Wyszukiwarka
Google

RPG.sztab.com
Logowanie
   Pamiętaj mnie

Rejestracja

Przypomnienie hasła
Hostujemy strony o grach
Gry Strategiczne


Polecane strony
Gry logiczne


.

Torment: Tides of Numenéra
Jeśli idzie o towarzyszy, to celowo wstrzymywałem się z rozgrywką do czasu publikacji uaktualnienia dodającego postać Ooma – pozwalającego czerpać prawdziwą satysfakcję z mechanizmu Nurtów, czyli swego rodzaju charakteru. Ale dodać należy, że właściwie nie ma nudnej postaci (no, może trochę przesadziłem, niektóre aż tak zajmujące nie są, różnorodność kreacji jest zaś mniejsza niż w przypadku P:T), ich jakość stanowczo została postawiona nad ilością, nawet jeśli jednoczesne kierowanie maksymalnie czwórką osó… tzn. bytów trudno uznać za satysfakcjonujące.

Rzadko bo rzadko walki jednak nie da się ominąć – i to z myślą o niej pomyślany jest rozwój zdolności bojowych, jak też różnorakich enigmatów, czyli swego rodzaju wszczepów (które tak poza tym są niemal zupełnie zbędne). Uważam, że jest to najsłabszy element rozgrywki, któremu pomógłby system aktywnej pauzy. Twórcy świadomie – wsłuchując się w opinie graczy opowiedzieli się – za mechanizmem turowym, który jednak o ile świetnie sprawdzał się w przypadku takiego Fallouta, o tyle usypia i nuży w przypadku nowego Tormenta.

Torment Tides of Numenera 164007,3
...i nieco futuryzmu rodem z science-fiction


Niestety, Torment: Tides of Numenéra jest jednak skażony grzechem budżetowości – niby zbiórka nań biła swego czasu rekordy Kickstartera, niby twórcy dysponowali własnymi środkami, jednakże nie sposób nie zauważyć, że czasami ich kreatywność była powściągana przez materialne ograniczenia. O ile bowiem lokacje są wypełnione interesującymi postaciami pozostającymi w pajęczynie wzajemnych powiązań, o tyle samych tych miejsc nie ma tak dużo. Dość powiedzieć, że dziennik mej rozgrywki pod sam koniec niezwykle intensywnej i wnikliwej rozgrywki wskazywał na 52 godziny – nie jest to oszałamiająca liczba, biorąc nawet pod uwagę fakt, że kilka questów nie znajdowało stosownego odzwierciedlenia, jak też konieczność przeładowania niektórych zapisów gry dla poznania innych wątków (co zresztą uważam za rażącą sztucznością wadę). Planescape: Torment był po prostu (dużo) większy – a przynajmniej sprawiał takie wrażenie. Śmiem twierdzić, że właśnie ograniczenia finansowe stanowią źródło większości wad tej produkcji.

Duże wrażenie zrobiła na mnie oprawa audiowizualna. W samej muzyce rozmiłowałem się niemal od pierwszego usłyszenia (choć nie jest to uczucie aż tak gorące, jak w przypadku P:T), która zresztą wybitnie pasuje do prezentowanych lokacji, wyzwalając emocje niewątpliwie bliskie tym, które towarzyszyłyby graczowi w przypadku możliwości rzeczywistego odwiedzenia prezentowanych miejsc. Te ostatnie zaś są efektem prawdziwego kunsztu grafików, wyzwolonych ze sztywnych ram fabularnych, mogących popuścić wodzy swym fantazjom.

Torment Tides of Numenera 164007,4
Każdy miłośnik monumentalnej ilości tekstu będzie wniebowzięty


Warto też wspomnieć o lokalizacji – Techland zdecydował się bowiem na pełne spolszczenie, jak to w czasach produkcji z Black Isle bywało. Mamy więc do czynienia z ogromną ilością tekstu, której jednak towarzyszy znacznie, znacznie skromniejszy voice acting. Niestety, głosy znanych aktorów i aktorek są na tyle charakterystyczne, iż gracz szybko sobie uświadamia, że ich ilości są w istocie śladowe. Ot, taki zabieg marketingowy, ale jeszcze raz warto podkreślić, że i tak praca zespołu lokalizatorskiego była monumentalna.

Niestety, produkcja jest zaniedbana pod względem różnorakich łatek. O ile beta testerzy wykonali kawał porządnej pracy – różnorakie bugi są rzadkie – o tyle już po premierze twórcy niemal zarzucili dalsze poprawki. Te zaś mimo wszystko są wskazane, czasami nawet uniemożliwiają one ukończenie niektórych zadań, odbierając graczowi część satysfakcji.

Torment: Tides of Numenéra to gra, jakich obecnie się nie produkuje, a za jaką przez wiele lat tęskniłem. Można jej wypomnieć niejedną wadę – największą zaś jest brak przesłania, które byłoby wspominane jeśli nie po latach, to choćby miesiącach i kwartałach – lecz brak pełnoprawnej kontynuacji w ciągu najbliższej dekady uznam za przejaw degeneracji świata gier. Nie stanowi on ziszczenia marzeń, nie lecz ponownie pozwolił je snuć, o czymś tak ponadczasowym jak pierwowzór. Jeśli pamiętasz Planescape: Torment, od oceny końcowej odejmij 10%; jeśli nie, to taki sam wskaźnik możesz dodać.

Metryczka
Grafika 85%
Muzyka 95%
Grywalność 80%


Ocena końcowa
85%


10 20 30 40 50 60 70 80 90 100
10 20 30 40 50 60 70 80 90 100
+ / -
PLUSY
dots powrót do starych dobrych czasów
dots niemal quest można ukończyć na bardzo wiele różnych sposobów
dots Oom i Rhin
dots grę można ukończyć niemal bez sięgania po oręż
dots estetyczna oprawa graficzna
dots znakomita muzyka
dots rozsądne jak na współczesne czasy wymagania sprzętowe
dots profesjonalna pełna lokalizacja
MINUSY
dots niezbyt liczne, ale irytujące bugi
dots budżetowość wychodząca to tu, to tam
dots jak na baldurowo-planescape'owe standardy - krótka
dots skromny voice acting
dots brak przesłania czyniącego całość ponadczasową
Wymagania systemowe
Intel Core 2 Duo 2.4 GHz/Phenom x4 9850 2.5 GHz, 4 GB RAM, karta grafiki 512 MB GeForce GTX 260/Radeon HD 4850 lub lepsza, 30 GB HDD, Windows XP/Vista/7/8/8.1/10 64-bit



Piotr „Klemens” Kociubiński
E-mail autora: klemens(at)sztab.com
Autor: Klemens
<< poprzednia | 1 | 2


Przedyskutuj artykuł na forum

Ustaw Sztab jako strone startowa O serwisie Napisz do nas Praca Reklama Polityka prywatnosci
Copyright (c) 2001-2013 Sztab VVeteranow