anaksymandrze dojrzeć źródło tajemnicy, na której zbudowano znany jej świat? Jaką rolę naprawdę odegrał Adam Forde? Czym tak naprawdę jest życie i gdzie zmierza nasz świat?
Jakkolwiek tytuł książki może budzić biblijne konotacje, tym niemniej czytelnik po lekturze powyższego streszczenia winien je od razu zarzucić, a raczej uruchomić ciągi skojarzeniowe prowadzące do starożytnej Grecji, a w szczególności jej dorobku filozoficznego, jak widać wciąż żywego i budzącego zainteresowanie.
Forma niniejszej książki jest banalnie prosta i sprowadza się do wypowiedzi egzaminacyjnej uzdolnionej uczennicy, czasami przybierającej postać wykładu, a wręcz i sprawozdania, czasami zaś dialogu z oceniającymi, choć niezbyt równoprawnego, w szczególności jeśli idzie o równowagę wypowiedzi obu stron. Czyta się ją przez to bardzo sprawnie i wygodnie, a zgubienie wątku graniczyłoby wręcz z cudem.
Idea książki koncentruje siÄ™ wokół stosunkowo prostego – jeÅ›li idzie o konstrukcjÄ™ – pytania o różnicÄ™ pomiÄ™dzy czÅ‚owiekiem a wszystkimi innymi stworzeniami, ale także i maszynami. Co czyni nas odmiennymi, wyjÄ…tkowymi? O ile w ogóle odróżniamy siÄ™ od caÅ‚ego otaczajÄ…cego nas Å›wiata.
„Jakość” snutych rozważaÅ„ osÅ‚abia nieco osoba Adama Forde’a, stajÄ…cego w intelektualne szranki z Artem, sztucznÄ… Å›wiadomoÅ›ciÄ… zamkniÄ™tÄ… w ciele androida, a który wÅ‚aÅ›ciwie do tych dywagacji nie jest w ogóle przygotowany, ba, powiela najprostsze bÅ‚Ä™dy w rozumowaniu rozmówców Sokratesa czy Platona, a co jest cokolwiek podejrzane ze wzglÄ™du na jego wychowanie w klasie Filozofów. Dość powiedzieć, iż czasami dla poparcia siÅ‚y swej argumentacji siÄ™ga on po argument siÅ‚y.
Co gorsza jednak, znacznie lepiej – zdawaÅ‚oby siÄ™ – wyedukowany Art również w niezrozumiaÅ‚y sposób traci rozliczne okazje do totalnego splantowania swego rozmówcy, co niestety budzi podejrzenia, iż po część tez i spostrzeżeÅ„ nie mógÅ‚ siÄ™gnąć z tej przyczyny, iż byÅ‚y one nieznane samemu autorowi. Trudno nie uznać za wadÄ™ pozycji z aspiracjami filozoficznymi braków w wiedzy jej twórcy w podstawowym zakresie.
Paradoksalnie znacznie ciekawsze jest tÅ‚o wydarzeÅ„, przedstawienie Å›wiata wcielajÄ…cego – a co staÅ‚o siÄ™ możliwe dziÄ™ki zaawansowanej technice – w życie zasady wyÅ‚uszczone jeszcze przez Platona w jego
„PaÅ„stwie”. Totalitaryzm i nieludzkość tego ustroju wrÄ™cz razi, zarazem zaÅ› martwi, by nie rzecz, iż przeraża, to, jak wiele jego idei we współczesnym „opakowaniu” może siÄ™ jawić atrakcyjnymi.
„Genezis” Bernarda Becketta jest książkÄ…, która w nowoczesnej formie przedstawia zagadnienia intrygujÄ…ce ludzkość od tysiÄ…cleci, a które zarazem ze wzglÄ™du na postÄ™p technologiczny stajÄ… siÄ™ coraz mniej abstrakcyjnymi i metafizycznymi. I z pewnoÅ›ciÄ… jest ona pozycjÄ… przystÄ™pniejszÄ… od jakiegokolwiek wprowadzenia do filozofii.
|
Autor: Klemens
|
|
|