Dawniej nie do pomyślenia była gra przygodowa, która by nie oferowała istnej tony łamigłówek, szczególnie w sytuacji gdyby miała być sygnowana – w taki czy inny sposób – przez Cyan, czyli zespół odpowiedzialny za serię Myst, którą bez wielkiej przesady można by było określić mianem gry logicznej. Czasy jednak się zmieniły, niekoniecznie na gorsze, użytkownicy zaś częściej poszukują nie wyzwania dla szarych komórek, lecz raczej intrygujących opowieści i pobudzenia emocji. Tą ścieżką podążyli również twórcy ZED.
Gra jest skonstruowana przewrotnie, albowiem opowiada nam historię niejako „od tyłu”, początkowo więc jawi się nam jako dość chaotyczna i niezbyt zrozumiała, z każdym kolejnym krokiem niekoniecznie jednak wiemy więcej, lecz w odmiennym świetle zaczynamy postrzegać znane uprzednio fakty.
|
Inspiracje Mystem są oczywiste
|
ZED jednak to nade wszystko opowieść o demencji, nieustannym obracaniu się w kręgu tych samych wspomnień, różniących się czasami bardzo drobnymi szczegółami, z reguły wszakże raczej budzącymi dezorientację. Zaznaczyć wszakże należy, iż całość jest utrzymana w konwencji mocno symbolicznej, jakkolwiek bowiem w stronę gracza kierowanych jest szereg podpowiedzi, tym niemniej to na nim spoczywa ciężar połączenia ze sobą poszczególnych elementów.
Sama rozgrywka jest jednak dość trywialna w swojej prostocie – ot, graczowi przyjdzie eksplorować kolejne bardzo skromne powierzchniowo obszary i zbierać wyróżnione „pobłyskiwaniem” elementy (nie więcej niż pięć na lokację, z reguły zaś cztery), gdy zaś to uda mu się osiągnąć, to bynajmniej nie musi ich w żaden sposób używać, lecz przy drzwiach prowadzących do kolejnego etapu musi on ułożyć rysunek składający się z czterech „pociętych” elementów (nic prostszego!). Przyznam szczerze, iż tylko raz zdarzyło mi się utknąć w poszukiwaniu wspomnianych „znajdziek”, a i to tylko zatrzymało mnie na bodaj trzy minuty, trudno więc rzeczoną pozycję uznać za reprezentanta przygodówek „zagadkowych”.
|
Choć plansze są bardzo skromne, to klaustrofobia nam nie grozi
|
Rzeczona prostota wyzwań stawianych przed graczem rodzi pytanie, czy nie byłoby sensowniej, gdyby twórcy skierowali się w stronę klasycznego „symulatora chodzenia”. Z jednej strony dane rozwiązanie bardziej pobudza intelektualnie, z drugiej jednak trudno nie odnieść wrażenia, że to sztuczny „zapychacz” czasu, jego swoisty „spulchniacz” zważywszy na fakt, że i tak można uporać się z całością podczas pojedynczego posiedzenia.
Niewątpliwym atutem gry jest jej oprawa. Grafice daleko do fotorealizmu, lecz niewątpliwie atutem twórców jest ich wyobraźnia i umiejętność kształtowania niebanalnych lokacji, nawet gdy są one osadzone w bardzo klasycznych środowiskach, jak dom. W tle towarzyszy nam dość nastrojowa muzyka, może nie porywająca, lecz czyniąca zadość przyzwyczajeniom ukształtowanym przez innych przedstawicieli gatunku.
|
Nawet mrok ma swe jaśniejsze strony
|
ZED to nie tyle gra, co dość proste doznanie, aktywizujące użytkownika, bardziej jednak nie czysto intelektualnie, co emocjonalnie i refleksyjnie. Skromność tej produkcji stawia jednak pod sporym znakiem zapytania celowość dokonywania wydatku w wysokości pierwotnie sugerowanej – oczekiwanej – przez twórców.
Bardzo dziękujemy serwisowi GOG.com za udostępnienie kodu recenzenckiego w celu umożliwienia powstania niniejszego tekstu - https://www.gog.com/game/zed
Metryczka
Grafika |
75% |
Muzyka |
85% |
Grywalność |
60% |
|
|
Ocena końcowa |
70% |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
10 |
20 |
30 |
40 |
50 |
60 |
70 |
80 |
90 |
100 |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
10 |
20 |
30 |
40 |
50 |
60 |
70 |
80 |
90 |
100 |
|
+ / -
Wymagania systemowe
Intel Core i3-6100 3.7 GHz / AMD FX-4350 4.2 GHz, 8 GB RAM, karta grafiki 4 GB GeForce GTX 970 / Radeon R9 290 lub lepsza, 18 GB HDD, Windows 10 64-bit
|
|
Autor: Klemens
|
|
|