Wyszukiwarka
Logowanie
   Pamiętaj mnie
Hostujemy strony o grach
Gry Strategiczne


Polecane strony
Gry logiczne


.

Alan Campbell - Noc blizn

Alan Campbell - Noc blizn

Informacje o książce

dots Tytuł: Noc blizn (Scar night)
dots Autor: Alan Campbell
dots Gatunek: mroczna fantastyka
dots Wydawca: Wydawnictwo MAG
dots Rok wydania: 2008
dots Ilość stron: 419
dots Cena: 35 PLN


Od stu pokoleń miasto Deepgate wisi na gigantycznych łańcuchach nad bezdenną przepaścią. W nieprzeniknionej ciemności w dole rezyduje martwy bóg Ulcis, „zbieracz dusz”, wraz z armią duchów. Poza miastem rozciągają się jałowe pustkowia Martwych Piasków, zamieszkane przez wrogich nomadów Heshette, tak że bezpiecznie może je pokonać jedynie flota statków powietrznych. W samym centrum miasta wznosi się Świątynia, a w jednej z jej niszczejących iglic mieszka młody anioł Dill, ostatni z rodu. Potomek bohaterskich wojskowych archontów, który sam ledwo potrafi władać wielkim mieczem odziedziczonym po przodkach; żyje pod kloszem, pod czujnym okiem prezbitera Sypesa zarządzającego Świątynią. Choć Dill ma poczucie, że jego życie jest pozbawione sensu i celu, wkrótce pozna swoje przeznaczenie i wyruszy w przerażającą otchłań w rozpaczliwej próbie ratowanie Deepgate przed unicestwieniem...

Twórczość Adama Campbella – znowu nie tak obfita jeszcze – nie była dotychczas przedstawiana polskiemu czytelnikowi w języku mu najbliższym, ojczystym. Zrozumiała winna się więc wydać ma obawa, zawsze rodząca się przy okazji sięgania po debiutanckie dzieło, zwłaszcza jeśli jest to książka zaliczająca się do szeroko rozumianego gatunku fantastyki, tyleż popularnego, co i w konsekwencji często obradzającego w kiczowate i grafomańskie pozycje, tworzone niejednokroć taśmowo.

Pierwsze wrażenie jakie mi towarzyszyło przy sięganiu po „Noc blizn” nie było zaś korzystne. Generalnie nie lubię być traktowany jak zwierzątko, co to w rzadkich chwilach sytości dąży wyłącznie za swoim libido. A niestety chyba takie wyobrażenie (może znowu nie tak wcale zupełnie mylne) o czytelniku tego specyficznego rodzaju literatury miał grafik projektujący okładkę recenzowanej książki. Wyraźnie ma ona na celu przykucie uwagi czytelnika z buzującymi hormonami, mimo iż nijak ma się ona do przedmiotu fabuły (prezentowana bohaterka – co wyraźnie wynika z treści – bynajmniej nie zwykła hasać nago). Grzechy powszechne tym bardziej zaś zasługują na napiętnowanie. Ale na szczęście to tylko okładka.

Na szczęście, bo sama książka jest dziełkiem udanym. Autor podjął się niebagatelnego wyzwania wykreowania zupełnie nowego – własnego – świata, w którym nie dane będzie czytelnikowi uświadczyć elfów, ogrów czy innego tego rodzaju do znudzenia typowego tałatajstwa. Oczywiście nie da się zupełnie uciec od pewnych kulturowych archetypów, niemniej widać dużą niezależność twórcy w posługiwaniu się nimi, niejednoznaczność ocen tam, gdzie spodziewamy się ich zupełnej klarowności.

Alan Campbell   Noc blizn 213443,1


Szczególnie przypadł mi do gustu pomysł miasta Deepgate, jego ulokowania. Otóż jak już we wstępie zostało wspomniane, rozpościera się ono nad przepaścią, otchłanią – i to rozpościera w sensie jak najbardziej dosłownym. Co ciekawe, mimo iż życie w takowym miejscu wydać się może skrajnie niebezpieczne – i niejednokrotnie takowym w istocie jest – to autor w sposób sugestywny i dość przekonujący uzasadnia motywację mieszkańców tego jakże nietypowego miejsca.

Specyficzny jest też klimat „Nocy blizn”. Alan Campbell ma łatwość spokojnego, nieepatującego spektakularnymi środkami wyrazu przedstawienia nawet najbardziej mrocznych stron ludzkiej duszy. Czasami nawet zbyt wielką łatwość, atmosfera czasami bowiem zagęszcza się do masy krytycznej, choć tej też nigdy nie osiąga.

Fabule niestety brakuje pewnego „zęba” (choć te przynależne bogom się pojawiają), nieprzewidywalności. Autorowi tak naprawdę udało się mnie zaskoczyć tylko raz, a właściwie wynikało to bardziej z mojej nieuwagi, niźli pomysłowości pisarza. Często, zbyt często też zdarza się mu uciec do starej sztuczki spod znaku „deus ex machiny”, a mianowicie w chwili zbyt wielkiego skomplikowania sytuacji bohaterów klaruje ją poprzez ucieczkę do ogólnikowych sformułowań, co niestety po pewnym czasie staje się zanadto oczywiste.

Osobiście w lekturze przeszkadzał mi brak tłumaczenia nazw własnych. Oczywiście mam świadomość, jakże trudne to zadanie dla tłumacza, a i kontrowersyjnie postrzegane przez „masy” (zwłaszcza wobec wyczynów Jerzego Łozińskiego z „Władcą pierścieni”,, choć osobiście zaliczam się do zwolenników jego konceptu), niemniej uważam, iż przetłumaczenie nazwy miasta mogłoby pomóc polskiemu czytelnikowi – niewładającemu językiem angielskim – we wczuciu się w opisywany świat. Zresztą uwagę tę można odnieść właściwie do całego krajowego rynku wydawniczego. Zdecydowanie zbyt łatwo pozwala się na przenikanie wszelkiej maści anglicyzmów do tak mowy potocznej, jak i języka literackiego.

„Noc blizn”, jakkolwiek nie jest dziełem wybitnym, przypadła mi do gustu, zaś czasu spędzonego na jej lekturze nie będę traktować jako straconego. Szczególną jej zaletą jest odwaga, jak i w niej konsekwencja twórcy, jego zdolność do niebanalnego podejścia do tematu. I choć czasami za tym nie idzie jeszcze zawsze wysokiej klasy warsztat pisarski, pozwalający się ustrzec przed ratowaniem się z opresji poprzez wybór „drogi na skróty”, to jestem przekonany, iż sięgnę po kolejną część cyklu. Gorąco zaś wierzę, że ta na nadwiślańskim rynku także wkrótce zawita po udanym debiucie, jakim jest „Noc blizn”.


Piotr „Klemens” Kociubiński
E-mail autora: klemens(at)sztab.com
Autor: Klemens


Przedyskutuj artyku na forum

Ustaw Sztab jako strone startowa O serwisie Napisz do nas Praca Reklama Polityka prywatnosci
Copyright (c) 2001-2013 Sztab VVeteranow