Jakieś 4 latka temu zdarzyło mi się kupić jedną z pierwszych gier RTS nie będących dodatkiem
lub esencją niektórych czasopism komputerowych. Nie była droga acz dość interesująco się
prezentowała w świetle reklam, zachęt i ówczesnych recenzji. Zdecydowałem więc, kupię ją w
najbliższym czasie. Była opakowana schludnie a temat był nader oryginalny. Chiny w okresie
rozbicia dzielnicowego. Poprowadź jedną z trzech stron i zjednocz cesarstwo, co jeszcze
bardziej mnie rozochociło. Jej nazwa brzmiała po polsku
Trzy królestwa - Tron smoka.
Gra, nie powiem, jak na tamte czase nie była zła. Miała parę poważnych błędów i przeinaczeń
ale wtedy mniej mnie to uderzało niż dziś. Orientalna według mnie czasem aż za bardzo podkre
ślona nawet językiem (gadali po chińsku! Na szczęście tłumaczenie było po polsku) atmosfera
chcąc czy nie chcąc wdzierała się do umysłu i powodowała dziwne uczucie. Mimo pozytywów tego
produktu szybko o nim zapomniałem tonąc w natłoku kolejnych tytułów. Aż tu nagle dostaje
zlecenie aby ocenić grę tego samego wydawcy i na dodatek jeszcze w tym samym klimacie tylko,
że to cRPG. Zapraszam serdecznie.
Na początku powiem tak. Po obejrzeniu trailera (dla laików - zapowiedzi filmowej)
zamieszczonego gdzieś przed rokiem w pewnym bardzo poczytnym piśmie myślałem o nadchodzącej
grze jako o dość obiecującym staroszkolnym pełnym orientu i magii produkcie. Myślałem o tym
ciepło. Snułem nadzieje na równi z zaskoczeniem jakim był dla mnie tak niedoceniany przez
niektóre gremia
Divine Divinity. Oglądając prezentacje jeszcze nie wiedziałem jak się
gra ta ma nazywać i gdzie ma jej fabuła się toczyć. Teraz już wiem, nadzieje moje zostały
zawiedzione i zszargane. Co więcej, jak dowiedziałem się kiedy to dziwo wyszło na szerokim ś
wiecie zaniemówiłem - 2002 rok a w Polsce dopiero dziś. To był dla mnie szok.
Prince of Qin - tak nazywa się ten produkt. Ojcem tego cudaka jest
Object
Software a matką
Strategy First, zaś
Nicolas Games niefortunnie przywlókł
tą (przepraszam za słowo) padlinę do nas. W nim to podróżujemy jako jakiś taki "mał
opikselowaty" i sztywny książątko uciekając przed złym klanem Chinoli (pewnie przed mafią, bo
opium gdzieś znikło i szukają winnych) - wyłuskać to z kiczowatej fabuły naprawdę, hmm,
trudno dowiedzieć się czegoś więcej. Zapewne jakiś cel ma ta ucieczka, jednakże chyba mam za
dobry sprzęt, bo gra obliczona na 300 MegaHerzów procesora rwie się animacyjnie jak i audio.
Stop! Po kolei przeanalizujmy błędy i niedociągnięcia rozpostarte na całej lini tej gry.
Zacznijmy zwyczajowo od opisu opakowania i pierwszego kontaktu z
Prince of Qin.
Plastikowe pudełko prezentuje się o klasę niżej od takich opakowań jak choćby z serii
Extra Klasyka CD-Projektu. Kolorystyką oraz wykonaniem znacznie im ustępuje. Z
opisu na odwrocie zachęcającego nas do zakupu można wywnioskować, że gra nie ustępuje w
niczym przynajmniej średniej jakości produktom. Niestety ten poemat dla ucha mija się w
przeważającej części z prawdą a reszta jest przerysowana i groteskowa.
Jest podobno rok 200 p.n.e. - koniec epoki cesarzy Qin. Prawdą wydaje się być fakt, że
walczymy księciem, który jak powiedziałem wcześniej ucieka przed wrogami, aby później odnale
źć swoje przeznaczenie. I co on robi? Sztampowo. Zdejmuje on swoje "misterne" szaty i
przywdziewa sukmanę biedaka, na dodatek jest ranny i traci swoje umiejętności zdobyte wcześ
niej. Powoli je odzyskuje na zasadzie awansowania z poziomu na poziom. Dalej, autorzy chwalą
się, iż poprowadzisz pięcioosobową drużynę do zwycięstwa. Z napotkanych osób wszyscy mają
mieć odrębne taktyki i strategie walki. Sam sens zdania jest prawdziwy, lecz wykonanie
graficzne jest przestarzałe i mało efektowne. Przyciemnione lub zbyt jaskrawe kolory zaklęć
czy efektów specjalnych, nawet ogólnie lokacje, których jest niby ponad sto, nie spełniają
całkowicie dzisiejszych standardów. Co najgorsze gra działa niestabilnie. Przejawia się to w
mikrozacięciach postaci przy poruszaniu się, znacznie większych przy rozmowach, a czasami to
po prostu przywita cię ostry "wypad z gry do windy". Główną przyczyną tych kłopotów jest
przestarzały silnik gry, ależ czego mielibyśmy się spodziewać po grze, która ukazuje się w
naszym państwie z czteroletnim opóźnieniem. Graficy również się nie popisali, chyba że nie
mieli jak i na czym... Kolejnym przykładem ich małej wprawy są ruchy ludzi i zwierząt
zamieszkujących krainę, są one bowiem mało wysublimowane, a raczej drętwe i drewniane.
Postacie nie tworzą z otoczeniem jedności kompozycyjnej i znacznie odstają.
Następną sprawą jest tak zachwalane odwzorowanie chińskiego społeczeństwa, domostw, zwyczajów
i innych aspektów życia. Tu mam ambiwalentny pogląd na tą sprawę. Owszem odtworzono w jakimś
stopniu klimat i jakąś otoczkę epoki, lecz grafika zaprzężona do tego zadania ciągnie jak
stara kobyła tonowy wóz powożony przez starca o pięknym obliczu. Z tym zastrzeżeniem, że
tereny, na których przebywamy, są nawet rozległe a niektóre miasta mogą sprawiać troszkę
lepsze wrażenie niż pozostała część obszaru rozgrywki. Coś chciano uczynić w dobrym kierunku
jednak niestety nie ma wigoru ani impulsu zaciekawiającego obserwatora. Może i elementy gry
są oparte na sztuce i historii, lecz nie wnoszą one nic budującego do całości.
Rozmowy z ludnością są skonstruowane w dość prosty sposób. Zadania jak i wypowiedzi nie są
skomplikowane a co za tym idzie nudne. Jakieś lepsze dialogi oraz questy wysupłasz od około
siedemdziesięciu bardziej rozgarniętych bohaterów, podobno niezależnych.
Kształcić Twego bohatera względnie bohaterów możesz na pięć sposobów. Najciekawszymi z nich
są ścieżka paladyna i czarownika. Kompilacje klas występują, lecz efekty nie zachwycają.
Pomimo tylu wad gra również posiada zalety zamknięte w worku oryginalności tematu, bo na
europejskim rynku bardzo rzadko się zdarza gra opisująca okres tyczący się Dalekiego Wschodu,
mitologii oraz podań. Przykładem takich wtrąceń filozoficzno-magicznych jest zasada tworzenia
broni i ekwipunku z pięciu składników: Metalu, Drewna ,Wody , Ognia i Ziemi. Daje to,
przyznaję, nawet ładne możliwości eksperymentów.
Jednak te atuty przyciemnione zostały przez problem dość uporczywy. Ścieżka muzyczna się rwie
co powoduje, że nieprzyjemny miks dźwięków niweczy resztki szans uchwycenia klimatu.
Na końcu chciałbym wspomnieć o małym przekręcie. Istnieją dwa
Prince of Qin. Jeden to
gra sieciowa ciesząca się dość pozytywną opinią. Druga to cRPG przeznaczony przeważnie dla
pojedynczego gracza. I tą drugą właśnie trzymam teraz na półce. To trochę nieuczciwe, nie
uważacie?
Podsumowując oceniam, że gra jest kiepska a czasami nudnawa. Nawet posmak chińskiej
cywilizacji i jej odmienności nie uchroni jej wartości. Za 30 złoty można kupić o wiele
lepsze gry, toteż trzy razy się zastanówcie zanim pomyślicie o
Prince of Qin.
Metryczka
Grafika
TD> |
25% |
Muzyka
TD> |
25% |
Grywalność
FONT> |
45% |
AI |
34% |
Trudność <
/TD> |
50% |
|
|
Ocena końcowa |
29% |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
10 |
20 |
30 |
40 |
50 |
60 |
70 |
80 |
90 |
100 |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
10 |
20 |
30 |
40 |
50 |
60 |
70 |
80 |
90 |
100 |
|
+ / -
Wymagania systemowe
Pentium II 400MHz, 128MB RAM, akcelerator 3D.
|
|
Autor: Dominik Kiezik
|
|
|