Serial osadzony w realiach „Fallouta” pociÄ…gnÄ…Å‚ za sobÄ… renesans zainteresowania grami stanowiÄ…cymi jego źródlany materiaÅ‚, przyciÄ…gajÄ…c do siebie całą rzeszÄ™ zupeÅ‚nie nowych użytkowników. MogÅ‚oby siÄ™ wiÄ™c zdawać, iż zapanowaÅ‚ bardzo przychylny klimat dla dystopijnych uniwersów, a premiera „Furiosy” nie mogÅ‚a wypaść w lepszym momencie. Czy ona również przekona do siebie miÅ‚oÅ›ników serii „Mad Max”, jawiÄ…c siÄ™ jako dostatecznie atrakcyjna również dla osób niezaznajomionych z cyklem?
Już na wstÄ™pie należy zauważyć, iż specyficzny tytuÅ‚ omawianego obrazu nie stanowi li tylko „produkt” specjalistów od marketingu, lecz niesie on ze sobÄ… również informacjÄ™, że nie stanowi mniej czy bardziej oczywistej kontynuacji poprzedniczek. Pozostaje on w naturalnym zwiÄ…zku z rebootem serii, jakim byÅ‚o
„Na drodze gniewu”, w istocie zaÅ› jest jego prequelem, garÅ›ciami zeÅ„ czerpiÄ…c, by wskazać chociażby na postaci czy lokacje. Można nawet zaryzykować tezÄ™, iż aposteriorycznie nadaje mu nieco wiÄ™cej sensu.
I choć zgodnie ze współczesnymi trendami głównÄ… bohaterkÄ… jest tym razem postać kobieca – oczywiÅ›cie silna, podobnie jak i jej matka – to można postawić tezÄ™, że zdecydowanie na plan pierwszy wysuwa siÄ™ australijski interior i wÅ‚aÅ›ciwe dlaÅ„ pustynne krajobrazy, tylko miejscami cofajÄ…ce siÄ™ przed ludzkÄ… rÄ™kÄ…, dokonane którÄ… „uczÅ‚owieczenie” sprawia raczej wrażenie zrakowaciaÅ‚ej naroÅ›li niźli triumfu.
Film jest przesycony akcją, niemal nie zdarzają się momenty, które skłaniałyby ku jakiejś głębszej refleksji czy choćby zadumy nad czymkolwiek choć o cal głębszym.
George’owi Millerowi oraz jego ekipie należy jednak oddać, iż poszczególne sceny i ujÄ™cia, jakkolwiek skrajnie przerysowane i woÅ‚ajÄ…ce o pomstÄ™ Nieba PrawdopodobieÅ„stwa i Sensu, tym niemniej utrzymane sÄ… w idealnym tempie, pozwalajÄ…cym chÅ‚onąć jakże zÅ‚ożone batalistyczne choreografie.
Trudno zresztą utyskiwać na jakikolwiek element warsztatu technicznego całości. Jakkolwiek obraz jest przesycony efektami specjalnymi CGI, to nie rodzą one dyskomfortu przesytu właściwego chociażby dla szeregu filmów superbohaterskich czy bardziej typowych akcyjniaków. No, może odrobinę przyczepiłbym się do charakteryzacji postarzonego
Chrisa Hemswortha, który wypisz-wymaluj przypomina wówczas niejakiego Jeffa Lebowskiego…
Paradoksalnie jedną z większych wad
„Furiosy” jest jej potencjalny atut – a mianowicie dÅ‚ugość. OsobiÅ›cie lubujÄ™ siÄ™ w dÅ‚ugich historiach, w przypadku których twórcy mogÄ… starannie budować fabuÅ‚y, postacie i caÅ‚y Å›wiat, tego rodzaju pieczoÅ‚owitość i zwykÅ‚y pomysÅ‚ widać również i tutaj. SÄ™k w tym, że widz już kilkukrotnie oczekuje postawienia kropki, tymczasem jest raczony kolejnÄ… porcjÄ… wybuchów i rozgrzanych silników i kolejnÄ…, i kolejnÄ……
„Furiosa: Saga Mad Max” to obraz do szpiku koÅ›ci współczesny, oferujÄ…cy wszystko to, co najlepszego mogÄ… zaproponować najwiÄ™ksze wytwórnie filmowego Å›wiata, jednakże wewnÄ…trz wÅ‚aÅ›ciwie pusty. Niemal niczego nie mówi on o nas, o naszej współczesnoÅ›ci bÄ…dź przyszÅ‚oÅ›ci. Nie oczekujÄ…c wiele można siÄ™ jednak przyjemnie zaskoczyć.
|
Autor: Klemens
|
|
|