Wbrew pozorom pełne pikselozy przygodówki nie wymarły, przeciwnie, swoista moda na retro, jak też ogólnodostępność różnorakich narzędzi deweloperskich zaowocowała wysypem różnorakiej maści produkcji tego rodzaju. Ba, niektóre z nich doczekały się całej serii, a zwieńczeniem jednej z nich jest The Blackwell Epiphany.
Już na wstępie należy zaznaczyć, że zrozumienie fabuły przedmiotowej produkcji, esencji rozgrywki wymaga znajomości części poprzednich, nie zagłębiając się w które bez problemu da się rzeczoną pozycję ukończyć, nie będzie jednak towarzyszyła jej satysfakcja chociażby zbliżona do pełnej.
Same mechanizmy gry są proste – graczowi zostały zaoszczędzone jakiekolwiek łamigłówki czy ślepe uliczki, opcja zapisu stanu rozgrywki jest przydatna tylko w razie zamiaru przerwania zabawy lub przetestowania innych dialogów, całość sprowadza się do gromadzenia przedmiotów (nawet nie ich stert) i trafnym ich użyciu na innych elementach. Utknięcie jest właściwie niemożliwe, ilość potencjalnych interakcji jest bardzo skromna.
Gra nie powala także pasjonującymi dialogami, które momentami są swobodne (możemy dla przykładu mówić prawdę, łżeć niczym polityk w czasie kampanii wyborczej tudzież, o zgrozo!, milczeć), ale i tak każdorazowo prowadzą do tego samego finału. Można zresztą odnieść wrażenie, że komentarze samych twórców do ich produkcji są bardziej rozbudowane od scenariusza gry…
Niestety, czego by nie mówić, to oprawa wizualna nie jest mocną stroną gry. Owszem, zespół deweloperski nie jest wielki, ale można odnieść wrażenie, że wystarczyło odrobinę bardziej się przyłożyć – wszak gry przygodowe sprzed takich dwudziestu lat także były efektem zaangażowania nie większej ilości osób, a efekt końcowy potrafił robić większe wrażenie.
|
Jak to w Stanach - nawet ksiądz ma broń palną
|
Uznanie należy się z kolei dla osób odpowiedzialnych za udźwiękowienie produkcji. Towarzysząca nam w tle muzyka jest sugestywna i niebanalna, nie narzucając się jednak osobom o odmiennych gustach. Także dubbing świadczy o profesjonaliźmie co najmniej kilku aktorów.
The Blackwell Epiphany jest grą jak na polskie standardy o cenie nieproporcjonalnej do oferowanej jakości. Nie znaczy to jednak, że jest to gra zła czy kiepska, w jej cenie jednak można nabyć szereg przygodówek lepszych pod każdym względem.
Metryczka
Grafika |
40% |
Muzyka |
70% |
Grywalność |
50% |
|
|
Ocena końcowa |
55% |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
10 |
20 |
30 |
40 |
50 |
60 |
70 |
80 |
90 |
100 |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
10 |
20 |
30 |
40 |
50 |
60 |
70 |
80 |
90 |
100 |
|
+ / -
Wymagania systemowe
Pentium 4 1.6 GHz, 64 MB RAM (1.5 GB RAM - Vista/7/8), karta grafiki 128 MB (GeForce 5900 lub lepsza), 350 MB HDD, Windows ME/XP/Vista/7/8
|
|
Autor: Klemens
|
|
|