Upowszechnienie przenośnych konsol (tzw. handheldów), a następnie ich rzeczywiste wyparcie z rynku przez jeszcze bardziej przenośne (i bardziej wszechstronne) urządzenia mobilne zrewolucjonizowało rynek gier, tyleż globalnie, co i lokalnie – umożliwiając graczom zapoznanie się z ogromną spuścizną twórców rodem z Kraju Kwitnącej Wiśni, dotychczas nie opuszczającą właściwie Archipelagu. Jedną z tych produkcji jest Root Letter.
Tytułem zdradza już oś opowieści, a mianowicie jej skoncentrowanie wokół dawno już przebrzmiałego (cóż dopiero w Japonii!) zjawiska utrzymywania korespondencyjnych znajomości, z wykorzystaniem tradycyjnej papeterii, której nie towarzyszy znajomość osobista drugiej osoby. Nasz protagonista kilkanaście lat po zaprzestaniu takowej wymiany postanawia w końcu odnaleźć niejaką Aya Fumino, z którą kontakt zerwał tuż po egzaminie dojrzałości.
|
Nozu czyli Shorty - to musi się wiązać z jakimś kompleksem
|
Mechaniki gry jest dość prosta – odwiedzamy kolejne miejsce, których nie ma zbyt dużo, lecz na tyle, by zrobić wrażenie, rozmawiamy z poszczególnymi postaciami i przeczesujemy poszczególne ekrany w poszukiwaniu interaktywnych elementów, które czasami popchną akcję produkcji do przodu.
Root Letter nie jest bowiem typowym przedstawicielem gatunku visual novel, gdyż zaimplementowano weń nieco „detektywistycznych” wyzwań, a i skojarzenia z typowymi przygodówkami point’n’click nie będą od rzeczy.
Jak to w przypadku tego rodzaju produkcji, gra oferuje kilka – pięć konkretnie – zakończeń, uzależnionych od postępowania gracza. Są one dość zróżnicowane, a jak to u Japończyków, science-fiction przetyka się z fantasy oraz rozmowną menażerią. Jak na „standardy” tej kultury brak tylko jakiejkolwiek erotyki, co jednak zasadniczo jest zaletą (brakiem wady), fabuła i klimat produkcji w ogóle takowej nie uzasadniałyby. Co innego kruk wbijający się dziobem w czaszkę jednego z bohaterów…
Po trosze jest to zapewne skutkiem po części promocyjnego charakteru tej produkcji, powstającej we współpracy z władzami lokalnymi miasta Matsue w prefekturze Shimane. Gracz bowiem zwiedza bynajmniej nie wydumane miejsca (tzn. nie w całości), lecz takowe znajdujące swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości. Zarazem jest to nienachalne, subtelne w stopniu niewyobrażalnym dla twórców takiego
Shan Gui.
Szkoda tylko, że wspomniane zakończenia nie łączą się ze sobą w żaden sensowny sposób. Owszem, gracz ma wpływ na opowieść, lecz nie jego protagonista – tytułem przykładu okazuje się, że osoba, z którą on koresponduje, od samego początku jest kimś innym niż w innej linii fabularnej. Twardogłowi apologeci interpretacji kopenhaskiej byliby zachwyceni…
|
Może to i Bitch, ale wypowiedź jest pozbawiona jakiegokolwiek erotycznego kontekstu
|
Całość jest utrzymana w estetycznej oprawie audiowizualnej, przy czym kontemplacja towarzysząca jednym elementom nie jest przeważającą regułą, inne bowiem w ogóle nie przyciągają oka czy ucha. Ot, solidne stany średnie.
Root Letter to produkcja, która nie zapada na dłużej w pamięć, nie ma w sobie żadnego potencjału na autentyczne wzruszenie gracza, nie przy drugim czy trzecim podejściu. Autorzy zresztą mieli tego pełną świadomość, wyposażając swą pozycję w całkiem przemyślny system „przewijania”, za co im w sumie chwała. Jednakże pewnej ogólnej elegancji grze tej nie sposób odmówić.
Metryczka
Grafika |
70% |
Muzyka |
60% |
Grywalność |
70% |
|
|
Ocena końcowa |
70% |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
10 |
20 |
30 |
40 |
50 |
60 |
70 |
80 |
90 |
100 |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
10 |
20 |
30 |
40 |
50 |
60 |
70 |
80 |
90 |
100 |
|
+ / -
Wymagania systemowe
Intel Celeron G540 2,5 GHz, 2 GB RAM, karta grafiki Intel HD Graphics lub lepsza, 4 GB HDD, Windows 7
|
|
Autor: Klemens
|
|
|