Cyberpunk w ostatnich latach się strywializował, zaczął się sprowadzać do mniej czy bardziej efektownych gadżetów, często zresztą pozbawionych sensu czy psychologicznego prawdopodobieństwa zaistnienia. Paradoksalnie wszechobecny postęp techniczny miast wzmocnić zainteresowanie przedmiotową problematyką doprowadził do jej banalizacji. Może więc warto skierować wzrok ku mniej spektakularnym produkcjom, takim jak Technobabylon?
Gra jest utrzymana w typowej dla produkcji
Wadjet Eye Games konwencji pixelartu (przy czym zaznaczyć należy, iż rzeczony podmiot jest tu „tylko” wydawcą a nie bezpośrednim producentem, choć rola Dave’a Gilberta nie była zupełnie poboczna), która bynajmniej nie musi stanowić przeszkody dla przekazania głębszych treści, choć niewątpliwie zniechęci wszystkich miłośników tanich „fajerwerków”.
W trakcie rozgrywki przyjdzie nam pokierować trzema postaciami, z których dwie to klasyczni – zdawałoby się – funkcjonariusze takiej czy innej służby o charakterze policyjnym, trzecia zaś to współczesny „śmieć”, bezrobotna kobieta uzależniona od wirtualnego świata i pozostająca na zdecydowanym marginesie społeczeństwa.
Momentami gra sprawia wrażenie pastiszu – np. gdy policjanci po odnalezieniu zwłok kopią je dla upewnienia się, czy te w istocie są martwe, bądź też wyławiają narzędzie zbrodni z basenu z krwią z użyciem wędki – niemniej wcale takowym nie jest. Przeciwnie, jej atmosfera jest gęsta, momentami można ją wręcz ciąć nożem o diamentowym ostrzu.
Autorzy nie uciekają bowiem przed poważną tematyką, czasami nawet bardzo, która niezbyt często niemniej jednak pojawia się w „poważnych” dziełach z gatunki hard sci-fi. Tytułem przykładu warto wskazać chociażby na elitarną restaurację serwującą dania z mięsa… ludzkiego, acz w pełni legalnego, bo pozyskiwanego w drodze klonowania, a w konsekwencji nigdy nie należącego do żadnej istoty obdarzonej świadomością. A to tylko jedna z „wisienek”…
Jeśli idzie o walory „czystoprzygodówkowe”, to gracz nie zostanie skonfrontowany z żadnymi prawdziwie skomplikowanymi łamigłówkami, większość z nich można tak naprawdę rozwiązać metodą prób i błędów. Z kolei same interakcje są logiczne, choć nie zawsze oczywiste, co zresztą wypadałoby ocenić całkiem pozytywnie. Szkoda tylko, że dialogi są liniowe i sprowadzają się do przeklikania wszystkich dostępnych możliwości.
|
Cyberpunk to niekoniecznie zimne kolory
|
Jak to w przypadku pixelartu bywa, oprawa wizualna gry jest dość umowna i z pewnością nie przemówi do każdego orędownika estetycznych doznań. Trzeba jednak przyznać, że grze nie sposób zarzucić braku przejrzystości, co przy point’n’clickach nie jest kwestią bagatelną. Lepiej prezentuje się udźwiękowienie, a zwłaszcza muzyka, choć żaden z utworów nie zapada w pamięć jak „Łzy w deszczu”…
Technobabylon to bolesne spojrzenie na rastafariańskie miasto grzechu przyszłości, której przedświt można dostrzec już obecnie. I jakkolwiek nieco dziwić mogą zakończenia (możliwe są dwa), tym niemniej produkcja ta dowodzi, iż błogosławieństwem dzisiejszych czasów jest szerokość fali różnorakich „indyków”, przynoszącej wśród mnóstwa pyłu i planktonu prawdziwe perełki jak ta produkcja.
Metryczka
Grafika |
50% |
Muzyka |
70% |
Grywalność |
80% |
|
|
Ocena końcowa |
75% |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
10 |
20 |
30 |
40 |
50 |
60 |
70 |
80 |
90 |
100 |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
10 |
20 |
30 |
40 |
50 |
60 |
70 |
80 |
90 |
100 |
|
+ / -
Wymagania systemowe
Pentium 4 1.6 GHz, 64 MB RAM, karta grafiki 128 MB GeForce 5900 lub lepsza, 3 GB HDD, Windows ME/XP/Vista/7/8
|
|
Autor: Klemens
|
|
|