Po dość udanym Shadowrun Returns twórcy tej gry złapali odrobinę finansowego oddechu, w związku z czym postanowili nieco docyzelować swoją produkcję, a przy okazji wcielić w życie kilka dodatkowych pomysłów, na które wcześniej zabrakło czasu i funduszu. Niepostrzeżenie powstała w ten sposób nowa gra, a mianowicie Shadowrun: Dragonfall – Director’s Cut.
Nazwanie rzeczonej pozycji nową produkcją jest jednak pewnym moim nadużyciem, z którego dla recenzenckiej rzetelności czym prędzej pragnę się wytłumaczyć – gra ta jest oficjalnie „tylko” dodatkiem do pierwowzoru i wymaga jego posiadania dla uruchomienia. Z drugiej strony jednak, jest to aplikacja znacznie bardziej rozbudowana od
Returns, mój steamowy licznik wprost mnie informuje, że przy tej pozycji spędziłem ponad dwukrotnie więcej czasu.
|
Moritzplatz - i wiadomo już, gdzie jesteśmy
|
Akcja
Dragonfalla rozgrywa się zupełnie niezależnie od tej właściwej dla „jedynki” – zapominamy o Seattle i trafiamy do Berlina, tworząc zupełnie nową postać, o nowym gronie przyjaciół, ale też i wrogów. Dość szybko też się przekonujemy, iż mamy więcej broni do użycia, więcej czarów do opanowania, większą ilość stworów do przyzwania.
Dla mnie jednak głównym atutem
Dragonfalla jest odejście od liniowego rozwoju fabuły – w końcu odkrywamy, że mamy na coś wpływ – jedne postacie możemy do siebie zrażać, u innych zaś możemy zaskarbiać sobie względy – albo na odwrót. Co więcej, czasami dane nam będzie uniknąć nawet zdawałoby się kluczowej dla zadania walki i rozwiązać problem bez przelania kropli krwi.
|
Przyszłość przyszłością, ale koksowniki i prowizorki z tektury niezmienne
|
Również same questy uległy urozmaiceniu – tak jeśli idzie o ich mechanikę, jak też ich samą etyczność. Przydarzą się nam nawet zabójstwa na zlecenie, i to także w sytuacjach, gdy wina ofiary jest więcej niż problematyczna. Przydarzą się – jeśli taką podejmiemy decyzję.
Wciąż jednak znaczna część potencjału pozostała niewykorzystana – nade wszystkie slangi (czy też „etykiety”), które zdają się przydatne nieco częściej niż to bywało w pierwowzorze, nie jest to jednak różnica jakościowa. Zmianie też nie uległa oprawa audiowizualna, choć akurat ona nie była słabszym elementem
Returns. No, może pojawiło się kilka nowych utworów.
|
Czasami barwy są naprawdę ciepłe
|
Shadowrun: Dragonfall – Director’s Cut okazał się dodatkiem innym niż zwykło bywać, gdyż prawdziwie odmieniającym charakter rozgrywki, po prostu dużo ciekawszym od oryginału. I jakkolwiek wciąż nie jest to pozycja o aspiracjach nawet zbliżonych ku wybitności, to pozwala wierzyć w talent i zdolność rozwoju twórców.
Metryczka
Grafika |
70% |
Muzyka |
75% |
Grywalność |
75% |
|
|
Ocena końcowa |
70% |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
10 |
20 |
30 |
40 |
50 |
60 |
70 |
80 |
90 |
100 |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
10 |
20 |
30 |
40 |
50 |
60 |
70 |
80 |
90 |
100 |
|
+ / -
Wymagania systemowe
Pentium 4 1.4 GHz, 2 GB RAM, karta grafiki 256 MB (GeForce 7600 lub lepsza), 2 GB HDD, Windows XP(SP3)/Vista/7
|
|
Autor: Klemens
|
|
|